Embargo na ropę z Rosji, czyli nie chcieć to nie móc. Spięcie

18 marca 2022, 07:30 Bezpieczeństwo

Ropa z Rosji płynie pomimo kolejnych ofiar jej agresji na Ukrainie. Firmy sprowadzają ją, bo nie ma embargo unijnego na dostawy rosyjskie. Póki co brakuje woli politycznej do takiego manewru.

Embargo na ropę z Rosji. Grafika: Presso.
Embargo na ropę z Rosji. Grafika: Presso.

– Gdyby zapadła decyzja Unii Europejskiej o embargo na ropę rosyjską, to moglibyśmy z dnia na dzień ją porzucić, a nawet byśmy musieli zgodnie z prawem – powiedział Wojciech Jakóbik.

– Zapasy i dostawy ze źródeł alternatywnych pozwoliłyby przetrwać najtrudniejszy czas. Zakładając, że wojna na Ukrainie potrwa do maja w optymistycznym scenariuszu, to dalibyśmy radę – tłumaczył.
– Sankcje to sposób na to, żeby zgodnie z prawem zatrzymać obowiązujące kontrakty. Dzięki naftoportowi możemy tak czy inaczej stopniowo schodzić z ropy rosyjskiej – dodał Jakóbik.

– Europa będzie póki co sprowadzać ropę. Nawet biorąc pod uwagę embargo, nie zostanie ono wprowadzone z dnia na dzień. Sankcje na podmioty białoruskie produkujące nawozy i inne produkty zakładały, że jeszcze przez kilkadziesiąt dni mógł trwać handel – przypomniał Mariusz Marszałkowski. Odniósł się do kontraktów naftowych PKN Orlen. – Do końca kontraktu ta firma musi się z niego wywiązywać. Dajemy się uwieść emocjom pod wpływem tego co robią koncerny zachodnie. Słyszymy, że Shell czy E.on rezygnują z ropy rosyjskiej. One rezygnują, ale jest pewien haczyk, bo chodzi o kontrakty spotowe natomiast ich umowy długoterminowe podpisywane wcześniej są cały czas realizowane.

– Najlepiej byłoby, aby Unia Europejska wprowadziła sankcje unijne i nie byłoby problemu. Takiej woli jednak nie ma – podsumował Wojciech Jakóbik.

Zapraszamy do wysłuchania podcastu na YouTube, SoundCloud lub Spotify.