– Wszyscy, jakby się wcześniej umówili, rozpoczęli od wylewnego podziękowania za pomoc dla Ukrainy ze strony Stanów Zjednoczonych. Następnie chwalili samego Donalda Trumpa. Niemalże wynosili go pod niebiosa – mówi o spotkaniu w Waszyngtonie Jakub Olchowski, analityk Instytutu Europy Środkowej.
W poniedziałek Donald Trump spotkał się w Waszyngtonie Wołodymyrem Zełeńskim oraz wybranymi europejskimi przywódcami: Emmanuelem Macronem, Friedrichem Merzem, Keirem Starmerem, Giorgią Meloni, Alexandrem Stubbem, Ursulą von der Leyen i sekretarzem generalny NATO Marko Rutte. Niuanse spotkania w rozmowie z Biznes Alert komentuje dr Jakub Olchowski, analityk Instytutu Europy Środkowej w Lublinie, wykładowca Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
– Trumpowi zależy na zakończeniu wojny na Ukrainie. Nie dlatego, że na sercu leży mu los Kijowa, a dlatego, że istotny dla niego jest jego własny wizerunek. A ten coraz bardziej się chwieje z uwagi na fakt, że od początku swojej drugiej prezydentury Donald Trump nie wynegocjował żadnego konkretu zmierzającego do zakończenia tej wojny. W istocie, patrząc na zeszłotygodniowe spotkanie z Putinem na Alasce, można odnieść wrażenie, że sytuacja zatoczyła koło i jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy w lutym.
Jakub Olchowski zauważa, że Zełeński, oraz towarzyszący mu europejscy przywódcy nauczyli się jak rozmawiać z prezydentem USA.
– Wszyscy, jakby się wcześniej umówili, rozpoczęli od wylewnego podziękowania za pomoc dla Ukrainy ze strony Stanów Zjednoczonych. Następnie chwalili samego Donalda Trumpa. Niemalże wynosili go pod niebiosa – dodaje analityk.
Prezydenci USA i Ukrainy spotkali się w Białym Domu w lutym bieżącego roku. Rozmowa zakończyła się kłótnią. Obecna, jak wspomnieli politycy, przebiegała w dobrej atmosferze.
Amerykański sprzęt za 90 miliardów
Zełeński przekazał, że Ukraina otrzyma od USA wsparcie wojskowe warte 90 miliardów dolarów. To europejscy sojusznicy pokryją koszty. Umowa ma zostać podpisana w ciągu najbliższego tygodnia, maksymalnie dziesięciu dni.
– Donald Trump lubi określać, że pomoc militarna dla Ukrainy, dotyczy to także ostatnich doniesień o dostawach sprzętu za 90 miliardów dolarów, to „deal”. Nie jest to nic nowego, od pewnego czasu tak wygląda amerykańskie wsparcie. Jest de facto kupowane przez Europę od Stanów Zjednoczonych. W przeciwieństwie do poprzedniego okresu, prezydentury Bidena, gdy była darowizną – zauważa Jakub Olchowski.
– Teraz jest to deal, sprzedaż. Trump jest z tego bardzo zadowolony. A Ukrainie i jej sojusznikom, chodzi o to, by był szczęśliwy. Z drugiej strony jest to sposób, by Kijów dostał wsparcie sprzętowe od Waszyngtonu – wyjaśnia rozmówca Biznes Alert.
Gwarancje bezpieczeństwa
Marco Rubio, sekretarz stanu USA, powiedział, że podczas poniedziałkowego spotkania nie rozmawiano o wysłaniu europejskich sił na Ukrainę jako gwarancji bezpieczeństwa. Takie ustalenia dopiero mają nadejść. Czego potrzebuje Kijów by być bezpiecznym od Rosji?
– Ukraina prosi o gwarancje bezpieczeństwa od samego początku. Jednak jak one miałyby wyglądać? Są różne opcje na stole, ale co będzie możliwe do zrealizowania pozostaje otwartą kwestią – mówi analityk Instytutu Europy Środkowej.
Rozmówca Biznes Alert wskazuje, że Ukrainie przede wszystkim zależy na członkostwie w NATO. Jego zdaniem byłaby to najsilniejsza gwarancja bezpieczeństwa. Jednak taki scenariusz, biorąc pod uwagę m.in. wypowiedzi Trumpa, jest prawie niemożliwy. Również po stronie państwa europejskich „nie ma entuzjazmu”, by wprowadzić Kijów do Sojuszu.
– Kolejną mocną gwarancją byłoby zmuszenie Rosji do poniechania agresji i wycofania się z Ukrainy. W mojej ocenie taki scenariusz również jest praktycznie niemożliwy – opiniuje Jakub Olchowski.
– Na razie w kwestii gwarancji brak konkretów, stąd ich wizja jest mglista. Wszystko będzie zależało od ewentualnej rozmowy Putina i Zełeńskiego, z ewentualnym udziałem Trumpa. Należy jednak pamiętać, że rosyjski prezydent nie śpieszy się do takich rozmów – dodaje.
Spotkanie Zełeńskiego z Putinem
Donald Trump, podczas spotkania z prezydentem Ukrainy i jego sojusznikami, zadzwonił do Władimira Putina. Jego zdaniem porozumienie jest możliwe, a jego spotkanie jednocześnie z przywódcą Rosji oraz Ukrainy jest realne w ciągu dwóch tygodni. Rosja nie potwierdziła tego terminu.
– Reakcja Rosjan na spotkanie w Waszyngtonie daje wiele do myślenia. Zachowują się jakby nic się nie wydarzyło. Moskwa nadal będzie grać na czas, tak jak to robi od ośmiu miesięcy. Putin wie, że może sobie na to pozwolić. Nie jestem pewien czy do spotkania Zelenskiego z Putinem kiedykolwiek dojdzie – komentuje Olchowski.
Donald Trump wielokrotnie podkreślał, że konieczne będą ustępstwa terytorialne po obu stronach. Spotkało się to ze sprzeciwem Zełeńskiego, który zwracał uwagę m.in. na przeszkody konstytucyjne.
– Władze Ukrainy znajdują się w bardzo trudnej sytuacji. Z wielu powodów nie mogą zrzec się terytoriów. Taka decyzja spotkałaby się, chociażby, z dużą krytyką ze strony społeczeństwa ukraińskiego i opozycji. Jest to scenariusz niebezpieczny dla Zełeńskiego i rządu – wyjaśnia Jakub Olchowski
Zdaniem analityka Instytutu Europy Środkowej los Krymu jest prawdopodobnie przesądzony.
– Jest to zła wiadomość nie tylko dla Ukrainy, ale i dla całej społeczności międzynarodowej, w tym Polski. Będzie to dowód na to, że można zająć część terytorium innego siłą, a później je zachować. Ogólnoświatowe uznanie Krymu za część Rosji otworzy furtkę do dalszego łamania prawa międzynarodowego. Nie tylko przez Rosję – mówi rozmówca Biznes Alert.
Marcin Karwowski