Gawlik: Zamknięcie Kopalni Krupiński było konieczne (ROZMOWA)

2 grudnia 2016, 14:00 Energetyka

ROZMOWA

Prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Gawlik tłumaczy dlaczego jego zdaniem nie było możliwe utrzymanie Kopalni Krupiński za wszelką cenę. Według niego zakład musiał zostać zamknięty.

BiznesAlert.pl: Jak Pan  ocenia szanse rynkowe węgla koksującego w 2017 r.? Czy podziela Pan umiarkowany optymizm co do pewnej zwyżki tych cen? 

Tomasz Gawlik: Chciałbym, ale nie możemy sobie pozwolić na optymizm, tylko musimy się opierać na rzetelnych prognozach. Te wskazują, że w przyszłym roku możemy spodziewać się raczej spadku cen. Poza tym pamiętajmy, że wysokie ceny uzyskuje się głównie w transakcjach spotowych, które stanowią jedynie ok. 30 proc. ogólnego obrotu.

A w związku z tym jak Pan widzi perspektywy JSW na nadchodzący rok?

Naszym strategicznym celem jest zwiększenie udziału węgla koksowego w produkcji – jego cena jest wyższa, nasze złoża ogromne, więc to naturalny kierunek dla firmy. W 2020 roku udział w produkcji węgla koksowego sięgnąć ma 85%. Dlatego właśnie zainwestujemy w zakłady przeróbcze i infrastrukturę dołową w kopalniach Budryk i Knurów-Szczygłowice ponad pół miliarda złotych.

Zapadła decyzja w sprawie przekazania kopalni Krupiński do SRK. Ale dlaczego konieczna była przerwa w WZA, aby zaakceptować tę decyzję Zarządu, którą Pan zapewne podziela? Czy to jest wymuszona decyzja?

To była decyzja naszego głównego akcjonariusza. Konieczne było doprecyzowanie pewnych kwestii związanych z publikacją raportu Domu Maklerskiego PKO BP. Zwróciliśmy się z pismem do prezesa PKO BP o wyjaśnienie, a ten podtrzymał wcześniejsze stanowisko, o konieczności przeniesienia KWK Krupiński do SRK.

Czy to prawda, że likwidacja KWK Krupiński była ceną za notyfikację w Brukseli polskiego programu restrukturyzacji górnictwa?

To w zasadzie również pytanie do Ministerstwa Energii. To była trudna decyzja, ale konieczna. Kopalnia Krupiński przez ostatnie 10 lat wygenerowała stratę prawie miliarda złotych – nawet gdy ceny węgla osiągały historycznie wysokie poziomy. Przeanalizowaliśmy naprawdę wszystkie warianty inwestycyjne i w żadnym z nich – jak to się kolokwialnie mówi – plan się nie spina. Dla naszych obligatariuszy pozostawienie kopalni w JSW oznaczało element ryzyka, a banki podczas negocjacji postawiły sprawę jasno – zmienią warunki spłaty zadłużenia, ale pod warunkiem przeprowadzenia rzetelnego i pewnego biznesplanu.

Kopalnia Krupiński ma złoże dobrego węgla koksującego. Czy nie szkoda tego złoża?

Wygaszenie kopalni to bardzo trudna decyzja. Ale to raczej teoretyczne złoże. Dotarcie do niego kosztowałoby JSW ok 300 milionów złotych i kolejne lata straty oraz żadnych gwarancji zwrotu tej inwestycji. Wracając do pytania – tak, szkoda, ale rachunek ekonomiczny jest jednoznaczny – inwestycje w inne kopalnie dadzą lepsze, szybsze i pewniejsze efekty.

Czy nie jest tak, że nabycie kopalni Knurów-Szczygłowice (obciążające JSW na ponad 1 mld zł.) jest w gruncie rzeczy powodem likwidacji kopalń Makoszowy oraz Krupiński? 

Nie widzę związku.

Rozmawiała Teresa Wójcik