Zapowiada się pierwszy protest przeciwko elektrowni jądrowej w Polsce z prawdziwego zdarzenia. Ma wsparcie sił politycznych z mandatem wyborczym. Debata publiczna dopuszcza różne głosy, ale powinna wykluczać ekstremizm po myśli Kremla – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Polski ruch antyatomowy kiełkuje
Polacy nie dorobili się jeszcze ruchu antyatomowego na skalę znaną z Austrii czy Niemiec. To jednak nie znaczy, że nie będzie kiełkował. Budowa elektrowni jądrowej do której ruszyły przygotowania tworzy podstawy do debaty publicznej. Ta nie zawsze jest racjonalna.
BiznesAlert.pl inofmował 27 stycznia, że przeciwnicy budowy atomu w Polsce zwołują się na konferencję prasową pod Sejmem RP zaplanowaną na 31 stycznia o godzinie 11.00. W jej trakcie mają przedstawić list otwarty aktywistów oraz naukowców opowiadających się przeciwko elektrowni jądrowej w Polsce. Naukowcy i aktywiści zapraszają na konferencję prasową 31 stycznia 2023 roku pod Sejmem RP o godzinie 11.00. Przedstawią podczas niej treść listu otwartego w sprawie energetyki jądrowej. – Polityka energetyczna kraju z uwzględnieniem wsparcia energetyki jądrowej stała się przedmiotem krytyki. Uważamy, że budowa elektrowni jądrowych w Polsce nie powinna mieć miejsca. Pod listem otwartym do przewodniczących partii, klubów i kół poselskich podpisało się aż 37 cenionych autorytetów ze świata nauki, polityki i organizacji ekologicznych, a także 20 organizacji pozarządowych – informują – organizatorzy zwołani pod szyldem EKO-Unii.
– Podczas ostatniego posiedzenia Sejm przyjął „specustawę dotyczącą wsparcia energetyki jądrowej”, która została przegłosowana poparciem PiS, jak i zdecydowanej większości posłów i posłanek opozycji parlamentarnej – podają organizatorzy z EKO-Unii. – Polityka energetyczna kraju z uwzględnieniem wsparcia energetyki jądrowej stała się przedmiotem krytyki. Uważamy, że budowa elektrowni jądrowych w Polsce nie powinna mieć miejsca. Pod listem otwartym do przewodniczących partii, klubów i kół poselskich podpisało się aż 37 cenionych autorytetów ze świata nauki, polityki i organizacji ekologicznych, a także 20 organizacji pozarządowych.
Specustawa jądrowa zakłada przyspieszenie budowy atomu w Polsce tak, aby wyśrubowany termin oddania pierwszego reaktora do użytku w 2033 roku był możliwy do dotrzymania. Zakłada równoległe prace nad kilkoma procedurami administracyjnymi, o których pisałem w BiznesAlert.pl w innym miejscu. Gdyby opór ruchu antyatomowego doprowadził do rewizji tej regulacji, atom powstałby później, a Polacy pozostaliby dłużej zależni od węgla i gazu, a zatem działania przeciwników elektrowni jądrowej podtrzymałyby zależność Polski od paliw kopalnych przeciwko którym opowiadają się protestujący. Ponadto, jeżeli padnie postulat referendum, należy pamiętać, że taki ruch na Litwie zatrzymał atom w Visaginas bezpowrotnie.
Czy polski ruch antyatomowy będzie antyamerykański?
Co ważne, pod listem podpisali się między innymi przedstawiciele Greenpeace Polska, którzy do tej pory nie prezentowali tak radykalnego podejścia do atomu w Polsce. Mieli też umiarkowane podejście do innego projektu strategicznego, czyli gazociągu Baltic Pipe. Można podejrzewać, że dochodzi do radykalizacji przekazu takich organizacji. Według informacji BiznesAlert.pl w trakcie wydarzenia może pojawić się retoryka antyamerykańska skierowana przeciwko partnerom Programu Polskiej Energetyki Jądrowej, to znaczy Bechtel oraz Westinghouse z USA. Atom ma być przedstawiany jako rozwiązanie nieopłacalne ekonomicznie i mniej korzystne względem alternatywy w postaci energetyki stuprocentowo odnawialnej. Ruch ma mieć poparcie części posłów Koalicji Obywatelskiej, w tym partii Zielonych, która jako jedyna jest otwarcie antyatomowa w Sejmie RP i współpracuje w tym zakresie z ruchem niemieckim, czego przejawem są protesty przeciwko atomowi w Polsce wspierane przez posłów z Niemiec.
– Ten niemiecki protest to ingerencja w debatę publiczną na temat pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce – utrzymywał rzecznik koordynatora do spraw służb specjalnych Stanisław Żaryn. – Działalność niemieckich Zielonych w sferze informacyjnej ma na celu destabilizację tego ambitnego projektu. W ostatnich tygodniach mogliśmy zaobserwować większą intensywność skoordynowanych działań mediów rosyjskich – w tym tub Kremla – wymierzonych w Program Polskiej Energetyki Jądrowej. Działalność strony niemieckiej w tej sprawie może mieć taki sam cel jak Rosjanie – podsumował rzecznik. Warto przypomnieć, że poza Zielonymi partie polityczne w Polsce opowiadają się do tej pory za atomem, w tym Koalicja Obywatelska.
Można szukać analogii kiełkującego ruchu antyatomowego do tego, który próbował blokować gaz łupkowy, do czasu, aż pięcioletnie dyskusje o regulacjach dla inwestorów zewnętrznych sprawiły, że Polska przegapiła dobrą passę poszukiwań niekonwencjonalnych i z niej nie skorzystała. Społeczeństwo demokratyczne dopuszcza różne argumenty w debacie publicznej, o ile są merytoryczne i nie promują ekstremizmu. Jest to tym bardziej ważne w obliczu wojny konwencjonalnej na Ukrainie oraz kryzysu energetycznego, będącego niekonwencjonalnym obliczem tego samego konfliktu skierowanym przeciwko Zachodowi. Warto przypomnieć, że wówczas protesty prezentowane jako ruch oddolny społeczności lokalnych były wspierane przez siły spoza lokalizacji inwestycji.
Debata czy ekstremizm po myśli Kremla?
Widać, że argumenty mało merytoryczne przenikają na przykład do dyskusji o lądowej energetyce wiatrowej, jak opowieści o złym wpływie tej technologii na zdrowie człowieka. Podobne teorie spiskowe na temat energetyki jądrowej o lobbingu USA, katastrofie nuklearnej czy dewastacji środowiska mogą się pojawić w polskiej debacie o atomie. Grunt może stanowić opór landów wschodnioniemieckich wobec reaktorów na Pomorzu i mało merytoryczne argumenty z debaty w Niemczech, które uwzględniały na przykład wizję chmury radioaktywnej znad Polski która koniecznie musi skręcić nad Niemcy. Ta i inne teorie spiskowe, które są już powielane w naszym kraju między innymi przez Bałtyckie SOS, były już kwestionowane przez przyszłego operatora atomu, czyli Polskie Elektrownie Jądrowe. Mimo to Bałtyckie SOS miało podpisać się pod wspomnianym listem. To najbardziej radykalna grupa protestująca przeciwko atomowi w Polsce, której przyjrzał się BiznesAlert.pl.
Potrzebny jest dalszy dialog uśmierzający obawy obywateli, którzy mają do nich prawo z jednej strony, a także szczególna uwaga służb na próby radykalizacji ruchów antyatomowych z drugiej. Warto znów odnieść się do przykładu Niemiec. Kontrwywiad niemiecki otwarcie utrzymuje, że ruchy ekologiczne mogą zostać przechwycone przez ekstremę lewicową, a ta może działać nie w interesie mieszkańców, ale Kremla, któremu służy zależność Europy od paliw kopalnych, którą ograniczyłaby energetyka jądrowa.
Komisja Europejska dopuściła energetykę jądrową w taksonomii jako źródło stabilizujące transformację energetyczną. Konsensus polityczny w tej sprawie w Europie był możliwy między innymi dzięki dialogowi Trójkąta Weimarskiego, czyli Polski, Francji oraz Niemiec, z których te dwa pierwsze wierzchołki przekonały Berlin do milczącej zgody. Porażka Energiewende z gazem jako paliwem przejściowym w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Gazprom pokazała, że energetyka jądrowa jest częścią rozwiązania problemu pozwalającą uniknąć zamiany zależności od węgla na tę od gazu w okresie przejściowym transformacji zanim (o ile w ogóle) będzie kiedyś możliwa energetyka w stu procentach odnawialna. Same Niemcy zdecydowały się na utrzymanie w sieci pozostałych bloków jądrowych do końca sezonu grzewczego ze względu na to, że nie są gotowe do przejścia w stu procentach na OZE, a na szlaku ku nim przesadnie uzależniły się od gazu. Pomimo tych faktów, kiełkujący ruch antyatomowy będzie próbował blokować atom w Polsce. Oby Polak był mądry przed szkodą, tym bardziej, że opór przeciwko energetyce jądrowej może się stać podatnym gruntem działań Kremla.
Atak dezinformacji na atom w Polsce. Przyszły operator demaskuje mity