Jak podaje Forbes USA wyemitowały w 2018 roku o ponad 60 milionów ton dwutlenku węgla więcej w stosunku do roku go poprzedzającego.
Miesięcznik wskazuje, że przyczyną jest m.in., zamknięcie w ostatnich latach wielu elektrowni atomowych, w tym Crystal River, SONGS, Kewaunee, Vermont Yankee, Fort Calhoun i Oyster Creek. Jak wylicza Forbes w efekcie wyłączenia ich z eksploatacji, Stany Zjednoczone generują o 25 milionów ton CO2 rocznie więcej niż gdy obiekty te produkowały energię.
Elektrownie zostały wyłączone z użytkowania, mimo, że amerykański urząd dozoru jądrowego (Nuclear Regulatory Commission) wydał decyzje, że niemal wszystkie z nich mogą pracować jeszcze kolejne 20 lat. Jedynym obiektem, który ze względu na słaby stan techniczny nie dostał zgody na dalsze funkcjonowanie była elektrownia Crystal River.
Jak wskazuje Forbes, władze podjęły decyzję o odejściu od atomu na rzecz OZE, jednak w ocenie miesięcznika nie jest ona korzystna z punktu widzenia dbałości o środowisko, ponieważ na razie instalacje wiatrowe, hydroenergetyczne czy fotowoltaiczne nie są tak wydajne jak elektrownie. W opinii Forbesa jedynym sposobem na skuteczną redukcję emisji CO2 jest połączenie OZE z energią atomową.
W najbliższym czasie Stany Zjednoczone zamierzają wyłączyć z użycia kolejnych 12 obiektów, które w tym momencie pozwalają uniknąć produkcji 55,5 milionów ton dwutlenku węgla rocznie.
Forbes/Joanna Kędzierska