Niemcy są ostatnim z większych krajów europejskich bez gazoportów LNG. Przez lata projekty planowane w Brunsbüttel, Wilhelmshaven i Stade stały praktycznie w miejscu. Jeszcze przed 24 lutego żaden z nich nie miał szansy na realizację. Inwazja Rosji na Ukrainę to zmieniła, bo Niemcy wreszcie zdecydowały się na dywersyfikację dostaw gazu z Rosji i ograniczenie znaczenia tego dostawcy, który obecnie dostarcza 50-55 mld m sześc. gazu rocznie do Niemiec poprzez gazociąg Nord Stream 1 – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.
W obliczu wojny na Ukrainie Niemcy postanowili jak najszybciej przestawić się na dostawy LNG, które dotychczas były możliwe tylko pośrednio poprzez belgijski gazoport w Zeebrugge. W sumie w Niemczech mają powstać cztery gazoporty, z czego dwa w formie FSRU, które mają zostać uruchomione już na koniec bieżącego roku.
– Pierwszy pływający gazoport w Wilhelmshaven powinien być gotowy do zimy, on może zastąpić do 20 procent rocznego importu gazu z Rosji – wyjaśnił minister środowiska Olaf Lies (SPD) Dolnej Saksonii.
W celu pozyskania i eksploatacji FSRU na następne 10 lat wydane zostanie maksymalnie trzy miliardy euro ze środków budżetu federalnego. Obecnie Niemcy posiadają umowę na trzy statki FSRU. Oprócz 2,5 miliarda euro na pływające terminale LNG, państwo federalne przeznacza 500 mln euro na infrastrukturę w tym 60 kilometrów rurociągu, aby dostarczać gaz z terminalu w Brunsbüttel do niemieckiej sieci gazowej. – To może kosztować 150-200 milionów euro – mówi Arndt Heilmann, kierownik projektu w Gasunie. Koszty te są w znacznym stopniu uzależnione od kosztów materiałów, w szczególności od ceny stali, która wzrosła o 400 procent w ciągu roku.
Rząd Federalny twierdzi, że do tej pory podpisano umowy dotyczące trzech pływających terminali LNG, a obecnie trwają negocjacje w sprawie czwartego terminalu LNG. W ciągu najbliższych dziesięciu lat poza terminalami pływającymi mają powstać także stacjonarne gazoporty w Wilhelmshaven i Brunsbüttel. – Uruchomienie stacjonarnych gazoportów ma być możliwe od 2025 roku – komunikuje ministerstwo energii w Dolnej Saksonii.
Rzecznik niemieckiego koncernu energetycznego RWE powiedział, że RWE jest zaangażowany w czarterowanie terminali LNG w imieniu rządu federalnego. Czarterowanym zajmie się prawdopodobnie także firma Uniper, która jest związana z koncernem Fortum oraz brała udział w powstaniu Nord Stream 2.
Inne możliwe lokalizacje gazoportów znajdują się w Stade w Dolnej Saksonii, w Rostocku w Mecklenburg-Pomorze Przednim i w porcie Hamburga. W dokumencie opublikowanym przez rząd federalny na temat gazoportów stwierdzono, że niezależnie od tego, czy poszczególne lokalizacje zostaną zrealizowane, zależy to od różnych czynników prawnych, technicznych i gospodarczych.
Z tego dokumentu oraz faktu, że pierwsze gazoporty w Niemczech powstaną w formie FSRU, trzeba wnioskować, że Niemcy nie chcą i nie zamierzają wiązać się z dostawami LNG na stałe. Wola naradzie krótkoterminowe i prowizoryczne projekty, które w radzie zmian w polityce międzynarodowej bez większych problemów mogliby zamienić ponownie na dostawy transportowane gazociągami. Eksploatacja FSRU oznacza, że zamiast regularnego gazoportu, który przeładowuje nawet do 12 mld, przeładowane będą 5 mld m sześc. gazu na każdy FSRU. Jeśli Niemcy zakontraktowały trzy statki FSRU i ewentualnie zdobędą jeszcze jeden, to będzie to maksymalnie zaledwie 15 -20 mld m sześc. gazu do 2025 roku. Budowa czterech stacjonarnych gazoportów mogłaby prawie w całości zastąpić dostawy z Rosji, ale FSRU oznaczają zaledwie ograniczenie dostaw z Rosji, a nie ich eliminację.
Niemcy zamierzają zbudować dwa terminale LNG do końca 2022 roku