– Niemcy pilnie potrzebują zewnętrznych dostaw gazu ziemnego. Blokada z rosyjskiego kierunku zmusiła je do afrykańskich inicjatyw ich zastąpienia. Listopad tego roku był miesiącem sfinalizowania niemieckich zabiegów o afrykańskie zasoby energetyczne – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.
Na pierwszy ogień poszła 21 listopada umowa między firmami nigeryjskimi i niemieckimi, które podpisały w Berlinie dwa porozumienia obejmujące pakt o energii odnawialnej i umowę na eksport gazu, Pierwsza z nich dotyczy przekazania przez Niemcy 500 mln dolarów na inwestycje w projekty dotyczące energii odnawialnej w całej Nigerii, głównie w społecznościach wiejskich, Druga zapewnia dostawy gazu LNG z Nigerii do Niemiec w ilości 850 tys. ton gazu ziemnego rocznie, a liczba ta ma wzrosnąć do 1,2 mln ton. Pierwsze dostawy mają rozpocząć się w 2026 roku. Transakcja ta umożliwi przetwarzanie około 50 milionów stóp sześciennych gazu ziemnego dziennie (ok.0,5 mld m sześc. rocznie), który w przeciwnym razie zostałby spalony Jest to i tak zaledwie jedna szósta tego gazu, który jest spalany, z barku możliwości jego zagospodarowania. Dla Niemiec jest to przyszłościowa inwestycja, gdyż. Nigeria posiada największe w Afryce zasoby gazu wynoszące ponad 200 bilionów stóp sześciennych (5,4 biliona m sześc.) ale z powodu nieodpowiednich obiektów przerobowych spala około 300 milionów stóp sześciennych dziennie.
Już następnego dnia kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Włoch Giorgia Meloni, 22 listopada podpisali w Berlinie „plan działania” w sprawie budowy rurociągu gazowo – wodorowego biegnącego z Afryki, przez Włochy do południowych Niemiec. Porozumienie to jest kontynuacją ustaleń miedzy obu krajami, które kilka miesięcy wcześniej zostały sprecyzowane na szczeblu ministrów energetyki obu krajów. Chcą one wspierać dywersyfikację dostaw energii i rozwój połączeń energetycznych na rynku europejskim. Dla tego celu tworzą Południowo – Centralny Korytarz Energetyczny łączący Niemcy i Włochy z Afryką Północną. Jego realizacja ma przyczynić się do rozbudowy infrastruktury gazociągów trans granicznych i osiągnięcie z tego kierunku importu 10 mln ton wodoru do 2030 roku.
Chcą one także promować przyśpieszeniem produkcji energii odnawialnej gazu i wodoru w Afryce Północnej. W tym celu mają być zintensyfikowane działania w zakresie stosowania energii odnawialnej, niskoemisyjnego wodoru i środków w zakresie efektywności energetycznej. Wynikiem współpracy obu krajów ma być potrojenie zainstalowanej mocy wytwarzania energii odnawialnej przynajmniej do 11 GW do 2030 roku, Według włoskich propozycji ten specjalny system rurociągów, nazwany też „Korytarzem SouthH2”, będzie posiadał długość 3300 kilometrów od północno – afrykańskiego wybrzeża w Tunezji, biegnąc wzdłuż półwyspu włoskiego, będzie gaz dostarczał do Austrii i kończył się w Bawarii, uprzemysłowionym regionie południowych Niemiec.
Wiodąca włoska firma Snam, zajmująca się infrastrukturą energetyczną, ogłosiła, że zainwestuje 23 miliardy euro w modernizację i przebudowę rozległej sieci rurociągów metanu. Plan zakłada przystosowanie go do transportu bardziej ekologicznych gazów z północnego wybrzeża Afryki do Środkowej Europy. Taki projekt uczyniłby Włochy centrum transformacji energetycznej całego kontynentu, gdzie kluczowymi elementami będą przede wszystkim metan, a później wodór – lub nawet hybryda tych dwóch. Z kolei ta włoska firma – której największym udziałowcem jest CDP Reti, holding kontrolowany przez państwo włoskie – jest obecnie światowym liderem w dziedzinie hybrydyzacji metanu i wodoru. Aktualnie rozpatrywane są dwie wersje przebiegu tego rurociągu z Tunezji przez Sycylię, i Włochy do Niemiec. Dotyczą one przekroczenia Alp. Pierwsza z nich prowadzi przez tunel pod Alpami do Szwajcarii i stąd do południowych Niemiec. W drugiej koncepcji rurociąg ten w północnych Włoszech skręca na wschód omijając Alpy i przez Austrię dociera w rejon Wiednia, skąd dokonuje zwrotu w kierunku zachodnim i doliną Dunaju dociera do Niemiec omijając w ten sposób Alpy. Ta druga trasa preferowana jest przez Włochy, jako dłuższa, ale technicznie znacznie mniej kłopotliwa i kosztowna. Projekt austriacki jest również interesujący z naszego punktu widzenia, gdyż odległość od Wiednia do polskiej granicy w rejonie Międzylesia w linii prostej wynosi ok. 200 km.