Murawka: Czy koronawirus zniweczy Europejski Zielony Ład? (ANALIZA)

14 kwietnia 2020, 07:30 Energetyka

– Najważniejsze jest obecnie wygranie walki z koronawirusem. Jednak warto też wyglądać w przyszłość i zastanawiać się, jak obecna sytuacja może wpłynąć na politykę energetyczną w „wyleczonej” Europie – pisze Filip Murawka z Koła Naukowego Energetyków Politechniki Warszawskiej.

Budynek Komisji Europejskiej fot. Piotr Stępiński/BiznesAlert.pl
Budynek Komisji Europejskiej fot. Piotr Stępiński/BiznesAlert.pl

Europejski Zielony Ład kontra koronawirus

Powstaniu Unii Europejskiej przyświecał cel zjednoczenia państw w dążeniu do określonego celu. Najpierw było to uproszczenie handlu, następnie swobodny przepływ osób. Do wspólnoty chciały przyłączać się kolejne narodowości by móc poczuć się częścią czegoś wielkiego – częścią europejskiej wspólnoty. Jednak gdy pewne cele zostały osiągnięte entuzjazm opadł i poczucie więzi osłabło. Europejczycy potrzebowali nowego celu, do którego mogliby wspólnie dążyć.

Takim celem stała się ochrona klimatu. Temat ten pojawił się na ustach społeczeństwa stosunkowo niedawno, mimo że było już o nim głośno od lat. Jednak w obliczu rzeczywistych zmian klimatycznych, które można dostrzec gołym okiem, ochrona klimatyczna zaczęła budzić w ludziach emocje. Została ona kolejnym celem, do którego mogłaby podążać cała wspólnota.

Wyzwaniu temu postanowiła sprostać Komisja Europejska, wprowadzając tzw. „Europejski Zielony Ład”. Jej głównym założeniem jest osiągnięcie neutralności klimatycznej przez państwa członkowskie Unii Europejskiej do roku 2050. Opracowany został szereg na bieżąco rozwijanych działań mających na celu osiągnięcie statusu „Zielonej Europy”. Idea ta zupełnie przedefiniowuje znaczącą ilość gałęzi gospodarki. Jednak przede wszystkim wywołuje potężne zmiany w sektorze energetycznym, na które prędzej czy później kraje członkowskie, w tym Polska, będą musiały przystać.

Na przełomie roku 2019/2020 z Chin zaczęły napływać niepokojące sygnały dotyczące wybuchu epidemii wirusa SARS-CoV-2. Niedługo potem, 11 marca 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła pandemię choroby COVID-19, która rozprzestrzeniła się niemalże na cały świat. Większość europejskich państw wprowadziła stany wyjątkowe i zaleciła izolację. Wiele zakładów pracy wstrzymuje produkcję, zawiesza działalność, czy też wysyła pracowników do domu. Jest to potężny cios zarówno w gospodarki państwowe, jak i ogólnie rozumianą gospodarkę Unii Europejskiej. Cała uwaga i ogromne środki finansowe zostały skierowane do walki z szerzącym się wirusem. Wszystkie inne inicjatywy zostały niejako zepchnięte na boczny tor. Jedną z tych inicjatyw jest „Zielony Ład”.

Oczywiście, najważniejszą obecnie rzeczą jest wygranie walki z koronawirusem. Jednak warto też wyglądać w przyszłość i zastanawiać się, jak obecna sytuacja może wpłynąć na politykę energetyczną w „wyleczonej” Europie.

 

Europę czeka recesja. Poczujemy ją wszyscy, jednak najbardziej dotkliwa będzie ona dla małych przedsiębiorców, który cały zysk jaki dotąd odnotowywali, przeznaczali na rozwój swojej działalności. Dotknie ona pracowników, którzy nagle mogą zostać pozbawieni części pensji. Dotknie ona rodziny, w których zniknie część dochodu. Wszystkie te czynniki wpłyną na utratę bezpieczeństwa finansowego. Jednak zmieni się też nastawienie ludzi do inwestowania. Będą oni mniej skłonni do prowadzenia dużych inwestycji, które zwrócą się po 5-10 latach. Będą szukali bezpiecznych i szybkich rozwiązać, które zapewnią in pewnego rodzaju spokój. Rynkiem, który na tym ucierpi jest rynek mikroinstalacji fotowoltaicznych. Koszt inwestycyjny zainstalowania 3-4 kW w postaci modułów PV oscyluje w granicach 20 tysięcy złotych. Sama inwestycja zaś „zwraca się” po 8-12 latach. Trudno sobie wyobrazić, że rynek prosumencki w czasach po pandemii, dalej będzie się tak dynamicznie rozwijał. Ludzie będą stronić od rozwiązań długotrwałych i obciążających finansowo.

Jednak podobny scenariusz jest prawdopodobny także w makroskali. Uwaga przywódców państwowych jest obecnie zwrócona w tylko jednym kierunku – walki z wirusem. Jednak wyraźne jest to, że gospodarkę niedługo spotka poważny kryzys i będzie ona potrzebowała stablilzacji. Niewątpliwe jest, że wiele dziedzin będzie potrzebować centralnej pomocy by „wrócić do normalności”. Rządy państw będą szukać bezpieczeństwa i ustabilizowania sytuacji. Szukanie innowacji i zmian nie będzie priorytetem. Sama Unia Europejska będzie poszukiwać opanowania sytuacji gospodarczej wśród swoich członków by móc wrócić do stanu sprzed pandemii. Usilna modernizacja rynku energetycznego i forsowanie wprowadzania OZE nie będzie stało na piedestale.

Warto też wspomnieć o cenach emisji, a te spadają. W przeciągu ostatniego miesiąca cena emisji tony CO2 zmalała o około 30-40%, nawet do poziomu poniżej 15 Euro, co zostało zaprezentowane na poniższym wykresie:

Tendencja spadkowa cen uprawnień do emisji CO2 w okresie 25.02 - 7.04; źródło: cire.pl

Tendencja spadkowa cen uprawnień do emisji CO2 w okresie 25.02 – 7.04; źródło: cire.pl

Jest to sytuacja sprzyjająca wytwarzaniu energii z paliw kopalnych, które powodują emisję dwutlenku węgla do atmosfery. Sprzyja to bardziej konserwatywnym przedsiębiorcom, którzy zgodnie z unijnym planem mieli odchodzić do lamusa. Oczywiście jest to sytuacja tymczasowa. Gdy tylko wirus zostanie zwalczony, ceny emisji pójdą w górę. Jednak jest to spowolnienie pewnego trendu, który polegał na próbie ograniczenia spalania paliw kopalnych przez podnoszenie cen emisji.

Warto też zwrócić uwagę na inny fakt, na pozór odbiegający od energetyki. Według danych Europejskiej Agencji Kosmicznej, od czasu pojawienia się koronawirusa w Europie, stężenie NOX-ów w powietrzu nad miastami takimi, jak Mediolan, Paryż, Madryt czy Rzym drastycznie maleje.

Rysunek 1 Porównanie stężenia NOx - ów w powietrzu nad północnymi Włochami; źródło: esa.int

Porównanie stężenia NOx – ów w powietrzu nad północnymi Włochami; źródło: esa.int

Jest to oczywiście skutek lockdownu większości Europy. Z punktu widzenia ochrony klimatu jest to dobry znak. Zamknięcie miast i wszystkie związane z tym następstwa, powoduje zmniejszenie emisji gazów cieplarnianych do atmosfery. Jeżeli, a wszystko na to wskazuje, taki stan rzeczy utrzyma się przez dłuższy czas, paradoksalnie klimat może na tym skorzystać. Może się to przełożyć na zmniejszenie nacisku społecznego na ten problem i przeniesienie uwagi społeczeństwa na inne tematy. Nagonka klimatyczna zostanie stanowczo wyhamowana.

Z drugiej strony, pandemia może też spowodować zmiany w zupełnie przeciwnym kierunku. Obecnie europejski rynek komponentów instalacji energetyki odnawialnej zdominowany jest przez Chiny. Z oczywistych przyczyn, zarówno produkcja, jak i transport komponentów pochodzenia chińskiego są mocno utrudnione. Jest to szansa dla Unii Europejskiej na przejęcie większej części wewnętrznego rynku przez firmy macierzyste. Przykładowo, na rynku polskim pięć firm zajmuje się produkcją ogniw PV, zaś trzy kolejne firmy specjalizują się w instalacjach wsporczych dla fotowoltaiki.

W wywiadzie dla portalkomunalny.pl Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, nawiązuje do tego tematu w następujący sposób:

„Mamy teraz czas, który powinniśmy wykorzystać na rozwój rodzimej produkcji urządzeń dla energetyki odnawialnej, szczególnie dla fotowoltaiki, w której dość mocno uzależniliśmy się od zagranicznych dostawców.(…) Możemy wykorzystać ten czas na zwiększenie inwestycji, a w rezultacie na obniżenie w przyszłości kosztów technologii OZE i cen pochodzącej z niej energii.”

Zatem, w pewnym sensie, pandemia może być także szansą dla Unii, aby zarówno rozwinąć firmy zajmujące się energetyką odnawialną w państwach członkowskich, a przez to zyskać pewną wartość dodaną, jak i na nowo zdefiniować rynek wewnętrzny i zapewnić obniżenie kosztów inwestycyjnych w OZE przyszłości.

Ochrona klimatu wróci na piedestał

Pandemia drastycznie spowolniła świat. Życie w ciągłym pośpiechu zostało z dnia na dzień zamienione na izolację. Zwolniła gospodarka i parcie na nieustanną modernizację i swojego rodzaju „technologiczny wyścig zbrojeń”. Plany szybkich i w niektórych przypadkach radykalnych zmian zostały wyhamowane. Sytuacja ta wstrzymuje prężne odchodzenie od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł i plany europejskie z tym związane. Jednak wyhamowuje nie oznacza odwołuje. Wiele ram czasowych ustalonych w przeszłości będzie musiało ulec przesunięciu, do momentu gdy Unia Europejska powróci do stanu równowagi. Jednak, gdy tylko się to wydarzy, ochrona klimatu wróci na piedestał. Znowu stanie się priorytetowym celem, do którego dążyć będzie cała wspólnota.