icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Ekspert dla Biznes Alert: niemieckie elity nie mają pomysłu na wyjście z kryzysu

Obecny kryzys gospodarczy i polityczny w Niemczech może się jedynie pogłębiać, bo żaden z graczy na tutejszej scenie politycznej nie proponuje realnego rozwiązania dla doskonale znanych problemów – przewiduje w rozmowie z Biznes Alert Thomas O’Donnell, ekspert ds. energetyki i geopolityki z amerykańskiego think tanku Wilson Center.

„Aby naprawdę zrozumieć, to co się teraz dzieje w Niemczech trzeba cofnąć się do lat 90. ubiegłego wieku. RFN była wówczas chorym człowiekiem Europy. Koszty zjednoczenia Niemiec i rozbudowany system socjalny ciągnął gospodarkę w dół. Po neoliberalnych reformach rynku pracy kanclerza Gerharda Schroedera (1998-2005) i ustępstwach płacowych niemieckich związków zawodowych, niemiecka gospodarka ponownie nabrała rozpędu” – przypomina O’Donnell.

Profity czasów Merkel

„Polityczne profity odbudowanego dobrobytu zbierała już jednak Angela Merkel. Jej era, to czas samozadowolenia, w którym poważne i wciąż nierozwiązane problemy gospodarcze i polityczne były zamiatane pod dywan. Nic nie reformowano, uważając, że wystarczy zmitologizowany Schuldenbremse – hamulec zadłużenia – czyli zasada ograniczająca zaciąganie nowych kredytów przez federację i poszczególne landy” – dodaje. 

Wskazuje przy tym na kulejącą wewnętrzną konsumpcję i uzależnienie kraju od modelu gospodarczego ze złotej ery globalizacji, czyli od eksportu.  

„Tymczasem bomba zegarowa już tykała. Ograniczenie wydatków publicznych przez dwie dekady, to widoczne dziś na każdym kroku niedofinansowania infrastruktury, wojska, internetu, szkół, uniwersytetów i placówek badawczych. To zmniejszona konkurencyjność” – ocenia ekspert. 

Przełomem wojna na Ukrainie

„Podmuchem, który podciął to chwiejące się drzewo była wojna na Ukrainie. Dosłownie z dnia na dzień polityka energetyczna, czyli populistyczny program Zielonych, zakładająca korzystanie wyłącznie z odnawialnych źródeł energii i rezygnację z energii jądrowej, zbankrutowała. Dlaczego? Bo była oparta na fanatycznym, zielonym myśleniu życzeniowym, a nie liczbach. Funkcjonowała tak długo, jak długo energochłonna gospodarka dostawała tani rosyjski gaz” – tłumaczy Thomas O’Donnell.

„Kluczowym elementem dzisiejszego kryzysu przywództwa w Niemczech jest niezdolność do obalenia zielonego fundamentalizmu w polityce energetycznej, odbudowy infrastruktury, potencjału badawczego i modernizacji biurokracji” – podkreśla. 

Jak zaznacza, sytuacji nie poprawia fakt, że w erze Merkel w Niemczech wykształcił się system kohabitacji dwóch największych partii politycznych CDU i SPD, w którym nie ma realnej konkurencji.

„Pod rządami Merkel wszystkie partie głodziły wojsko, wszystkie zaniedbywały infrastrukturę i cyfryzację, edukację i badania. Wszystkie popierały zabicie energetyki jądrowej i przyjęcie fundamentalizmu odnawialnych źródeł energii. Bez wiarygodnego ugrupowania opozycyjnego w Budestagu, które mogłoby przejąć władzę i wdrożyć radykalne zmiany, wychowankowie Merkel z różnych partii po prostu przejmują po sobie władzę. Oddaje to przestrzeń polityczną skrajnie prawicowym i skrajnie lewicowym populistom, którzy krytykują system i budują poparcie, choć nie mają też programowych rozwiązań dla dobrze znane dysfunkcje” – zaznacza analityk.

Niemcy ciągną za sobą inne państwa

Nie jest to – jego zdaniem – dobra wiadomość dla Europy Środkowej i Wschodniej, bo głównym partnerem handlowym tego regionu są Niemcy. 

„Dlatego też upadające gospodarczo Niemiec ciągną za sobą inne kraje. Ich gospodarki będą musiały w większym stopniu polegać na swoich rynkach wewnętrznych. Jednak wielkość niemieckiej gospodarki jest w przybliżeniu równa wielkości całego regionu, więc będzie to niezwykle trudne” – ostrzega ekspert.

„Optymizmem nie napawa też fakt, że CDU, która najprawdopodobniej utworzy rząd po wyborach na początku 2025 r. nie proponuje tak naprawdę jakiejkolwiek nowej polityki energetycznej, która naprawdę różniłaby się od tego, co robił obecny rząd kierowany przez socjaldemokratów wspólnie z Zielonymi i neoliberałami z FDP. Nie widać też szerszej świadomości, że obecny kryzys to nie przejściowy wstrząs, tylko efekt deindustrializacji, która wymaga radykalnej reindustrializacji. Są to wyraźne oznaki kryzysu idei, analizy, wizji, który będzie się pogłębiał, dopóki nie powstanie nowa, kompetentna opozycja. Do tego czasu kryzys gospodarczy i polityczny w Niemczech będzie się tylko pogłębiał” – konkluduje.

Thomas O’Donnell jest amerykańskim ekspertem ds. energetyki i geopolityki z waszyngtońskiego think tanku Wilson Center. Mieszka w stolicy Niemiec, wykłada na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim.

Obecny kryzys gospodarczy i polityczny w Niemczech może się jedynie pogłębiać, bo żaden z graczy na tutejszej scenie politycznej nie proponuje realnego rozwiązania dla doskonale znanych problemów – przewiduje w rozmowie z Biznes Alert Thomas O’Donnell, ekspert ds. energetyki i geopolityki z amerykańskiego think tanku Wilson Center.

„Aby naprawdę zrozumieć, to co się teraz dzieje w Niemczech trzeba cofnąć się do lat 90. ubiegłego wieku. RFN była wówczas chorym człowiekiem Europy. Koszty zjednoczenia Niemiec i rozbudowany system socjalny ciągnął gospodarkę w dół. Po neoliberalnych reformach rynku pracy kanclerza Gerharda Schroedera (1998-2005) i ustępstwach płacowych niemieckich związków zawodowych, niemiecka gospodarka ponownie nabrała rozpędu” – przypomina O’Donnell.

Profity czasów Merkel

„Polityczne profity odbudowanego dobrobytu zbierała już jednak Angela Merkel. Jej era, to czas samozadowolenia, w którym poważne i wciąż nierozwiązane problemy gospodarcze i polityczne były zamiatane pod dywan. Nic nie reformowano, uważając, że wystarczy zmitologizowany Schuldenbremse – hamulec zadłużenia – czyli zasada ograniczająca zaciąganie nowych kredytów przez federację i poszczególne landy” – dodaje. 

Wskazuje przy tym na kulejącą wewnętrzną konsumpcję i uzależnienie kraju od modelu gospodarczego ze złotej ery globalizacji, czyli od eksportu.  

„Tymczasem bomba zegarowa już tykała. Ograniczenie wydatków publicznych przez dwie dekady, to widoczne dziś na każdym kroku niedofinansowania infrastruktury, wojska, internetu, szkół, uniwersytetów i placówek badawczych. To zmniejszona konkurencyjność” – ocenia ekspert. 

Przełomem wojna na Ukrainie

„Podmuchem, który podciął to chwiejące się drzewo była wojna na Ukrainie. Dosłownie z dnia na dzień polityka energetyczna, czyli populistyczny program Zielonych, zakładająca korzystanie wyłącznie z odnawialnych źródeł energii i rezygnację z energii jądrowej, zbankrutowała. Dlaczego? Bo była oparta na fanatycznym, zielonym myśleniu życzeniowym, a nie liczbach. Funkcjonowała tak długo, jak długo energochłonna gospodarka dostawała tani rosyjski gaz” – tłumaczy Thomas O’Donnell.

„Kluczowym elementem dzisiejszego kryzysu przywództwa w Niemczech jest niezdolność do obalenia zielonego fundamentalizmu w polityce energetycznej, odbudowy infrastruktury, potencjału badawczego i modernizacji biurokracji” – podkreśla. 

Jak zaznacza, sytuacji nie poprawia fakt, że w erze Merkel w Niemczech wykształcił się system kohabitacji dwóch największych partii politycznych CDU i SPD, w którym nie ma realnej konkurencji.

„Pod rządami Merkel wszystkie partie głodziły wojsko, wszystkie zaniedbywały infrastrukturę i cyfryzację, edukację i badania. Wszystkie popierały zabicie energetyki jądrowej i przyjęcie fundamentalizmu odnawialnych źródeł energii. Bez wiarygodnego ugrupowania opozycyjnego w Budestagu, które mogłoby przejąć władzę i wdrożyć radykalne zmiany, wychowankowie Merkel z różnych partii po prostu przejmują po sobie władzę. Oddaje to przestrzeń polityczną skrajnie prawicowym i skrajnie lewicowym populistom, którzy krytykują system i budują poparcie, choć nie mają też programowych rozwiązań dla dobrze znane dysfunkcje” – zaznacza analityk.

Niemcy ciągną za sobą inne państwa

Nie jest to – jego zdaniem – dobra wiadomość dla Europy Środkowej i Wschodniej, bo głównym partnerem handlowym tego regionu są Niemcy. 

„Dlatego też upadające gospodarczo Niemiec ciągną za sobą inne kraje. Ich gospodarki będą musiały w większym stopniu polegać na swoich rynkach wewnętrznych. Jednak wielkość niemieckiej gospodarki jest w przybliżeniu równa wielkości całego regionu, więc będzie to niezwykle trudne” – ostrzega ekspert.

„Optymizmem nie napawa też fakt, że CDU, która najprawdopodobniej utworzy rząd po wyborach na początku 2025 r. nie proponuje tak naprawdę jakiejkolwiek nowej polityki energetycznej, która naprawdę różniłaby się od tego, co robił obecny rząd kierowany przez socjaldemokratów wspólnie z Zielonymi i neoliberałami z FDP. Nie widać też szerszej świadomości, że obecny kryzys to nie przejściowy wstrząs, tylko efekt deindustrializacji, która wymaga radykalnej reindustrializacji. Są to wyraźne oznaki kryzysu idei, analizy, wizji, który będzie się pogłębiał, dopóki nie powstanie nowa, kompetentna opozycja. Do tego czasu kryzys gospodarczy i polityczny w Niemczech będzie się tylko pogłębiał” – konkluduje.

Thomas O’Donnell jest amerykańskim ekspertem ds. energetyki i geopolityki z waszyngtońskiego think tanku Wilson Center. Mieszka w stolicy Niemiec, wykłada na Wolnym Uniwersytecie Berlińskim.

Najnowsze artykuły