Europejskie gospodarki wykazują większą odporność na kryzys gazowy niż przewidywano. Rosyjska broń energetyczna nie działa zgodnie zapowiedziami i zamiarami Kremla. Kto ostatecznie będzie zwycięzcą a kto przegranym w konflikcie o ceny gazu okaże się w 2023 r. W wojnie gazowej Europa obroniła się przed klęską – podaje Financial Times.
Fakty dowodzą, że energia jako broń okazuje się skuteczna, ale jednocześnie wskazują, że Rosja nie przewidziała dla siebie konsekwencji użycia tej broni. Jest bardzo prawdopodobne, że to, co pojawiło się jako europejski kryzys energetyczny, będzie działać na szkodę samej Rosji. Jeszcze zanim rosyjski prezydent wysłał czołgi na Ukrainę, zaczął ograniczać dostarczanie gazu do krajów Unii Europejskiej. Import rosyjskiego gazu stanowił 40 proc. dostaw tego paliwa do UE. Stanowiło to uzależnienie energetyki europejskiej od rosyjskiego gazu, a Rosja miała globalnie największe dochody ze eksportu gazu na rynek UE.
Po lutowej inwazji na Ukrainę, Stany Zjednoczone i Europa nałożyły na Rosję surowe sankcje gospodarcze i finansowe. Rosja zażądała od państw UE płatności za gaz w rublach, które należało uprzednio nabyć w Gazprombanku. To było pierwsze zagrożenie dotychczasowych operacji handlowych państw UE ws Gazprom. Latem ubiegłego roku, gdy Rosja wstrzymała dostawy gazu głównym bezpośrednim gazociągiem do Niemiec, cały kontynent ogarnął kryzys energetyczny. Pojawiły się obawy przed niedoborami gazu w sezonie zimowym. Międzynarodowy Fundusz Walutowy ostrzegał przed głębokim spowolnieniem gospodarczym. Ponad 11-krotnie wzrosła w sierpniu 2022 roku cena megawatogodziny z gazu – z 25 euro do nieco ponad 340 euro.
Kryzys gazowy i energetyczny wyglądał na poważne zagrożenie. Berenberg Bank (międzynarodowy bank inwestycyjny z siedzibą w Hamburgu w Niemczech) obliczył, że każda trwała podwyżka ceny gazu o 100 euro za MWh spowodowałaby, że państwa UE musiałyby płacić eksporterom dodatkowo o 380 mld euro rocznie. Rachunek wykazał ogromną zależność Europy od importowanego gazu. Za każde trwałe podwyższenie ceny o 100 euro/MWh członkowie UE musieliby płacić eksporterom gazu dodatkowo 380 mld euro rocznie. Kwotę stanowiącą 2,4 procent PKB całej Unii Europejskiej lub 4,5 proc. wydatków wszystkich gospodarstw domowych w Unii. Pojawiły się komentarze, że europejskie sankcje bardziej szkodzą własnym obywatelom niż Rosji.
Jednak po gorącym europejskim lecie wojen energetycznych, jesień przyniosła w UE dużą poprawę nastrojów. Rządy państw członkowskich doceniły powagę sytuacji w energetyce, większość władz odpowiednio ograniczyła zagrożenie gospodarstw domowych i firm. Postanowiono przeznaczyć około 3 proc. PKB na dotacje do energii. Jednocześnie pojawiły się sygnały, że wyższe ceny zachęcają gospodarstwa domowe i firmy do ograniczania zużycia gazu. Pojawiły się również alternatywy dla rosyjskich dostaw gazu, ze stosunkowo niskimi cenami.
Okazało się więc, że europejskie gospodarki są odporniejsze na zagrożenie energetyczne niż się obawiano. „Reakcja rynku w postaci spadku popytu na gaz była znacznie większa, a koszty gospodarcze znacznie mniejsze, niż przewidywano na początku ubiegłego roku. Nie sprawdziły się przewidywania, że Europa pogrąży się w zapaści, jeśli rosyjski gaz przestanie płynąć.” Zwłaszcza jeśli kontynentu nie dotknie ostra zima.
Na początku 2023 roku europejskie magazyny gazu były zapełnione w około 85 proc. w porównaniu ze średnio 70 procent o tej samej porze roku w ciągu ostatnich pięciu lat. Europejska cena gazu ziemnego spadła o ponad 75 procent i oscylowała wokół 75 euro za MWh w pierwszym tygodniu stycznia. To wciąż trzykrotnie więcej niż średni poziom w ostatnich latach i znacznie wyższy niż w USA, ale cena, którą znaczna większość gospodarstw domowych i branż jest w stanie udźwignąć. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, ogłosiła w grudniu: „Udało nam się przeciwstawić rosyjskiemu szantażowi energetycznemu tej zimy jesteśmy bezpieczni”. Na początku 2023 roku europejskie magazyny gazu były zapełnione w około 85 procentach w porównaniu ze średnio 70 procent o tej samej porze roku w ciągu ostatnich pięciu lat.
Energetycy ostrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem. Wskazują, że popyt na LNG w Chinach może gwałtownie wzrosnąć w tym roku, gdy kończy się kampania ZeroCovid w Chinach i wzrośnie popyt w przemyśle na energię. Fatih Birol, dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Agencji Energii, ostrzegł, że „wiele okoliczności, które przed obecną zimą pozwoliły krajom UE zapełnić swoje magazyny gazu, może się nie powtórzyć w 2023 roku”.
Jednak perspektywy geopolityczne dla energetyki europejskiej wydają się znacznie korzystniejsze niż w pierwszym momencie inwazji Rosji na Ukrainę. Ole Hansen, szef strategii surowcowej w Saxo Bank, mówi, że przy spadku europejskiego popytu na gaz o 10 proc., sytuacja w energetyce nie budzi obaw. Analitycy twierdzą, że w 2023 r. nastąpi dalsze odchodzenie od gazu w kierunku energetyki ze źródeł odnawialnych. Simone Tagliapietra, ekspert think tanku Bruegel, przewiduje dalsze zmniejszanie europejskiego zapotrzebowania na gaz. „W miarę wprowadzenia zmian strukturalnych dekarbonizacja przyspiesza o lata, a efekty są już odczuwalne”. Zostaną przeprowadzone zmiany w procesach i technologiach przemysłowych. Wszystko to zwiększy bezpieczeństwo energetyczne europejskiej gospodarki, a Rosja nie zdominuje ponownie europejskiego rynku gazu.
Financial Times/Teresa Wójcik