Francja ma problem z kadrami potrzebnymi do rozbudowy atomu

20 września 2022, 18:00 Alert

We Francji rosną obawy, czy w kraju jest wystarczająco dużo specjalistów, by rozwijać energetykę jądrową w obliczu kryzysu energetycznego.

Energetyka jądrowa

Francja przez jakiś czas była europejskim liderem energetyki jądrowej. Fala budowy elektrowni w latach 70. i 90. dała krajowi 56 reaktorów, które stoją do dziś, zanim nastroje polityczne i społeczne zaczęły się chwiać. Atom powrócił na zeszłorocznym szczycie COP26 w Glasgow.- Na COP26 przestaliśmy rozmawiać o celach i zaczęliśmy rozmawiać o ich realizacji. Ludzie zdali sobie sprawę, że obok OZE musi istnieć atom. To, co stało się z wojną Rosji na Ukrainie, również naprawdę zmieniło sytuację – mówi analityk ds. energetyki jądrowej OECD Michel Berthélemy.

Plan Francji, nakreślony przez prezydenta Emmanuela Macrona w lutym, polega na wydaniu 52 mld euro na co najmniej sześć europejskich reaktorów ciśnieniowych nowej generacji. Mają one zastąpić starzejące się eletrownie od 2035 roku i stanowić pierwsze zamówienie na nowe jednostki od prawie 20 lat. Potwierdzenie budowy nowych reaktorów to jednak dobra wiadomość dla EDF. Były monopolista energii elektrycznej rozpoczął akcję rekrutacyjną i planuje szkolenie młodych Francuzów w zakresie specjalistycznych umiejętności, takich jak spawanie. Budowa pary nowych reaktorów zgodnie z planem w Penly, w północnej Francji, będzie wymagać około 8000 pracowników, aby się tam przenieść.

Jednak niektóre problemy sektora wynikają z niepowodzeń EDF. Korozja w niektórych istniejących reaktorach zmusiła spółkę do bezprecedensowej liczby wyłączeń elektrowni, utrudniając dostawy energii elektrycznej w Europie w krytycznym momencie i dodając argumentów krytykom energetyki jądrowej.

Do 2040 roku wiele innych francuskich reaktorów będzie miało znacznie ponad 50 lat. Szkolenie personelu budowlanego może trwać cztery lata. Pozwolenia dla potencjalnych lokalizacji wymagają debat publicznych, dyskusji w parlamencie i zgód regulacyjnych.

Financial Times/Michał Perzyński