Najważniejsze informacje dla biznesu

Kto trzyma asa w rękawie na europejskim rynku gazu? USA wygrywają z Rosją

Europa znalazła się w gazowym potrzasku: choć uniezależniła się od rosyjskiego gazu, to teraz jej los leży w rękach Ameryki. W 2025 roku, po trzech latach od inwazji Rosji na Ukrainę, Stany Zjednoczone dzierżą kartę atutową na europejskim rynku gazu, dostarczając kluczowe dostawy LNG.

Jeszcze w 2022 roku Rosja była głównym dostawcą gazu do UE, pokrywając blisko 45 procent zapotrzebowania regionu. Po inwazji na Ukrainę i sankcjach ten udział spadł do zaledwie 18 procent w 2023 roku, a w 2025 roku gazociągi z Rosji dostarczają jedynie strużkę surowca. W ich miejsce wkroczyły Stany Zjednoczone, które z ponad 40 procentowym udziałem w imporcie LNG stały się gazowym zbawcą Europy. Norwegia, z 30 procentowym udziałem, pozostaje drugim graczem, ale to USA rozdają karty w tej rozgrywce.

Amerykański LNG. Mniejsze zło czy nowa zależność?

Przejęcie roli głównego dostawcy przez USA nie jest przypadkowe. Po odcięciu rosyjskich dostaw Europa desperacko szukała alternatyw, a amerykański gaz skroplony (LNG) wypełnił lukę, wspierając transformację energetyczną od paliw kopalnych do zielonej energii. W 2025 roku magazyny gazu w UE są na najniższym poziomie od trzech lat, co czyni import LNG – zwłaszcza z USA – nieodzownym. Analitycy z Rystad Energy przewidują, że w latach 2026-2027 Stany Zjednoczone jeszcze zwiększą swoje możliwości eksportowe, cementując swoją pozycję.

– Europa nie może sobie pozwolić na wybredność – mówi Christoph Halser z Rystad, podkreślając, że biznes przeważy nad geopolitycznymi napięciami.

Jednak ta zależność ma swoją cenę. Powrót Donalda Trumpa na fotel prezydenta USA w styczniu 2025 roku wprowadził nową dynamikę. Trump, znany z transakcyjnego podejścia, widzi w dostawach LNG nie tylko wsparcie dla Europy, ale i sposób na zmniejszenie amerykańskiego deficytu handlowego. Jego nacisk na negocjacje z Rosją w sprawie Ukrainy i chłodne relacje z Kijowem – widoczne w starciu z Zełenskim w Białym Domu 28 lutego – budzą obawy w Europie. Czy Trump wykorzysta gaz jako kartę przetargową w rozmowach z Putinem?

– Rosja ma wszystkie karty – powiedział Trump o wojnie na Ukrainie, ale na rynku gazu to USA trzymają asa w rękawie.

Europa na rozdrożu. Bezpieczeństwo kontra pragmatyzm

Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, ostrzega, że Europa musi przejść w „tryb przygotowania”, by chronić swoje bezpieczeństwo energetyczne. Lekcja z 2021 roku, gdy Gazprom celowo nie uzupełniał magazynów, wciąż boli – von der Leyen nazywa to „hybrydowym atakiem” na UE. Odpowiedzią są nowe regulacje: od 26 marca 2025 roku rosyjskie statki LNG nie będą mogły korzystać z europejskich portów do przeładunku, co osłabi zyski Kremla. Jednak całkowity zakaz importu rosyjskiego LNG wciąż nie został wprowadzony – kraje jak Hiszpania czy Francja nadal kupują gaz od Putina, wydając miliardy, mimo deklaracji wsparcia dla Ukrainy.

Tymczasem UE deklaruje wycofanie się z rosyjskiego gazu do 2027 roku, ale analitycy wątpią, by mogła zrezygnować z amerykańskiego LNG.

– To mniejsze zło – mówi James Waddell z Energy Aspects, wskazując, że Europa potrzebuje gazu jako pomostu w transformacji energetycznej. Yuriy Onyshkiv z LSEG dodaje, że latem 2025 roku region będzie łapczywie uzupełniał zapasy, a USA dostarczą nadwyżkę. Norwegia, choć stabilna, nie jest w stanie pokryć całego zapotrzebowania – jej Baltic Pipe i inne gazociągi mają ograniczoną przepustowość.

Kto wygra tę rozgrywkę?

W 2025 roku karta atutowa na europejskim rynku gazu należy do USA. Amerykański LNG nie tylko uratował Europę po odcięciu od Rosji, ale stał się filarem jej bezpieczeństwa energetycznego. Trump może próbować wykorzystać tę przewagę w swoich „dealach”, ale krótkoterminowo Europa nie ma wyboru – musi grać amerykańską talią. Rosja, choć osłabiona sankcjami, wciąż zarabia na LNG, a Norwegia pozostaje solidnym wsparciem.

Montel news / Mateusz Gibała

Orlen Termika wyłoniła wykonawcę gazociągu do EC Siekierki

Europa znalazła się w gazowym potrzasku: choć uniezależniła się od rosyjskiego gazu, to teraz jej los leży w rękach Ameryki. W 2025 roku, po trzech latach od inwazji Rosji na Ukrainę, Stany Zjednoczone dzierżą kartę atutową na europejskim rynku gazu, dostarczając kluczowe dostawy LNG.

Jeszcze w 2022 roku Rosja była głównym dostawcą gazu do UE, pokrywając blisko 45 procent zapotrzebowania regionu. Po inwazji na Ukrainę i sankcjach ten udział spadł do zaledwie 18 procent w 2023 roku, a w 2025 roku gazociągi z Rosji dostarczają jedynie strużkę surowca. W ich miejsce wkroczyły Stany Zjednoczone, które z ponad 40 procentowym udziałem w imporcie LNG stały się gazowym zbawcą Europy. Norwegia, z 30 procentowym udziałem, pozostaje drugim graczem, ale to USA rozdają karty w tej rozgrywce.

Amerykański LNG. Mniejsze zło czy nowa zależność?

Przejęcie roli głównego dostawcy przez USA nie jest przypadkowe. Po odcięciu rosyjskich dostaw Europa desperacko szukała alternatyw, a amerykański gaz skroplony (LNG) wypełnił lukę, wspierając transformację energetyczną od paliw kopalnych do zielonej energii. W 2025 roku magazyny gazu w UE są na najniższym poziomie od trzech lat, co czyni import LNG – zwłaszcza z USA – nieodzownym. Analitycy z Rystad Energy przewidują, że w latach 2026-2027 Stany Zjednoczone jeszcze zwiększą swoje możliwości eksportowe, cementując swoją pozycję.

– Europa nie może sobie pozwolić na wybredność – mówi Christoph Halser z Rystad, podkreślając, że biznes przeważy nad geopolitycznymi napięciami.

Jednak ta zależność ma swoją cenę. Powrót Donalda Trumpa na fotel prezydenta USA w styczniu 2025 roku wprowadził nową dynamikę. Trump, znany z transakcyjnego podejścia, widzi w dostawach LNG nie tylko wsparcie dla Europy, ale i sposób na zmniejszenie amerykańskiego deficytu handlowego. Jego nacisk na negocjacje z Rosją w sprawie Ukrainy i chłodne relacje z Kijowem – widoczne w starciu z Zełenskim w Białym Domu 28 lutego – budzą obawy w Europie. Czy Trump wykorzysta gaz jako kartę przetargową w rozmowach z Putinem?

– Rosja ma wszystkie karty – powiedział Trump o wojnie na Ukrainie, ale na rynku gazu to USA trzymają asa w rękawie.

Europa na rozdrożu. Bezpieczeństwo kontra pragmatyzm

Ursula von der Leyen, przewodnicząca KE, ostrzega, że Europa musi przejść w „tryb przygotowania”, by chronić swoje bezpieczeństwo energetyczne. Lekcja z 2021 roku, gdy Gazprom celowo nie uzupełniał magazynów, wciąż boli – von der Leyen nazywa to „hybrydowym atakiem” na UE. Odpowiedzią są nowe regulacje: od 26 marca 2025 roku rosyjskie statki LNG nie będą mogły korzystać z europejskich portów do przeładunku, co osłabi zyski Kremla. Jednak całkowity zakaz importu rosyjskiego LNG wciąż nie został wprowadzony – kraje jak Hiszpania czy Francja nadal kupują gaz od Putina, wydając miliardy, mimo deklaracji wsparcia dla Ukrainy.

Tymczasem UE deklaruje wycofanie się z rosyjskiego gazu do 2027 roku, ale analitycy wątpią, by mogła zrezygnować z amerykańskiego LNG.

– To mniejsze zło – mówi James Waddell z Energy Aspects, wskazując, że Europa potrzebuje gazu jako pomostu w transformacji energetycznej. Yuriy Onyshkiv z LSEG dodaje, że latem 2025 roku region będzie łapczywie uzupełniał zapasy, a USA dostarczą nadwyżkę. Norwegia, choć stabilna, nie jest w stanie pokryć całego zapotrzebowania – jej Baltic Pipe i inne gazociągi mają ograniczoną przepustowość.

Kto wygra tę rozgrywkę?

W 2025 roku karta atutowa na europejskim rynku gazu należy do USA. Amerykański LNG nie tylko uratował Europę po odcięciu od Rosji, ale stał się filarem jej bezpieczeństwa energetycznego. Trump może próbować wykorzystać tę przewagę w swoich „dealach”, ale krótkoterminowo Europa nie ma wyboru – musi grać amerykańską talią. Rosja, choć osłabiona sankcjami, wciąż zarabia na LNG, a Norwegia pozostaje solidnym wsparciem.

Montel news / Mateusz Gibała

Orlen Termika wyłoniła wykonawcę gazociągu do EC Siekierki

Najnowsze artykuły