– Utrzymuje się ryzyko dostaw przez Ukrainę do Europy. Sytuacja budzi niepokój – straszy prezes Gazpromu Aleksiej Miller. Tymczasem ukraiński Naftogaz ostrzegł, że Gazprom niebezpiecznie obniżył ciśnienie dostaw przez Ukrainę, co zagraża stabilności przesyłu przez jej terytorium.
Naftogaz podaje, że ciśnienie w rurach spadło do 49,7 atmosfer. W celu utrzymania go Ukraińcy zużywają zapasy z magazynów. – One topnieją w oczach – ostrzega spółka. Znajduje się tam obecnie 8,3 mld m3. To o 17,4 procent czyli 1,76 mld m3 mniej, niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Tymczasem do zakończenia sezonu grzewczego, w którym notowane jest zwiększone zapotrzebowanie na gaz nad Dnieprem, zakończy się dopiero 31 marca.
Starania o niezależność
Ukraina zrezygnowała z zakupów gazu w Rosji w listopadzie 2015 roku i korzysta z rewersowych dostaw surowca z Unii Europejskiej, które są dofinansowane przez instytucje finansowe Zachodu. Kraj rozpoczął sezon grzewczy z 14,7 mld m3 gazu ziemnego w magazynach.
Umowa tranzytowa z Rosją wygasa w 2019 roku. Gazprom ostrzegał, że po jej zakończeniu rozważa porzucenie szlaku ukraińskiego w dostawach surowca do Europy. Prezes Miller przyznaje, że to rozważanie nie zakończyło się jeszcze rozstrzygnięciem.
Walka z Nord Stream 2
Mimo to rosyjska spółka idzie naprzód z projektem Nord Stream 2, który ma zwiększyć możliwość dostaw przez Morze Bałtyckie i Niemcy z obecnych 55 mld m3 (maksymalna przepustowość Nord Stream 1) do 110 mld m3 rocznie. Prezes ocenił, że przez Ukrainę w 2020 roku będzie płynąć około 10-15 mld m3 rocznie. Obecnie wolumen ten sięga 90 mld m3 na rok.
Dochody z tranzytu są istotnym elementem budżetu ukraińskiego. Realizacja Nord Stream 2 zagraża zatem stabilności ekonomicznej Ukrainy i z tego powodu projekt jest krytykowany przez Kijów na forum europejskim. Problemy w relacjach rosyjsko-ukraińskich stanowią argument zwolenników Nord Stream 2 za porzuceniem szlaku przez Ukrainę.
TASS/Wojciech Jakóbik