Likwidacja szwajcarskich elektrowni jądrowych powinna zostać pierwotnie zakończona do 2034 roku. Tak zdecydowała Rada Federalna 25 maja 2011 roku. Jednak kryzys klimatyczny i spowolniona rozbudowa sektora energii OZE sprzyja energii jądrowej. Politycy federalni wspominają nawet o budowie nowych elektrowni jądrowych – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.
Szwajcarskie elektrownie atomowe w Beznau, Gösgen, Leibstadt i Mühleberg miały zostać wygaszone po upływie 50 lat od uruchomienia produkcji. Reaktor w Mühlenberg miał planowo zakończyć produkcje energii już w grudniu 2019 roku.
Rzeczniczka rządu szwajcarskiego Marianne Zünd relacjonując obrady Rady Federalnej, nazwała wygaszanie szwajcarskich elektrowni atomowych, po upływie 50 lat funkcjonowania, myśleniem życzeniowym. Prognozy zapotrzebowania energii w Szwajcarii nie pozwalają na takie złudzenia. Zużycie energii pierwotnej wynosiło w 2017 roku 849 790 (TJ). Z tego 57 327 (TJ) to energia elektryczna wytwarzana w 60% przez elektrownie wodne i w 40 procentach przez elektrownie jądrowe.
Federalny Urząd ds Energii (BfE) w Szwajcarii jest głównym motorem inicjatywy mającej na celu przedłużenie czasu funkcjonowania elektrowni o kolejne 10 lat, tak by ostateczne wygaszenie elektrowni jądrowych w Szwajcarii miało miejsce w 2044 roku, a nie jak docelowo zdecydowano w 2034 r.
Szwajcarscy zieloni skrytykowali inicjatywę BfE. Michael Töngi, który zasiada w Radzie Narodowej z ramienia Zielonych jest przeciwny zaleceniom BfE głównie ze względu na bezpieczeństwo. Kontynuacja funkcjonowania elektrowni atomowych byłaby także decyzją wbrew woli obywateli Szwajcarii – powiedział Töngi.
Prawicowo-populistyczna Szwajcarska Partia Ludowa (SVP) popiera natomiast plan przedłużenia produkcji energii w szwajcarskich elektrowniach atomowych. „Szwajcarskie elektrownie atomowe są bezpieczne i nie emitują CO2, co jest ważne dla klimatu” – stwierdził Christian Imark z SVP.