Dudek: Unia Energetyczna musi się przełożyć na twarde przepisy zwiększające bezpieczeństwo

12 marca 2015, 11:18 Energetyka

ROZMOWA

Jerzy Dudek (Europejski Instytut Uniwersytecki we Florencji) – prawnik, politolog, ekspert w zakresie energetyki i prawa UE, autor analiz dla Centrum Eurpejskiego Natolin.

BiznesAlert.pl: Unia Energetyczna zamienia się w Unię Klimatyczną. Ile zostało z polskich postulatów?

Jerzy Dudek: Takie stwierdzenie uważam za zbyt daleko idące i za bardzo upraszczające.  Owszem, brukselska wersja Unii Energetycznej zasadniczo różni się od warszawskiej. W tym sensie można mówić o przechwyceniu chwytliwego hasła Unii Energetycznej i nadaniu mu odmiennej treści. Koniecznie należy pamiętać jednak, że wbrew wspólnej nazwie ‘Unia Energetyczna’ mówimy o propozycjach o całkowicie innej naturze. Warszawska wersja Unii Energetycznej koncentruje się na kwestiach związanych z bezpieczeństwem energetycznym i proponuje rozwiązania dotyczące zależności energetycznej UE. Nie przypadkowo zresztą. Polska koncepcja została przedstawiona, aby wpłynąć na dyskusje nad Europejską Strategią Bezpieczeństwa Energetycznego (przyjętą w czerwcu 2014 r). Zdecydowanie czym innym jest natomiast brukselska Unia Energetyczna, która całościowo definiuje kierunki rozwoju polityki energetycznej UE, zajmując się bezpieczeństwem energetycznym jako jednym z pięciu elementów.

Warszawską wersję Unii Energetycznej należałoby porównywać jedynie z częścią brukselskiej Unii Energetycznej dotyczącą bezpieczeństwa energetycznego. W tym zakresie wiele polskich postulatów znalazło się w dokumencie unijnym. Warto jednakże pamiętać, że często są to pomysły, które już miały wcześniej poparcie Komisji Europejskiej: finansowanie kluczowych połączeń gazowych; opracowanie planów działań zapobiegawczych oraz na wypadek sytuacji nadzwyczajnych na poziomie regionalnym i unijnym; zwiększenie transparentności negocjowania gazowych umów międzyrządowych oraz pilnowania ich zgodności z prawem UE; dywersyfikacja dostaw; wzmocnienie Wspólnoty Energetycznej.  Polsce nie udało się natomiast uzyskać wsparcia dla rozwijania wydobycia węgla i gazu łupkowego. W przypadku tego ostatniego uznano to jako opcję, jeśli są spełnianie odpowiednie wymogi ochrony środowiska. Nie uzyskano też wyraźnego poparcia dla idei wprowadzenie mechanizmów agregowania popytu a jedynie miękkie stwierdzenie o ocenie przez Komisję możliwości wprowadzenie takiego dobrowolnego mechanizmu na czas kryzysu i dla państw uzależnionych od jednego dostawcy.

Czy wspólne zakupy gazu są do obrony? Co im zagraża na płaszczyźnie politycznej ale i prawnej?

Państwa Członkowskie, mające niższe ceny gazu od pozostałych, nie są zainteresowane przyłączaniem się do takiego mechanizmu, bo mógłby on oznaczać dla nich wzrost cen surowca. Poza tym, wspólne zakupy gazu mogą oznaczać wzrost kompetencji Brukseli, na co niektóre Państwa Członkowskie patrzą niechętnie. Rzecz jasna, dostawcy gazu, głównie Rosja i Norwegia, będą przeciwdziałały takiemu pomysłowi.

Wspólne zakupy gazu mogą być problematyczne ze względu na prawo konkurencji UE oraz przepisy Światowej Organizacji Handlu (WTO). Różne zastrzeżenia prawne można podnosić w stosunku do różnych modeli takiego mechanizmu. Jeżeli w konsekwencji mechanizm ten prowadziłby do gorszego traktowania niektórych zewnętrznych dostawców, to sprzeciwiałby się prawu WTO. Jeżeli jednak decyzje o imporcie byłyby podejmowane na zasadach rynkowych i niedyskryminacyjnych to ze strony przepisów WTO nie powinno być problemów. Zarzuty o cięższym kalibrze można podnosić na gruncie prawa konkurencji UE przywołując zakaz porozumień między przedsiębiorstwami, które mogą wpływać na handel między Państwami Członkowskimi i których skutkiem jest zakłócenie konkurencji na rynku wewnętrznym. Jestem w stanie wyobrazić sobie takie ewentualne przypadki zakłóceń ale pytanie czy przewyższyłby one zyski konsumentów. Wszystko zależy od szczegółów propozycji. Bez wątpienia wspólne zakupy gazu byłyby skomplikowanym zagadnieniem prawnym, ale możliwym do odpowiedniego skonstruowania.

Czy Polska powinna być usatysfakcjonowana, jeżeli w koncepcji Unii Energetycznej jako jedyny jej postulat ocaleje ten mechanizm?

To byłoby zdecydowanie za mało, ale nie sądzę aby tak się stało. Kluczowe jest, że udało się zmodyfikować dotychczasowy kierunek rozwoju polityki energetycznej i mocniej wpisać bezpieczeństwo energetyczne w agendę UE. Do tej pory logika rozwoju polityki energetycznej UE była mocno nakierowana na sprawy klimatyczne. Teraz ten trend został uzupełniony (ale nie przerwany) poprzez większe zainteresowanie sprawami bezpieczeństwa. Czy trwale i do jakiego stopnia rozstrzygnie się na poziomie rozwiązań szczegółowych przyjmowanych w najbliższych kilku latach.

Jaką strategię powinni przyjąć Polacy i czy powinna ona uwzględniać porzucenie pierwotnej koncepcji Unii Energetycznej?

Tak jak wskazałem, warszawska wersja Unii Energetycznej została w dużym stopniu włączona do brukselskiej wersji. Z punktu widzenia polskiego rządu problematyczna jest nie ta cześć dokumentu, ale niektóre z jej pozostałych części. Do tej pory dowartościowano bezpieczeństwo energetyczne na poziomie dokumentu strategicznego, ale to musi zostać przełożone na twarde przepisy w prawie. Dodatkowo, mam wrażenie, że rząd trwa jedynie przy swoich pierwotnych pomysłach na Unie Energetyczną skoncentrowaną na bezpieczeństwie i solidarności. Od momentu kiedy Unia Energetyczna zaczęła się przeistaczać w całościową wizją polityki energetycznej, rząd powinien również myśleć całościowo. Mam tylko zasadniczą obawę, że nie mając wypracowanej spójnej krajowej strategii rozwoju energetyki nie będzie w stanie być skuteczny na poziomie unijnym.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik