PKN Orlen szykuje się na wejście w życie embargo na produkty naftowe z Rosji. Przekonuje, że nie podniesie ono cen na stacjach paliw.
– Zbliżają się sankcje na produkty paliwowe – przyznał prezes PKN Orlen Daniel Obajtek na konferencji prasowej w Trzebini. – Chcę zapewnić. że jesteśmy na to przygotowani. Nie będzie kłopotów logistycznych. Chcę zapewnić, że ceny paliw nie ulegną zmianie – powiedział.
– Od czasu wojny nie sprowadzamy oleju napędowego z Rosji. Przestaliśmy sprowadzać ropę rosyjską na Litwę – wyliczał Obajtek. – W tym zakresie zachowujemy się uczciwie, co niejednokrotnie oznacza mniejsze zyski. Apeluję o solidarność, widzimy co się dzieje w Polsce, a nie patrzymy na inne kraje Europy. Niektóre porty u naszych sąsiadów są wypełnione olejem z kierunku rosyjskiego – dodał w odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl.
Piątego lutego wchodzi w życie embargo unijne na produkty naftowe z Rosji, które były istotnym źródłem dostaw między innymi do Polski. Jego wdrożenie zostało zaplanowane na luty 2023 roku, aby dać czas krajom unijnym na przygotowanie alternatywy.
Obowiązuje już embargo na dostawy morskie ropy z Rosji do Unii Europejskiej, ale nie ma sankcji na dostawy przez Ropociąg Przyjaźń. Orlen przewiduje, że ten surowiec będzie docierał jeszcze przez jakiś czas do rafinerii tej firmy w czeskich Kralupach należących do Unipetrolu. – Tam jest kwestia zwiększenia mocy, ale przez pewien czas ropa w kierunku czeskim będzie pochodziła z Rosji, do czasu przeprowadzenia procesów inwestycyjnych – przyznał prezes Orlenu pytany przez BiznesAlert.pl. – Jesteśmy w kontakcie z rządem Czech, pół roku temu rozmawiałem na ten temat z premierem i ta inwestycja, związania ze zwiększeniem wydajności rurociągu TAL, jest bardzo ważna – dodał. Warto przypomnieć, że Orlen deklaruje, iż od pierwszego lutego ropa rosyjska będzie stanowiła 10 procent dostaw do Grupy Orlen.
Wojciech Jakóbik/Mariusz Marszałkowski/Jędrzej Stachura
Marszałkowski: Na stacjach jest gorzej, a może być jeszcze drożej (ANALIZA)