Jakóbik: Gazprom chce specjalnego traktowania w bliskiej zagranicy

17 grudnia 2015, 08:15 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Rosjanie liczą na to, że Bruksela pozwoli im na tworzenie w Europie rynków dla klientów równych i równiejszych. Komisja Europejska dotąd nie uległa.

Szefowa Gazprom Export Elena Burmistrowa poinformowała, że śledztwo antymonopolowe Komisji Europejskiej przeciwko jej firmie jest kontynuowane, a niebawem dojdzie do kolejnego spotkania wiceprezesa Gazpromu Aleksandra Miedwiediewa z komisarz ds. konkurencji Unii Europejskiej Margrethe Vestager.

– Podczas wysłuchania w Brukseli strony przedstawiły swoje stanowiska, a śledztwo trwa nadal – powiedziała agencji RIA Novosti. Wysłuchanie w toku postępowania odbyło się 15 grudnia w Brukseli. Nie przyniosło ugody, na którą liczył Gazprom.

Według firmy rosyjskiej, Komisja Europejska w ocenie poziomu cen oferowanych przez Gazpromu, które w jej przekonaniu są zbyt wysokie, odnosi się do warunków na rynku niemieckim. Rosjanie przekonują, że powinna natomiast odnieść się do cen w Polsce. Według nich nie należy także porównywać rynku spotowego z warunkami umów długoterminowych. Te argumenty, zdaniem dziennika Kommiersant, nie przekonują Komisji. Jest to według Gazpromu największy problem w rozmowach z Brukselą. Zarzuca ona firmie niesprawiedliwe ceny dla Polski, Bułgarii i krajów bałtyckich.

Aleksander Miedwiediew przekonuje, że Komisja przyjęła błędną metodologię: analizowała zbyt krótki wycinek czasu, w którym ceny ropy były wysokie. Gdyby wzięto ceny z dłuższego okresu, różnica cen między rynkiem niemieckim a polskim i innymi w regionie byłaby mniejsza – nie 40-sto, a 10-procentowa. Zdaniem Gazpromu wyznacznikiem „uczciwej ceny” dla Europy Środkowo-Wschodniej nie powinien być rynek niemiecki i ceny spotowe. Nie uwzględniają one według spółki obowiązków dostawcy opisanych w umowach długoterminowych, za które trzeba zapłacić. Rosjanom nie podoba się także, że Brukseli dopiero teraz przestały się podobać zapisy tych kontraktów, które obowiązują już od dekady. Przypominają, że ich zakwestionowanie to zagrożenie także z punktu widzenia innych dostawców, jak algierski Sonatrach, obecny na wysłuchaniu w Brukseli. Komisarz ds. konkurencji uwzględnia jednak modelowe reguły funkcjonowania rynku, które są skutecznie wdrożone w Niemczech. Stąd pochodzi ów punkt odniesienia.

Komisja Europejska nie uznała tych uwag. Promuje nadal łączenie rynków gazu w Europie, w celu niwelowania różnic cenowych i poprawy jakości usług dostawców na czele z głównym – Rosją. Przykładowo, Polska wybudowała połączenia gazowe i rewersy na granicy z Niemcami po to, aby otrzymać dostęp do tamtejszego rynku i lepszych cen gazu, który, co prawda pochodzi z Rosji, ale jest oferowany w lepszych cenach, niż w kontrakcie na dostawy od Gazpromu do PGNiG.

Gazprom oczekuje od Komisji, że przyjmie inne kryteria oceny sytuacji na rynku Europy Środkowo-Wschodniej, niż na rynkach zachodnich, na czele z niemieckim. To apel o specjalne traktowanie firmy w regionie bliskiej zagranicy, gdzie Rosjanie próbują odbudowywać wpływy pomimo zmian geopolitycznych po upadku Związku Sowieckiego. Argumentując słuszność takiego porządku, używają właśnie tego terminu, który brzmi lepiej, niż rosyjska strefa wpływów, co faktycznie oznacza.

Komisarz ds. konkurencji była dotąd impregnowana na argumenty polityczne. Brak porozumienia w Brukseli wskazywałby na to, że nadal tak jest. Vestager chce równego traktowania na rynku gazu. To dobra wiadomość dla Polski, której według Komisji Gazprom oferował niesprawiedliwe ceny, ale zła dla Niemiec, które cieszą się względami Kremla. Śledztwo trwa.