icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Geisterstrom, czyli zadyszka OZE w Niemczech i podział na regiony cenowe

Energia z farm wiatrowych mogłaby płynąć większym strumieniem do odbiorców w Niemczech, ale stoją przed nią bariery regulacyjne, jak ustawa odległościowa, oraz fizyczne, czyli niedorozwój sieci przesyłowych. Zwolennicy Odnawialnych Źródeł Energii apelują o zmiany, w tym podział kraju na kilka regionów cenowych.

Oddzielnie będzie taniej

Hurtowe ceny energii elektrycznej w Niemczech kształtują się obecnie na parkiecie ogólnokrajowej giełdy w Lipsku. Oznacza to, że w sprzyjających warunkach pogodowych turbiny wiatrowe na północy Niemiec, w landach jak Szlezwik-Holsztyn, Dolna Saksonia lub Meklemburgia-Pomorze Przednie, produkują względnie tanią energię.

Jest on jednak przez giełdę w Lipsku traktowany cenowo na tych samych zasadach, jak prąd wytworzony w innych regionach kraju, bez względu na technologie, która zostały zastosowane. Dochodzi więc do cenowego zrównania wszystkich dostawców. Dla krajów jak Dania, która sama wytwarza dużo taniej energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (OZE), prąd niemiecki, kupowany po takich uśrednionych cenach, jest nieatrakcyjny. Podobnie ma się rzecz z Norwegią, która sprzedaje Niemcom prąd z elektrowni wodnych i nie jest zainteresowana jego importem z Niemiec, nad czym niemieccy producenci bardzo ubolewają.

Z punktu widzenia producentów OZE ciekawa byłaby opcja podziału Niemiec na co najmniej dwa regiony cenowe, w sprawie którego toczy się dyskusja. Najbardziej zainteresowany tym pomysłem jest Szlezwik-Holsztyn, graniczący na półwyspie jutlandzkim z Danią. Politycy tego landu zwracają uwagę, że byłoby to zgodne z wytycznymi Komisji Europejskiej, która radzi Niemcom stworzenie paru regionów cenowych.

Eksperci i politycy północnych landów zwracają uwagę na problemy rynku OZE. W 2019 roku doszło do instalacji najmniejszej liczby nowych turbin wiatrowych od 20 lat. Powodów jest wiele, lecz przedstawiciele branży wiatrowej zwracają uwagę zwłaszcza na ustawy regulujące odległość turbin od budynków mieszkalnych, co ich zdaniem krępuje rozwój branży. Uważają również, że na drodze rozwoju energetyki wiatrowej stoi także zbyt długi czas planowania i zatwierdzania pozwoleń na budowę turbin. Oczekują od rządu federalnego, skrócenia czasu sporów sądowych z protestującymi mieszkańcami terenów, na których planuje się budowę farm wiatrowych.

Apel o zmiany

Narrację przedstawicieli branży wiatrowej przejmują politycy landowi, nawołując rząd federalny do zmian ustawowych na korzyść producentów prądu z OZE. Minister ds. Energiewende landu Szlezwik-Holsztyn, Jan Philipp Albrecht z Partii Zielonych, powiedział w wywiadzie z lokalną gazetą Kieler Nachrichten: – Niestety, w całym kraju są określone ramy prawne, co sprawia, że uzyskiwanie pozwoleń jest czasochłonne i uciążliwe. To musi się zmienić. Rząd federalny powstrzymuje w ten sposób rozwój energetyki wiatrowej, o czym świadczą chociażby nowe przepisy regulujące odległość wiatraków od budynków mieszkalnych. Aby osiągnąć nasz cel – 10 GW energii wiatrowej na lądzie do 2025 roku – potrzebujemy około 250 nowych turbin rocznie. To się może udać, ale pod warunkiem, że rząd federalny przestanie hamować rozwój branży.

W tym samym wywiadzie Albrecht krytykuje brak rozwoju sieci przesyłowej dla OZE. Na łamach Kieler Nachrichten polityk przedstawił fenomen zwany „Geisterstrom”. Oznacza to prąd, który mógłby być sprzedany i skonsumowany, lecz z powodu niewystarczających możliwości przesyłowych w kierunku południowym, zwłaszcza do uprzemysłowionych i gęsto zaludnionych środkowych i południowych Niemiec, nie jest wykorzystywany. Z tego powodu Szlezwik-Holsztyn w latach 2015–2019 poniósł straty wynoszące 1,3 miliarda euro.

Szlezwik-Holsztyn proponuje zatem uniezależnienie swojego rynku produkcji elektryczności od reszty kraju. Umożliwiłoby ono landowi z jednej strony eksport energii w kierunku północnym, a z drugiej stworzenie własnego przemysłu wodorowego. Szlezwik-Holsztyn przeznaczył już 10 milionów euro na wsparcie technologii wytwarzania zeroemisyjnego wodoru przy użyciu energii z OZE. Strategia, która stawia na maksymalne wykorzystanie wytworzonego na miejscu prądu z OZE, może sprawić, że także inne landy na północy Niemiec wesprą podział rynku cenowego. Dla południowych landów oznaczałoby to jednak bardzo bolesny cios. Przede wszystkim dlatego, że to właśnie one potrzebują najwięcej prądu. Istotne jest także to, że ich warunki naturalne i strukturalne zmuszają je do znacznie większego wykorzystania drogiej energetyki konwencjonalnej.

Aleksandra Fedorska

Energia z farm wiatrowych mogłaby płynąć większym strumieniem do odbiorców w Niemczech, ale stoją przed nią bariery regulacyjne, jak ustawa odległościowa, oraz fizyczne, czyli niedorozwój sieci przesyłowych. Zwolennicy Odnawialnych Źródeł Energii apelują o zmiany, w tym podział kraju na kilka regionów cenowych.

Oddzielnie będzie taniej

Hurtowe ceny energii elektrycznej w Niemczech kształtują się obecnie na parkiecie ogólnokrajowej giełdy w Lipsku. Oznacza to, że w sprzyjających warunkach pogodowych turbiny wiatrowe na północy Niemiec, w landach jak Szlezwik-Holsztyn, Dolna Saksonia lub Meklemburgia-Pomorze Przednie, produkują względnie tanią energię.

Jest on jednak przez giełdę w Lipsku traktowany cenowo na tych samych zasadach, jak prąd wytworzony w innych regionach kraju, bez względu na technologie, która zostały zastosowane. Dochodzi więc do cenowego zrównania wszystkich dostawców. Dla krajów jak Dania, która sama wytwarza dużo taniej energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (OZE), prąd niemiecki, kupowany po takich uśrednionych cenach, jest nieatrakcyjny. Podobnie ma się rzecz z Norwegią, która sprzedaje Niemcom prąd z elektrowni wodnych i nie jest zainteresowana jego importem z Niemiec, nad czym niemieccy producenci bardzo ubolewają.

Z punktu widzenia producentów OZE ciekawa byłaby opcja podziału Niemiec na co najmniej dwa regiony cenowe, w sprawie którego toczy się dyskusja. Najbardziej zainteresowany tym pomysłem jest Szlezwik-Holsztyn, graniczący na półwyspie jutlandzkim z Danią. Politycy tego landu zwracają uwagę, że byłoby to zgodne z wytycznymi Komisji Europejskiej, która radzi Niemcom stworzenie paru regionów cenowych.

Eksperci i politycy północnych landów zwracają uwagę na problemy rynku OZE. W 2019 roku doszło do instalacji najmniejszej liczby nowych turbin wiatrowych od 20 lat. Powodów jest wiele, lecz przedstawiciele branży wiatrowej zwracają uwagę zwłaszcza na ustawy regulujące odległość turbin od budynków mieszkalnych, co ich zdaniem krępuje rozwój branży. Uważają również, że na drodze rozwoju energetyki wiatrowej stoi także zbyt długi czas planowania i zatwierdzania pozwoleń na budowę turbin. Oczekują od rządu federalnego, skrócenia czasu sporów sądowych z protestującymi mieszkańcami terenów, na których planuje się budowę farm wiatrowych.

Apel o zmiany

Narrację przedstawicieli branży wiatrowej przejmują politycy landowi, nawołując rząd federalny do zmian ustawowych na korzyść producentów prądu z OZE. Minister ds. Energiewende landu Szlezwik-Holsztyn, Jan Philipp Albrecht z Partii Zielonych, powiedział w wywiadzie z lokalną gazetą Kieler Nachrichten: – Niestety, w całym kraju są określone ramy prawne, co sprawia, że uzyskiwanie pozwoleń jest czasochłonne i uciążliwe. To musi się zmienić. Rząd federalny powstrzymuje w ten sposób rozwój energetyki wiatrowej, o czym świadczą chociażby nowe przepisy regulujące odległość wiatraków od budynków mieszkalnych. Aby osiągnąć nasz cel – 10 GW energii wiatrowej na lądzie do 2025 roku – potrzebujemy około 250 nowych turbin rocznie. To się może udać, ale pod warunkiem, że rząd federalny przestanie hamować rozwój branży.

W tym samym wywiadzie Albrecht krytykuje brak rozwoju sieci przesyłowej dla OZE. Na łamach Kieler Nachrichten polityk przedstawił fenomen zwany „Geisterstrom”. Oznacza to prąd, który mógłby być sprzedany i skonsumowany, lecz z powodu niewystarczających możliwości przesyłowych w kierunku południowym, zwłaszcza do uprzemysłowionych i gęsto zaludnionych środkowych i południowych Niemiec, nie jest wykorzystywany. Z tego powodu Szlezwik-Holsztyn w latach 2015–2019 poniósł straty wynoszące 1,3 miliarda euro.

Szlezwik-Holsztyn proponuje zatem uniezależnienie swojego rynku produkcji elektryczności od reszty kraju. Umożliwiłoby ono landowi z jednej strony eksport energii w kierunku północnym, a z drugiej stworzenie własnego przemysłu wodorowego. Szlezwik-Holsztyn przeznaczył już 10 milionów euro na wsparcie technologii wytwarzania zeroemisyjnego wodoru przy użyciu energii z OZE. Strategia, która stawia na maksymalne wykorzystanie wytworzonego na miejscu prądu z OZE, może sprawić, że także inne landy na północy Niemiec wesprą podział rynku cenowego. Dla południowych landów oznaczałoby to jednak bardzo bolesny cios. Przede wszystkim dlatego, że to właśnie one potrzebują najwięcej prądu. Istotne jest także to, że ich warunki naturalne i strukturalne zmuszają je do znacznie większego wykorzystania drogiej energetyki konwencjonalnej.

Aleksandra Fedorska

Najnowsze artykuły