(Novinite/Wojciech Jakóbik)
Gazprom ponownie kładzie na stole propozycję poprowadzenia gazociągu South Stream przez okupowany Półwysep Krymski.
Projekt w wersji zakładającej szlak z Rosji, przez Morze Czarne, do Bułgarii, został zakwestionowany przez Komisję Europejską ze względu na niezgodność umów z podwykonawcami z prawem unijnym, a także niezgodność z prawem. Jednak ze względu na sankcje zachodnie wobec osób i podmiotów prawnych związanych z aneksją ukraińskiego Krymu, możliwość poprowadzenia gazociągu przez okupowane terytorium we współpracy z europejskimi partnerami wydaje się jeszcze mniej prawdopodobna.
Mimo to przedstawiciel Gazpromu Aleksiej Konopljanik snuł wizję powrotu do South Stream, który nie tylko uwzględniałby odcinek krymski, ale także grecki i włoski. Byłaby to zmiana w stosunku do pierwotnie zakładanego szlaku przez Bułgarię, Węgry i Austrię.
To już kolejna wariacja na temat dostaw gazu ziemnego z Rosji przez Morze Czarne. W marcu Gazprom podpisał memorandum o porozumieniu z grecką DEPA i włoskim Edisonem na temat dostaw gazu przez terytoria Grecji i Włoch. Miał to być sposób na pominięcie skonfliktowanej z Rosją Turcji w dostawach gazu nowym szlakiem. Gazociąg Turkish Stream stracił rację bytu po zestrzeleniu rosyjskiego myśliwca przez Turków. Relacje między Ankara, a Moskwą pozostają napięte.
Więcej: Wariant krymski dla South Stream