Cena gazu w kontrakcie wrześniowym na giełdzie TTF w Holandii wzrosła do ponad 310 euro za megawatogodzinę. Nawet rosyjski Kommiersant zastanawia się, czy taka drożyzna ma uzasadnienie ekonomiczne. Gazprom grozi dalszym ograniczeniem dostaw do Europy, ale cenie gazu grozi implozja przez destrukcję popytu.
Gaz podrożał o 30 procent od zapowiedzi Gazpromu o nieplanowanej przerwie pracy gazociągu Nord Stream 1 z Rosji do Niemiec od 31 sierpnia do 2 września. Dodatkowe czynniki wymieniane przez Kommiersant to fala upałów i susza, która zwiększa zapotrzebowanie na energię z elektrociepłowni opalanych gazem. Kolejny czynnik to problemy atomu we Francji. EDF opóźni uruchomienie ponowne czterech reaktorów dotkniętych korozją oraz zapowiedź przerwy wydobycia na złożach norweskich Oseberg, Sleipner, Gulfaks i Gina Krog zaplanowanej na wrzesień. W szczytowym momencie gaz kosztował w kontrakcie wrześniowym TTF ponad 345 euro za megawatogodzinę, czyli ponad 3500 dolarów za 1000 m sześc.
Rozmówcy Kommiersanta ostrzegają, że destrukcja popytu wywołana rekordowymi cenami może doprowadzić do ich implozji i szybkiego spadku, jeżeli okaże się, że Europejczycy skutecznie ograniczą zużycie gazu. Póki co są zmuszeni do zgromadzenia przed zimą 90 procent mocy magazynowych zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej. Jednakże dane z Niemiec pokazują spadek popytu o 26 procent, a z Polski sugerują, że do końca roku spadnie o 17 procent. Podobnie może być w całej Europie, a wówczas cena gazu spadnie.
Kommiersant/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Wojna totalna Gazpromu kontra wiatraki za gaz do Baltic Pipe