– Tak pięknych słów o ciężkiej pracy górnika, jakie wypowiadał premier, ludzie na Śląsku nie słyszeli od dawna. Myliłby się jednak ktoś, kto by uważał, że dobre słowo nic nie kosztuje. Premier, prawiąc górnikom komplementy, daje im do zrozumienia, że w górnictwie węglowym żadne zmiany nie są potrzebne. Nie muszą się obawiać restrukturyzacji, zwolnień, zamykania kopalń, bo wszystko jest w najlepszym porządku, a w razie finansowych kłopotów rząd coś wymyśli – pisze Witold Gadomski na łamach Gazety Wyborczej odnosząc się do wypowiedzi premiera Donalda Tuska skierowanej do polskich górników, który podczas uroczystości barbórkowych wypowiadał się na temat ich pracy w samych superlatywach.
Komentator krytykuje działalność rządu, który przekonuję górników, ze zmiany nie będą potrzebne, a jeśli zostaną wprowadzone, to nie skończą się redukcją etatów. Jego zdaniem uspokajający ton premiera jedynie odwlecze realizację czarnego scenariusza dla polskiego sektora węglowego.
– Straty w górnictwie będą się pogłębiać, na hałdach rosnąć będzie góra wydobytego, ale nie sprzedanego węgla z polskich kopalń, przegrywającego konkurencję z węglem ukraińskim lub amerykańskim. Komisja Europejska będzie z niepokojem się przyglądała, jak polski rząd nie radzi sobie z górnictwem i jak próbuje w ukryty sposób subsydiować, nie egzekwując poboru podatków i składek ZUS – ocenia Gadomski.
– W końcu, pod naciskiem realiów finansowych i urzędników z Brukseli, węglowe spółki przeprowadzą restrukturyzację, zmniejszą zatrudnienie i wydobycie. Będzie to proces chaotyczny, przerywany akcjami strajkowymi i próbami mediacji ze strony rządu. Kilka tysięcy górników straci pracę i okaże się, ile są warte słowa premiera, że praca górników jest dla Polski najbardziej potrzebna – kończy.
Źródło: Gazeta Wyborcza