Nowy minister obrony Rosji to ekonomista i zaufany człowiek Władimira Putina. Jego nominacja pokazuje, że skoro Rosjanie wchodzą w tryb gospodarki wojennej, to Zachód także powinien, szczególnie w energetyce narażonej na ataki – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
- Były wicepremier i wieloletni współpracownik Władimira Putina został wybrany na ministra obrony. To Andrej Biełousow, który zastąpi Siergieja Szojgu – pisze Wojciech Jakóbik.
- Większość wzrostu Produktu Krajowego Brutto Rosji z 2023 roku wynoszącego 3,6 procent bierze się z zamówień wojskowych – wskazuje.
- – Rosjanie szykują się na długą konfrontację z Zachodem i będą impregnować gospodarkę na ciosy z zewnątrz, koncentrując się na oliwieniu machiny wojennej. Oznacza to, że Zachód nie może funkcjonować gospodarczo jak dotąd – apeluje autor.
Były wicepremier i wieloletni współpracownik Władimira Putina został wybrany na ministra obrony. To Andrej Biełousow, który zastąpi Siergieja Szojgu. Zastępca tego drugiego został aresztowany, a zatem wygląda na to, że ustępujący minister może się stać kozłem ofiarnym wszelkich niepowodzeń inwazji Rosji na Ukrainie, która trwa już ponad dwa lata, choć miała być szybką „operacją specjalną”.
Biełousow to w odróżnieniu od poprzednika cywil z wiedzą ekonomiczną. Przewodził resortowi rozwoju gospodarczego od 2013 do 2020 roku. Został wicepremierem rządu Michaiła Muszustina w 2020 roku. Wielokrotnie wypowiadał się o suwerenności Rosji w gospodarce. Uznał w grudniu 2023 roku, że gospodarka jego kraju wchodzi w etap intensywnej restrukturyzacji, której kluczowym elementem będzie substytucja importu. Był także przedstawiany w mediach rosyjskich jako ten, który będzie w stanie okiełznać rosnący budżet obronny Federacji Rosyjskiej stanowiący coraz większą część gospodarki.
Oznacza to, że podczas gdy Szojgu był ministrem na czas interwencji, to Biełousow ma nim być w etapie dłuższej konfrontacji z Zachodem, podczas której Rosja musi obronić się przed sankcjami uderzającymi w fundamenty jej gospodarki oraz kontynuować inwazję na Ukrainie, bo Kreml nie zrezygnował z celów strategicznych jak zajęcie całego kraju i zmiana władzy, a nie osiągnął jeszcze żadnego z nich. Odpowiedzią na to wyzwanie jest gospodarka wojenna.
Większość wzrostu Produktu Krajowego Brutto Rosji z 2023 roku wynoszącego 3,6 procent bierze się z zamówień wojskowych i niejako maskuje rzeczywistość, w której inne sektory radzą sobie coraz gorzej. Przykładem może być historyczna strata Gazpromu w wysokości 629 mld rubli w zeszłym roku. Gospodarka wojenna ma dawać społeczeństwu zajęcie i cel, a ekonomistom dodatnie wskaźniki do raportów. Substytucja importu ma uniezależnić Rosję od sprzętu zachodniego, bez którego obecnie nie jest w stanie zrealizować żadnego megaprojektu w gospodarce, czego przykładem jest stojący projekt terminala eksportowego Arctic LNG 2 czy brak rozstrzygnięć w sprawie gazociągu Siła Syberii 2.
Nominacja Biełousowa to sygnał dla Zachodu. Rosjanie szykują się na długą konfrontację z Zachodem i będą impregnować gospodarkę na ciosy z zewnątrz, koncentrując się na oliwieniu machiny wojennej. Oznacza to, że Zachód nie może funkcjonować gospodarczo jak dotąd i także musi myśleć o własnej gospodarce wojennej, szczególnie w sektorze energetycznym. To znaczy, że oprócz rachunku ekonomicznego, potrzebny jest rachunek bezpieczeństwa, nadmiarowość, dbałość o bezpieczeństwo fizyczne i niezależność od ryzykownych łańcuchów dostaw. Należy chronić infrastrukturę krytyczną (Energetyku, pilnuj Bałtyku!) i realizować megaprojekty dające współpracę z sojusznikami oraz niezależność, jak elektrownia jądrowa. Jeśli my nie zadbamy o własną, odporną gospodarkę czasów wojennych, zrobi to z pewnością Kreml u siebie.