Ropa z Rosji płynie pomimo kolejnych ofiar jej agresji na Ukrainie. Firmy sprowadzają ją, bo nie ma embargo unijnego na dostawy rosyjskie. Póki co brakuje woli politycznej do takiego manewru.
– Gdyby zapadła decyzja Unii Europejskiej o embargo na ropę rosyjską, to moglibyśmy z dnia na dzień ją porzucić, a nawet byśmy musieli zgodnie z prawem – powiedział Wojciech Jakóbik.
– Zapasy i dostawy ze źródeł alternatywnych pozwoliłyby przetrwać najtrudniejszy czas. Zakładając, że wojna na Ukrainie potrwa do maja w optymistycznym scenariuszu, to dalibyśmy radę – tłumaczył.
– Sankcje to sposób na to, żeby zgodnie z prawem zatrzymać obowiązujące kontrakty. Dzięki naftoportowi możemy tak czy inaczej stopniowo schodzić z ropy rosyjskiej – dodał Jakóbik.
– Europa będzie póki co sprowadzać ropę. Nawet biorąc pod uwagę embargo, nie zostanie ono wprowadzone z dnia na dzień. Sankcje na podmioty białoruskie produkujące nawozy i inne produkty zakładały, że jeszcze przez kilkadziesiąt dni mógł trwać handel – przypomniał Mariusz Marszałkowski. Odniósł się do kontraktów naftowych PKN Orlen. – Do końca kontraktu ta firma musi się z niego wywiązywać. Dajemy się uwieść emocjom pod wpływem tego co robią koncerny zachodnie. Słyszymy, że Shell czy E.on rezygnują z ropy rosyjskiej. One rezygnują, ale jest pewien haczyk, bo chodzi o kontrakty spotowe natomiast ich umowy długoterminowe podpisywane wcześniej są cały czas realizowane.
– Najlepiej byłoby, aby Unia Europejska wprowadziła sankcje unijne i nie byłoby problemu. Takiej woli jednak nie ma – podsumował Wojciech Jakóbik.
Zapraszamy do wysłuchania podcastu na YouTube, SoundCloud lub Spotify.