icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Flota widmo Rosji ratuje skarbiec Kremla. Polska w grze o zaostrzenie sankcji

Cena maksymalna dostaw ropy rosyjskiej narzucona przez G7 za inwazję na Ukrainie jest coraz mniej efektywna. Flota tankowców widmo pozwala Rosjanom słać coraz drożej ropę do Azji, reperując budżet Kremla. Polska jest w centrum rozmów o zaostrzeniu sankcji.

Mieszanka ropy rosyjskiej Urals jest sprzedawana we wrześniu w średniej cenie około 75 dolarów. To o 15 dolarów więcej od ceny maksymalnej narzuconej przez kraje G7, Unię Europejską i Australię. Sprzedaż powyżej tej ceny uniemożliwia ubezpieczenie w firmach zachodnich oraz korzystanie z floty tankowców. W założeniu te sankcje ograniczają przychody Kremla, a nie podaż ropy na rynku, zmuszając go do rabatów cenowych.

Rosjanie mogą do pewnego stopnia omijać te sankcje używając ubezpieczycieli chińskich i nie tylko, a także rosnącej floty tankowców widmo niezależnej od ubezpieczeń Zachodu. Eksport morski ropy z Rosji wzrósł we wrześniu o 10 procent do 3,37 mln baryłek dziennie, czyli powyżej poziomu sprzed inwazji.

To zjawisko w połączeniu ze wzrostem wartości baryłki wskutek unilateralnych cięć eksportu w Arabii Saudyjskiej i Rosji, które zawarły pakt w tej sprawie, może odbudować przychody Kremla ze sprzedaży węglowodorów, które spadły w pierwszej połowie 2023 roku o 47 procent rok do roku. Zapewnią wówczas dodatkowe środki na prowadzenie wojny na Ukrainie, którą Zachód wspiera sprzętowo oraz politycznie.

Z tego względu trwają rozmowy na Zachodzie o rewizji ceny maksymalnej G7. Polska i kraje bałtyckie domagały się od kilku miesięcy obniżenia ceny maksymalnej o kilkadziesiąt dolarów. To z ich inicjatywy został ustalony wcześniej pułap 60 dolarów i miał być rewidowany co dwa miesiące od lutego 2023 roku.

Wysiłki Polaków nie przyniosły do tej pory rezultatu, między innymi z obaw o podaż ropy, bo OPEC oraz Międzynarodowa Agencja Energii wróża niedobór w trzecim kwartale 2023 roku, który może dodatkowo podnieść ceny i osłabić gospodarki zagrożone recesją. Cena maksymalna to alternatywa wobec pełnego embargo, na którą zdecydowały się dotąd Australia, USA i Kanada.

Politico / Wojciech Jakóbik

Cena maksymalna dostaw ropy rosyjskiej narzucona przez G7 za inwazję na Ukrainie jest coraz mniej efektywna. Flota tankowców widmo pozwala Rosjanom słać coraz drożej ropę do Azji, reperując budżet Kremla. Polska jest w centrum rozmów o zaostrzeniu sankcji.

Mieszanka ropy rosyjskiej Urals jest sprzedawana we wrześniu w średniej cenie około 75 dolarów. To o 15 dolarów więcej od ceny maksymalnej narzuconej przez kraje G7, Unię Europejską i Australię. Sprzedaż powyżej tej ceny uniemożliwia ubezpieczenie w firmach zachodnich oraz korzystanie z floty tankowców. W założeniu te sankcje ograniczają przychody Kremla, a nie podaż ropy na rynku, zmuszając go do rabatów cenowych.

Rosjanie mogą do pewnego stopnia omijać te sankcje używając ubezpieczycieli chińskich i nie tylko, a także rosnącej floty tankowców widmo niezależnej od ubezpieczeń Zachodu. Eksport morski ropy z Rosji wzrósł we wrześniu o 10 procent do 3,37 mln baryłek dziennie, czyli powyżej poziomu sprzed inwazji.

To zjawisko w połączeniu ze wzrostem wartości baryłki wskutek unilateralnych cięć eksportu w Arabii Saudyjskiej i Rosji, które zawarły pakt w tej sprawie, może odbudować przychody Kremla ze sprzedaży węglowodorów, które spadły w pierwszej połowie 2023 roku o 47 procent rok do roku. Zapewnią wówczas dodatkowe środki na prowadzenie wojny na Ukrainie, którą Zachód wspiera sprzętowo oraz politycznie.

Z tego względu trwają rozmowy na Zachodzie o rewizji ceny maksymalnej G7. Polska i kraje bałtyckie domagały się od kilku miesięcy obniżenia ceny maksymalnej o kilkadziesiąt dolarów. To z ich inicjatywy został ustalony wcześniej pułap 60 dolarów i miał być rewidowany co dwa miesiące od lutego 2023 roku.

Wysiłki Polaków nie przyniosły do tej pory rezultatu, między innymi z obaw o podaż ropy, bo OPEC oraz Międzynarodowa Agencja Energii wróża niedobór w trzecim kwartale 2023 roku, który może dodatkowo podnieść ceny i osłabić gospodarki zagrożone recesją. Cena maksymalna to alternatywa wobec pełnego embargo, na którą zdecydowały się dotąd Australia, USA i Kanada.

Politico / Wojciech Jakóbik

Najnowsze artykuły