– Z każdego podręcznika ekonomii wynika, że spółka PKP Cargo zostanie wyceniona przez rynek. Gdyby jednak okazało się, że w chwili jej debiutu giełdowego (prawdopodobnie w końcu października) będzie zła sytuacja na rynku, to PKP nie dopuści do sprzedaży – tak jak obecnie planuje – 50 proc. udziałów -1 akcja, tylko np. 20-25 proc. akcji. Ostateczną ich wartość, jak mówiłem, wyceni rynek – mówi naszemu portalowi Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
– Tymczasem w moim przekonaniu wartość PKP Cargo wzrosła – podkreśla dalej Furgalski. – To, że zabrakło jakiegoś rozporządzenia przed debiutem giełdowym tej spółki (co m.in. podnosił list otwarty związkowców) nie ma większego znaczenia. Bowiem dzięki decyzji PKP PLK o obniżeniu stawek dostępu przewoźników do infrastruktury kolejowej i zamrożeniu ich do 2017 r., to brakujące rozporządzenie zostanie i tak podpisane – przekonuje Furgalski.
W jego opinii to brak decyzji o obniżeniu wcześniej stawek dostępu do infrastruktury oraz targi związane z podwyżkami wynagrodzeń pracowników PKP Cargo stanowiły faktyczną przeszkodę dla udanego debiutu giełdowego tej spółki. Debiut nie udałby się, a wycena spółki poszłaby zdecydowanie w dół, gdyby zamiast obniżki stawek dostępu wprowadzono ich podwyżkę i pozostawiono by dotąd obowiązujący system, że o tym jakie stawki będą za rok informowano w ostatniej chwili, np. w listopadzie.
– Ta nieprzewidywalność biznesu, biorąc pod uwagę stawki, które stanowią największy procent kosztów działalności PKP Cargo, najbardziej wpływała na obniżenie wartości tej spółki. Obecnie jednak nie ma już żadnych większych barier, które ujemnie wpływałyby na szanse jej prywatyzacji. Zwłaszcza, że w tej spółce nastąpiło już odbicie w porównaniu do wcześniejszych stosunkowo słabszych wyników działalności – twierdzi Furgalski.
Jego zdaniem gdy chodzi o pakiet dla pracowników związany z prywatyzacją PKP Cargo, uzyskali oni naprawdę dużo, choćby w postaci premii prywatyzacyjnej i akcji, które zostały im przydzielone. Wreszcie pojawiła się także realna wartość funduszu własności pracowniczej, dzięki któremu zatrudnieni będą czerpać wymierne korzyści z prywatyzacji spółek kolejowych.
– W moim przekonaniu ze strony związkowców ma miejsce taktyka „czepiania się dla czepiania” dowodzi Furgalski. – Już jakiś czas temu, odkąd nastąpiła zmiana personalna w kierownictwie Grupy PKP, ma miejsce eskalacja postulatów politycznych. Najbardziej aktywna część związków zawodowych jest przekonana, że PO za dwa lata przegra wybory. W związku z tym warto atakować obecne kierownictwo PKP mocniej. Ale w przypadku prywatyzacji PKP Cargo związki dostały praktycznie wszytko, czego żądały. Łącznie z miejscem dla swego przedstawiciela w zarządzie spółki i w radzie nadzorczej – kończy członek zarządu ZDG TOR.