Jeżeli prezydent Donald Trump wycofa USA z NATO, europejscy sojusznicy przestaną podążać za Waszyngtonem w polityce zagranicznej – napisał w tekście, który opublikował w czwartek Bloomberg, admirał James Stavridis, były głównodowodzący połączonych sił NATO w Europie.
Stavridis ostrzega, że wycofanie USA z NATO byłoby gigantycznym błędem, uznaje jednak, że skoro niektórzy wpływowi politycy rządzącej Partii Republikańskiej są zwolennikami tego kroku, to należy rozważyć jego konsekwencje.
Zdaniem emerytowanego dowódcy, w miejsce NATO pozbawionego USA może powstać Europejska Organizacja Traktatu (ETO) opierająca się na obecnym traktacie, ale z wyłączeniem Stanów Zjednoczonych. Niewykluczone, że w sojuszu pozostałaby Kanada, potrzebująca europejskich partnerów, by pomogli w zagwarantowaniu bezpieczeństwa w Arktyce – zauważył.
Nowy sojusz Unii i Wielkiej Brytanii
Alternatywnie mógłby powstać nowy układ bezpieczeństwa tworzony pod auspicjami Unii z włączeniem Wielkiej Brytanii.
– UE ma już dość dobrze rozwinięte struktury dowodzenia, najwyższego dowódcę i doświadczenie w prowadzeniu operacji niezależnie od USA czy NATO, na przykład w utrzymywaniu pokoju na Bałkanach – wyjaśnia Stavridis.
Podkreślając, że żaden naród nigdy w pełni nie wycofał się z NATO, admirał przewiduje że – po wyjściu z Sojuszu USA – Europejczycy zrobiliby trzy rzeczy. Po pierwsze, nadal zwiększaliby nakłady na obronę, w szczególności poprzez rozszerzanie potencjału nuklearnego. Europa rozbudowałaby swoje siły lotnicze i kosmiczne, zarówno w celach ofensywnych, jak i obronnych.
– Wydatki na wywiad, cyberwojnę i operacje kosmiczne wzrosłyby i konkurowały z operacjami USA. A biorąc pod uwagę zagrożenie ze strony Rosji, państwa europejskie mogłyby nawet rozważyć szerszy pobór do wojska (kilka państw europejskich, w tym nowi członkowie NATO – Szwecja i Finlandia, wymagają obecnie pewnych form służby wojskowej) – podkreślił.
Odejście Europy z NATO to wzmocnienie Chin
Po drugie, polityka zagraniczna i obronna Europejczyków szybko uniezależniła by się od polityki Stanów Zjednoczonych. Zdaniem Stavridisa Europejczycy zamiast konfrontować się z Chinami u boku Waszyngtonu, mogliby dążyć do większej współpracy gospodarczej, a być może nawet wojskowej z Pekinem – co miałoby stanowić zabezpieczenie przed rosnącym zbliżeniem USA z Rosją Władimira Putina.
Admirał uważa, że do chińskiej inicjatywy Pasa i Szlaku weszłyby kolejne państwa europejskie, a Europa mogłaby stać się znacznie mniej skłonna do przyłączenia się do USA w wywieraniu presji na Iran w związku z jego programem nuklearnym i wręcz zacząć szukać tam korzyści gospodarczych. Autor ostrzega, że państwa europejskie będą też podbierać Ameryce partnerów handlowych, zwłaszcza jeśli wycofanie się z NATO będzie szło w parze z nowymi, wysokimi cłami nałożonymi na Europę.
Wreszcie, Europa zdecydowanie poparłaby Ukrainę uznając, że kapitulowanie wobec agresji Putina na ten rolniczy i bogaty w minerały kraj byłoby katastrofą. Stavridis przypomina, że Ukrainy jest tak rozległa, że gdyby nałożyć ją na mapę Europy Zachodniej, sięgałaby od Morza Śródziemnego po Wielką Brytanię.
– Europa po prostu nie może oddać jej wrogiej Rosji – podkreśla Stavridis.
– Mam nadzieję, że most transatlantycki nie załamie się całkowicie, ale z pewnością słyszę jego głośne skrzypienie. Jeśli się zawali, nie skończy się to dobrze po żadnej stronie Atlantyku – dodaje.
Europa dociera do celu 2 procent PKB na obronność
Admirał przypomina czytelnikom, że europejskie wydatki na obronę są bliskie osiągnięcia celu wyznaczonego na 2 procent PKB, a NATO poważnie dyskutuje nad ich zwiększeniem.
Łącznie Europa ma drugi co do wielkości budżet obronny na świecie, większy niż Chiny czy Rosja – podkreśla Stavridis, dodając, że wielkie firmy zbrojeniowe produkują ogromne ilości wysokiej jakości sprzętu. Po upadku NATO będą one zwiększać produkcję i otrzymywać ogromne kontrakty – w dużej mierze kosztem amerykańskich firm obronnych i ich pracowników. Stavridis ocenił, że europejski wkład w cyberbezpieczeństwo, operacje wywiadowcze i kosmiczne jest kluczowy; są oni także niezbędni w operacjach arktycznych.
Przede wszystkim, zaś europejscy sojusznicy podzielają nasze fundamentalne wartości demokracji, wolności i praw człowieka. Walczyli i ginęli u naszego boku w Afganistanie, a pod moim dowództwem brali udział w operacjach w Libii, na Bałkanach, w Iraku oraz w operacjach antypirackich u wybrzeży Afryki Wschodniej – stwierdził admirał.
Biznes Alert / PAP