Statki przewożące skroplony gaz ziemny (LNG) rezygnują z tras przebiegających przez Morze Czerwone. Ma to związek z wojną Izraela z Hamasem oraz kolejnymi przypadkami ataków z wykorzystaniem dronów przez rebeliantów Huti, których wspiera Iran – podaje Bloomberg.
Według danych agencji Bloomberg od zeszłego piątku co najmniej pięć statków zmieniło kurs, oddalając się od wód u wybrzeży Jemenu, nieuniknionego punktu nawigacyjnego dla statków korzystających z Kanału Sueskiego łączącego Europę i Azję. Jednak nie jest potwierdzone, czy wszystkie statki zostały zmieniły szlak dostaw.
Firmy transportujące LNG do Europy, w tym brytyjski BP i norweski Equinor, decydują się unikać Morza Czerwonego po tym, jak wspierani przez Iran bojownicy Huti nasilili ataki wspierające Hamas. Według danych dostawy z Kataru, jednego z największych producentów LNG na świecie i kluczowego dostawcy do Europy, nadal przepływają przez Morze Czerwone w kierunku Kanału Sueskiego.
Należy dodać, że do przekierowań dochodzi również w czasie, gdy inna na świecie ważna droga wodna między oceanami dla LNG, Kanał Panamski, jest poważnie ograniczona przez suszę, co powoduje wydłużenie dostaw. Oznacza to, że dostawy skroplonego gazu z USA do Azji mogą wymagać dłuższych tras wokół południowej Afryki.
Rynek cen energii już reaguje na napięcie na Bliskim Wschodzie. Jak podaje Bloomberg, europejskie ceny gazu ziemnego wzrosły w poniedziałek o 7 procent w związku z rosnącymi obawami przed zakłóceniami w przepływach energii.
Bloomberg / Jacek Perzyński