W piątkowym dzienniku “Le Monde” eksperci twierdzą, że Rosji przypada niemal cała wygrana z podpisania konwencji w sprawie Morza Kaspijskiego. Tytuły większości francuskich komentarzy, to cytat z prezydenta Rosji Władimira Putina o “epokowej” czy “historycznej ” umowie.
Autor artykułu w “Le Monde” Allan Kaval wyraża przekonanie, że “wbrew pozornym ustępstwom, to Rosja zbiera prawie całą wygraną z podpisania tej konwencji regionalnej”. A to dlatego, że niezależnie od kwestii energetycznych, konwencja zakazuje wstępu na Morze Kaspijskie jakimkolwiek siłom wojskowym spoza państw nadbrzeżnych. “Jest to przypieczętowanie dominacji rosyjskiej marynarki wojennej” – twierdzi Kaval, podkreślając, że Moskwa uzyskała na to zgodę Baku, “mimo uprzywilejowanych stosunków Azerbejdżanu z NATO”.
Według cytowanego w “Le Monde” znawcy Iranu prof. Thierry’ego Kellnera “porozumienie nie zaspokaja ambicji Teheranu”, który “z powodu powrotu sankcji amerykańskich nie jest w stanie narzucić swego punktu widzenia”. “Dla Islamskiej Republiki Iranu żywotną sprawą jest pokazanie, że nie jest osamotniona – zarówno obcym mocarstwom, jak i własnemu społeczeństwu” – tłumaczy profesor. Przypomina, że Iran wciąż nie pogodził się ze zdobyczami Rosji carskiej i podpisanie zgody na dominację rosyjską w regionie może wzbudzić protest w “najbardziej nacjonalistycznych odłamach (irańskiej) opinii publicznej”.
Dziennikarz “Le Monde” zwraca uwagę, że ustępstwa Teheranu następują “w momencie kryzysu gospodarczego, gdy kwestionowana jest władza ajatollahów”. I dodaje, że “podpisanie konwencji w kilka dni po wznowieniu przez Waszyngton sankcji wobec Iranu dodaje dodatkowego blasku rosyjskiemu zwycięstwu”. Konwencja, podpisana przez prezydentów Azerbejdżanu, Iranu, Kazachstanu, Rosji i Turkmenistanu, definiuje status prawny Morza Kaspijskiego. “To epilog ponad 20 lat trudnych negocjacji, których stawką była ropa, gaz i kawior” – komentowała telewizja France 24.
Większość komentatorów francuskich przewiduje, że na konkretne skutki porozumienia trzeba będzie, być może, długo czekać, ale że “wyprowadza ono Morze Kaspijskie z szarej strefy”, w której znajdowało się od upadku Związku Sowieckiego. Prof. Jean Radvanyi, geograf specjalista od Rosji i Kaukazu, powiedział w wywiadzie dla RFI (francuskie radio dla zagranicy), że “zapewne dzięki porozumieniu Turkmenistan i Azerbejdżan będą mogły wreszcie zbudować planowany od lat transkaspijski gazociąg.
Podobną opinię przedstawia komentator dziennika “Le Figaro”, który podkreśla, że podmorski rurociąg, mający kosztować 5 mld dolarów, pozwoli Turkmenistanowi na eksport gazu przez Azerbejdżan do Europy. Dziennikarz przypomina, że projekt blokowała Rosja. Kaval z “Le Monde”, powołując się na rosyjskiego politologa Stanisława Pritczina i “licznych obserwatorów”, przewiduje, że “biorąc pod uwagę ceny gazu w Europie, korzystanie z gazociągu, jeśliby naprawdę powstał, nie miałoby sensu finansowego”.
Natomiast specjalistka od spraw bezpieczeństwa energetycznego Noemie Rebiere z Instytutu Geopolityki uprzedza, że “z geopolitycznego krajobrazu Morza Kaspijskiego nie znikły z dnia na dzień konflikty terytorialne związane z energią”. Ekspertka nie wyklucza jednak, że powstałe właśnie “ramy prawne mogą przyczynić się do lepszej współpracy”. Rebiere przypomina, że podczas gdy granice między rosyjskimi, kazachskimi i azerbejdżańskimi wodami terytorialnymi są dokładnie wyznaczone, na południu Morzu Kaspijskiego bardzo ostry jest spór między Azerbejdżanem i Turkmenistanem. Chodzi o złoża paliw płynnych w strefach, do których pretensje roszczą sobie oba państwa.
Polska Agencja Prasowa