– 2 czerwca Gazprom oraz jego zagraniczni partnerzy przy realizacji projektu Nord Stream 2 zawarli umowę o deficytowym finansowaniu jego budowy – wynika z informacji opublikowanych przez rosyjski koncern.
Pomoc w razie problemów
– Umowa o finansowaniu deficytowym reguluje zobowiązania dotyczące udzielenia kredytu spółce Nord Stream 2 AG w przypadku niepozyskania bądź niezgromadzenia wystarczającego finansowania projektowego (do 70 procent łącznych kosztów projektu – 6,5 mld euro) – czytamy w komunikacie Gazpromu.
Partnerzy projektu udzielą kredytu oprocentowanego według EURIBOR (referencyjna wysokość oprocentowania depozytów i kredytów na rynku międzybankowym strefy euro – przyp. red.) w wysokości od 5,75 do 6,75 procent w skali roku (w zależności od wysokości finansowania).
biznesalert.pl/jakobik-sa-pieniadze-nord-stream-2-nieprzejrzysty-uklad-gazpromem/
Finansowanie Nord Stream 2
Pod koniec kwietnia Nord Stream 2 AG oraz jego europejscy partnerzy podpisali umowę o finansowaniu projektu Nord Stream 2. Gazprom mówił wówczas, że partnerzy przy budowie gazociągu, tj. Shell, OMV, Engie, Uniper i Wintershall, przedstawią spółce Nord Stream 2 AG kredyt do 2019 roku z oprocentowaniem 6 procent w skali roku. Na takich samych warunkach finansowanie ma zapewnić również sam Gazprom.
Pięć europejskich spółek zobowiązało się przedstawić długookresowe finansowanie w wysokości 50 procent wartości projektu, która szacowana jest na 9,5 mld euro. Każda spółka ma dostarczyć dla projektu ok. 950 mln euro.
Założenia Nord Stream 2
Pierwszy gazociąg z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie – Nord Stream – składa się z dwóch nitek i został oddany do eksploatacji 5 lat temu. Ich przepustowość wynosi 55 mld m3 rocznie. Po budowie drugiego gazociągu po dnie Bałtyku do niemieckiego wybrzeża będzie przesyłane 110 mld m3 rosyjskiego gazu.
Nord Stream 2 może zagrozić rozwojowi rynku w regionie i potencjalnej konkurencji w postaci dostaw z nowych, nierosyjskich źródeł. Ponadto może pozbawić Polskę oraz Ukrainę roli państw tranzytowych w dostawach paliwa z Rosji.
RIA Novosti/Piotr Stępiński