Maksymowicz: Postulat dopasowania górnictwa do państwa ma ukryte wady

29 czerwca 2024, 16:00 Energetyka

– Przygotowane przez ministerstwo klimatu i środowiska nowe normy dla wydobywanego węgla kamiennego wywołują protesty związków zawodowych, w wyniku których mają nastąpić znaczne spadki jego wydobycia. Zabierający głos w tej sprawie eksperci podnoszą słuszną teoretycznie kwestię, że górnictwo to musi dostosować się do państwa, a nie na odwrót. Postulat ten jednak ma swoje ukryte wady – pisze Adam Maksymowicz, współpracownik BiznesAlert.pl.

fot. Lubelski Węgiel „Bogdanka” S.A.

  • Państwo, jako jego właściciel wymienia kadry kierujące tym resortem, aż do tego momentu, kiedy dojdzie do utożsamienia tego górnictwa z interesami jego właściciela.
  • Dopóki państwo będzie wspierać swoje kierownictwo tym resortem, a jednocześnie utrzymywać na swoim koncie związki zawodowe, jako swoich zawziętych krytyków, nic dobrego z tego dostosowania nie będzie – podkreśla Maksymowicz.

Przygotowane przez ministerstwo klimatu i środowiska nowe normy dla wydobywanego węgla kamiennego wywołują protesty związków zawodowych, w wyniku których mają nastąpić znaczne spadki jego wydobycia. Zabierający głos w tej sprawie eksperci podnoszą słuszną teoretycznie kwestię, że górnictwo to musi dostosować się do państwa, a nie na odwrót. Postulat ten jednak ma swoje ukryte wady. Jedna z nich jest fakt, że górnictwo węglowe należy właśnie do tego państwa, do którego owo górnictwo ma się dostosować. Czy nie powstaje zatem kwestia, że państwowe górnictwo powinno dostosować się do swego właściciela? To rzecz oczywista.

Co zatem zrobić, kiedy górnictwo to nie chce tego uczynić? To wydawałoby się że jest rzeczą również oczywistą. Państwo, jako jego właściciel wymienia kadry kierujące tym resortem, aż do tego momentu, kiedy dojdzie do utożsamienia tego górnictwa z interesami jego właściciela. Być może, że ostatnie zmiany personalne na najwyższych stanowiskach tego resortu okazały się nieefektywne, bo problem nadal istnieje, a nawet się pogłębia. Oznaką bezsilności tegoż kierownictwa resortem węglowym jest brak porozumienia w tej sprawie z górniczymi związkami zawodowymi. Co gorsza wydaje się, że w dłuższej perspektywie porozumienie takie jest prawie niemożliwe.

Przede wszystkim dlatego, że zarówno kierownictwo tego resortu, jak i działające w nim związki zawodowe są państwowe. Być może spotka się to też z protestami wszak są one „samorządne”, niezależne” i „wolne”, ale są to tylko nazwy, podobnie jak nie każdy kto nazywa się Kowal, jest nim rzeczywiście, choć zawód ten już dawno przestał praktycznie istnieć. Dlaczego górnicze związki zawodowe są państwowe? Dlatego, że są finansowane z budżetu firmy, w której działają. Ona pokrywa koszta ich lokali, etaty, delegacje, i opłaca środki łączności i pensje ich funkcjonariuszy Po prostu, nie ma lepszej fuchy na kopalni, niż być związkowym liderem.

Ten zaś, aby utrzymać dobrze płatne stanowisko, musi być zaprawionym demagogiem, który wszystkie bolączki tego sektora potrafi umiejętnie przerzucić na swego państwowego dobroczyńcę. Na Zachodzie, na którym staramy się wzorować niczego takiego nie ma. Tego rodzaju związkowcy, jak u nas w kraju, będący na utrzymaniu rządowym nazywani są tam zdrajcami, łamistrajkami, sprzedawczykami, i nikt tam do takich związków zawodowych by się nie zapisał. Utrzymują się one z własnych składek, funduszy i oszczędnych wydatków. Ich siedziby są zawsze poza zakładem pracy w skromnych pomieszczeniach. Z procentów bankowych wypłacają zapomogi dla bezrobotnych. Żaden związkowiec nie może brać udziału w jakichkolwiek wyborach lokalnych, czy krajowych, bo wtedy uznawane jest to za przejście do obozu przeciwnika i taki związkowiec skreślany jest z listy członkowskiej. Strajk jest tam ostatecznością i to wielowymiarową, bo ewentualna przegrana bywa rujnująca dla związkowców, często równa się ona utracie wszystkich finansów, zadłużeniem, a nawet likwidacją struktury związkowej.

Dlatego do wszelkich sporów związki podchodzą tam bardzo kompetentnie, zatrudniając niezależnych fachowców i specjalistów, którzy wyjaśniają im skutki podejmowanych przez nich działań. Powracając do kwestii dostosowania górnictwa do państwa, to wszystko wskazuje na to, że osiągnięcie zadowalającego poziomu tego dostosowania zależy wyłącznie od państwa. Dopóki państwo to będzie wspierać swoje kierownictwo tym resortem, a jednocześnie utrzymywać na swoim koncie związki zawodowe, jako swoich zawziętych krytyków, nic dobrego z tego dostosowania nie będzie. Zatem piłka jest po stronie rządowej, a odpowiednia nowelizacja ustawy o związkach zawodowych, eliminująca ich utrzymanie na garnuszku państwowym winna uprościć zarządzanie tym resortem.

Maksymowicz: Ciernista droga europejskich pierwiastków ziem rzadkich