KOMENTARZ
Adam Gorszanów
Prezes Izby Sprzedawców Polskiego Węgla
W mojej ocenie nowe przepisy odnośnie jakości węgla przyniosą krajowemu górnictwu więcej szkody niż pożytku. Ekspresowe tempo legislacji uniemożliwiające merytoryczną dyskusję nad skutkami regulacji i brak rzetelnej wiedzy o sytuacji na rynku, spowodowały że, z szumnych deklaracji o walce z niskiej jakości węglem rosyjskim nie zostało nic.
Twórcy ustawy tłumaczą jej przepisy koniecznością eliminacji z rynku detalicznego paliwa niskiej jakości, z tym że jest to… wyłącznie węgiel produkowany przez polskie kopalnie. Brzmi to zresztą dziwnie w aspekcie pozostawienia poza systemem kontroli jakości węgla brunatnego, który truje o wiele bardziej niż kamienny. Ustawa nie pozostawia tutaj wątpliwości: za paliwo stałe uważa się jedynie węgiel kamienny i produkty z niego, dlatego delegacja dla ministra gospodarki w zakresie określenia norm jakościowych nie dotyczy węgla brunatnego.
Izba, którą reprezentuje podnosiła ten problem zarówno w Sejmie, jak i w pismach do Ministerstwa Gospodarki, ale efektu to nie przyniosło żadnego. Skutki nowych regulacji związanych z jakością spowodują:
• zmniejszenie konkurencyjności cenowej węgla kamiennego w stosunku do innych paliw (również węglowych),
• dalsze wypieranie węgla polskiego na rynku przez węgiel importowany,
• pojawienie się szarej strefy wykorzystującej lukę prawną na rynku opałowym.
Miało być lepiej, a wyszło jak zwykle. W zasadzie bezprzedmiotowym wydaje się dzisiaj nowelizowanie ustawy Prawo zamówień publicznych ograniczające dostęp węgla z importu do pieniędzy budżetowych dlatego, że nie będzie krajowego miału węglowego, który spełni warunki jakościowe dopuszczające go do sprzedaży. A przecież można to było zrobić prostą certyfikacją!