(Energetika-net/Teresa Wójcik)
Po raz pierwszy Gazprom zagroził, że przestanie dostarczać gaz do Europy, jeżeli projekt gazociągu Turkish Stream z Rosji do Europy Południowej zostanie odrzucony – przekazał rosyjski portal SEEbiz relację z Berllna rosyjskiego serwisu medialnego Russia Beyond The Headlines. Informacji o groźbach z zeszłego tygodnia nadal nie potwierdziły zachodnie agencje prasowe.
– Zrobimy to, jeśli nas do tego zmuszą – miał powiedzieć szef Gazpromu Aleksiej Miller na konferencji w Berlinie. Jego zdaniem Unia Europejska jednostronnie chce przerzucić całe ryzyko biznesowe na dostawcę gazu, co stwarza ogromne obciążenie dla Gazpromu.
– Europa musi dać nam jasną i kategoryczną odpowiedź: potrzebuje tej bazy zasobów czy nie potrzebuje – powiedział Miller. Według opinii ekspertów dotychczas władze rosyjskie i kierownictwo Gazpromu zawsze podkreślali, że nigdy ich strona nie naruszą swoich zobowiązań wynikających z umów zawartych z europejskimi klientami.
Zdaniem Dmitrija Baranowa, czołowego eksperta rosyjskiego biura maklerskiego Finam Management, jednym z powodów tej ostrej reakcji Gazpromu jest powołanie europejskiej unii energetycznej. Nieco wcześniej, w marcu b.r. czołowi politycy Unii Europejskiej akceptowali projekt Komisji Europejskiej o powołaniu takiej struktury. Dzięki temu Komisja Europejska będzie mogła wpływać na umowy handlowe o dostawach gazu, włącznie z umowami zawieranymi przez państwa członkowskie UE z Gazpromem. Dotychczas państwa europejskie negocjowały handlowe umowy z dostawcami gazu wyłącznie na własną rękę, a warunki umów stanowiły ścisłą tajemnicę handlową.
Jak wynika z wypowiedzi Millera, Unia Europejska chce zmienić ten system relacji handlowych z Gazpromem, który obowiązywał w umowach długoterminowych przez 40 lat. Reakcja szefa Gazpromu była ostra. – Jeżeli Komisja Europejska zamierza wprowadzić jedną wspólną cenę importu gazu z Rosji, to nie będzie ta najniższa cena, po której Gazprom dostarcza gaz do Europy – powiedział w Berlinie. Baranow skomentował: – Ryzyko, jakie zaistniało przy projekcie Turkish Stream być może spowodowało to stwierdzenie zaprezentowane przez Millera.
Inny ekspert z rosyjskiej firmy doradczej UFS Investment Company Ilia Bałakirew uważa, że Gazprom musi stosować obecnie różne strategie. Jeśli w kwestii monopolu na rynku gazu sytuacja będzie nadal rozwijać się w złym kierunku, Gazprom może utracić dużą część tego rynku w Europie. Jego zdaniem w ciągu najbliższych 5 lat niemożliwe jest, aby Europa mogła pozwolić sobie na rezygnację z rosyjskiego gazu. Rosja również nie może pozwolić sobie na wyjście z europejskiego rynku, choć obecnie zaczęła tym straszyć. „Obie strony muszą więc negocjować” – uważa Bałakiriew.
Konferencja, na której Miller miał zagrozić UE zakręceniem kurka gazu to prawdopodobnie spotkanie w Berlinie w Klubie Wałdajskim, 20 kwietnia br. Wystąpienie szefa Gazpromu na tej konferencji jest dostępne na stronie Gazpromu w językach rosyjskich i angielskim. Jednak nie wszystkie wątki przekazane w relacji chorwackiego portalu Energetika-net (za wymienionymi rosyjskimi źródłami) są obecne w tym wystąpieniu. Jeden z tych wątków jednak jest tam szczególnie mocno wyeksponowany przez Millera – cena gazu, którą będzie musiała UE w ramach unii energetycznej przyjąć w umowach z Gazpromem i „nie będzie to cena najniższa”.
Klub Wałdajski jest to rosyjski klub osobistości opiniotwórczych, do którego należą także – dość nieliczni – obywatele niektórych państw europejskich „zainteresowani Rosją”. Na konferencje oraz spotkania Klubu z Polski zapraszani byli Adam Michnik, Leszek Miller i Andrzej Rozenek. Dotychczas spotkania Klubu Wałdajskiego odbywały się w Rosji. To ostatnie, 20 kwietnia, miało miejsce w Berlinie. Poświęcone było rosyjskiej polityce gazowej. Oprócz Millera wystąpił rosyjski minister energetyki Aleksander Nowak.