icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Greenpeace: 70 proc. wody w Polsce zużywa energetyka węglowa

(Polska Agencja Prasowa)

Aż 70 proc. poboru w naszym kraju przypada na energetykę węglową. To rekord w skali światowej – twierdzą autorzy opublikowanego w środę raportu Greenpeace. Autorzy raportu Greenpeace International „Wielki skok na wodę. Jak przemysł węglowy pogłębia światowy kryzys wodny” uznali, że w przypadku Polski, gdzie 85 proc. energii wytwarzanych jest w blokach węglowych, a kraj jest ubogi w wodę, sytuacja jest niepokojąca.

Elektrownie węglowe potrzebują bowiem ogromnych ilości wody do chłodzenia bloków. Wg autorów raportu, w Polsce zapotrzebowanie przemysłu węglowego pochłania aż 70 proc. całkowitego poboru wody w kraju. Autorzy porównują tę sytuacje z przypadkiem niemieckim, gdzie przemysł węglowy pochłania 18 proc. całkowitego poboru wody w kraju. Średnia dla UE to 13,7 proc., jeszcze niższa jest średnia globalna – bo wynosi 6,8 proc.

Jak zauważyli, tak wysokie zapotrzebowanie przemysłu energetycznego na wodę staje się szczególnie problematyczne w sytuacji fali upałów i długotrwałej suszy. Obniża się bowiem poziom wody w rzekach i zbiornikach, z których jest pobierana przez elektrownie, a jednocześnie rośnie zapotrzebowanie na prąd, m.in. w związku ze wzmożonym wykorzystaniem klimatyzacji.

Do tego temperatura wody w czasie upałów jest na tyle wysoka, że nie pozwala na chłodzenie bloków energetycznych. Zrzucenie gorącej wody chłodniczej do niewielkiej ilości ciepłej wody w rzece spowodowałaby jej przegrzanie, a to mogłoby doprowadzić do zabicia żyjących w niej ryb i jest niezgodne z prawem. W konsekwencji bloki węglowe nie mogą pracować z pełną wydajnością, a operator sieci zmuszony jest ograniczać dostawy prądu dla dużych odbiorców energii np. dla hut, fabryk, a nawet biurowców.

Greenpeace przypomina sytuację z sierpnia ub. roku, kiedy to – by uniknąć ryzyka blackoutu – operator polskiego systemu przesyłowego PSE musiał ogłosić 20. stopień zasilania.

„Utrzymujące się wysokie temperatury i susza mogą sprawić, że w tym roku ponownie dojdzie do ograniczeń w dostawach prądu. Tymczasem polski rząd zapowiada dalsze pogłębienie uzależnienia systemu energetycznego od węgla, zapowiadając budowę nowych bloków węglowych oraz hamując rozwój odnawialnych źródeł energii, które w przeciwieństwie do węgla charakteryzują się niskim zapotrzebowaniem na wodę powiedziała Magdalena Zowsik, ekspertka Greenpeace ds. polityki energetycznej.

W przesłanym PAP oświadczeniu resort energii podkreślił, że polska energetyka konwencjonalna dysponuje obecnie źródłami wytwórczymi, z których większość posiada zamknięty obieg chłodzenia, co oznacza, że woda chłodząca obniża swoją temperaturę w tzw. chłodni kominowej. Tylko część źródeł wykorzystuje otwarte obiegi chłodzenia, w których jako czynnik chłodzący może zostać użyta woda pobierana z rzeki lub zbiorników naturalnych.

„Elektrownie z otwartymi obiegami chłodzenia oddają podgrzaną wodę, po jej wykorzystaniu, z powrotem do źródła, przestrzegając przy tym ściśle parametrów wody zrzutowej określonych w przepisach ochrony środowiska. Dalszy rozwój energetyki konwencjonalnej będzie bazował na projektach wykorzystujących w pierwszej kolejności chłodnie kominowe” – zapewnił resort.
Autorzy raportu oszacowali, że zamknięcie elektrowni starszych niż 40 lat i zastąpienie ich przez odnawialne źródła energii pozwoliłoby na zmniejszenie poboru wody w Polsce o 45 proc. Najbardziej efektywne OZE – elektrownie wiatrowe i panele fotowoltaiczne mają jednak podstawową wadę – ich praca uzależniona jest od pogody, więc nie gwarantują stabilności systemu.

Resort Środowiska poproszony przez PAP o komentarz napisał, że raport dowodzi, iż jego działania zmierzające do wprowadzenia kultury oszczędzania wody ze względu na wprowadzenie opłat za jej pobór są jak najbardziej zasadne. Susza w 2015 roku pokazała, że bez poważnych zmian w gospodarowaniu najważniejszym zasobem dla kraju, nie mamy szans na zaspokojenie wszystkich potrzeb gospodarki, a tym bardziej na zapewnienie odpowiedniej ilości wody dla mieszkańców.

„Już dzisiaj, przed skierowaniem projektu ustawy prawo wodne do prac w parlamencie, otrzymujemy sygnały, że wprowadzenie opłat za wodę dla przemysłu motywuje do oszczędzania. Jednak chcemy nie tylko zachęcać do oszczędzania, ale także kompleksowo inwestować w zwiększenie poziomu retencji wody. Obecnie retencjonujemy zaledwie 6 proc. wód opadowych, a powinniśmy 30 proc. Projekt nowej ustawy prawo wodne, nad którą pracujemy, z jednej strony wprowadza opłaty za pobór wody – te fundusze chcemy przeznaczyć właśnie m.in. na lepszą retencję wody, ale także na inwestycje hydrotechniczne, podniesienie jakości wody, z drugiej powołuje jedną w skali kraju instytucję pozwalającą na skuteczne gospodarowanie wodami (PGW Wody Polskie)” – napisano w skierowanym do PAP komentarzu MŚ.

Raport Greenpeace International to drugi w ostatnich dniach krytyczny raport dotyczący polskiej energetyki. W poniedziałek w Brukseli międzynarodowe organizacje pozarządowe Health and Environment Alliance (HEAL), Climate Action Network Europe (CAN), WWF oraz Sandbag upubliczniły raport pt. „Europe`s Dark Cloud: How coal-burning countries are making their neighbours sick” (ang. „Ciemna chmura Europy: Jak kraje spalające węgiel sprawiają, że ich sąsiedzi chorują”), w którym analizują skutki zdrowotne zanieczyszczeń powietrza emitowanych przez wszystkie elektrownie UE, dla których dostępne były aktualne dane (257 z 280 elektrowni), z którego wynika, że Polska najbardziej ze wszystkich krajów UE truje mieszkańców szkodliwymi emisjami ze swoich elektrowni węglowych.

„Polskie elektrownie przodują w emisji zanieczyszczeń na tle całej Europy, powodując każdego roku ponad 5800 przedwczesnych zgonów, w tym 4690 za granicą. Pogorszenie zdrowia spowodowane oddychaniem zanieczyszczonym powietrzem generuje także koszty zdrowotne obciążające całe społeczeństwo” – podkreśliła Weronika Piestrzyńska z polskiego oddziału Health and Environment Alliance (HEAL Polska).

Tymczasem – jak wynika z ogłoszonego w maju br. raportu operatora systemu przesyłowego, Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) – w Polsce już za cztery lata może wystąpić niedobór rezerw mocy w systemie energetycznym. Aby zapewnić krajowi bezpieczne dostawy energii, trzeba terminowo oddać wszystkie budowane i planowane bloki energetyczne, a do tego utrzymać eksploatację istniejących źródeł o mocy w sumie ok. 5,8 GW – podkreślano w raporcie PSE. Z potrzebnych 5,8 GW wiele się już buduje, np. w Kozienicach powstaje blok o mocy ponad 1000 MW, w Turowie – 460 MW, w Opolu – łącznie 1800 MW (dwa bloki po 900 MW), w Jaworznie – 900 MW. Do ok. 2020 r. w Polsce mają się rozwinąć także możliwości importowe (energia z Litwy, Szwecji, Ukrainy i Niemiec). Wśród innych rozwiązań wymieniana jest energia odnawialna, elektrownie gazowe i energetyka atomowa.

Sytuację komplikują unijne regulacje wprowadzające nowe standardy emisyjne, tzw. konkluzje BAT (Best Available Technology). Są one ostrzejsze niż obowiązujące od 1 stycznia 2016 r.; dotyczą większej niż dotąd liczby zanieczyszczeń, zaostrzają normy emisji dwutlenku siarki (SO2), NOx (tlenków azotu) i pyłów. Zaczną obowiązywać po czterech latach od decyzji KE o ich zastosowaniu (przewidywana data publikacji to początek 2017 r. albo koniec 2016 r.).

(Polska Agencja Prasowa)

Aż 70 proc. poboru w naszym kraju przypada na energetykę węglową. To rekord w skali światowej – twierdzą autorzy opublikowanego w środę raportu Greenpeace. Autorzy raportu Greenpeace International „Wielki skok na wodę. Jak przemysł węglowy pogłębia światowy kryzys wodny” uznali, że w przypadku Polski, gdzie 85 proc. energii wytwarzanych jest w blokach węglowych, a kraj jest ubogi w wodę, sytuacja jest niepokojąca.

Elektrownie węglowe potrzebują bowiem ogromnych ilości wody do chłodzenia bloków. Wg autorów raportu, w Polsce zapotrzebowanie przemysłu węglowego pochłania aż 70 proc. całkowitego poboru wody w kraju. Autorzy porównują tę sytuacje z przypadkiem niemieckim, gdzie przemysł węglowy pochłania 18 proc. całkowitego poboru wody w kraju. Średnia dla UE to 13,7 proc., jeszcze niższa jest średnia globalna – bo wynosi 6,8 proc.

Jak zauważyli, tak wysokie zapotrzebowanie przemysłu energetycznego na wodę staje się szczególnie problematyczne w sytuacji fali upałów i długotrwałej suszy. Obniża się bowiem poziom wody w rzekach i zbiornikach, z których jest pobierana przez elektrownie, a jednocześnie rośnie zapotrzebowanie na prąd, m.in. w związku ze wzmożonym wykorzystaniem klimatyzacji.

Do tego temperatura wody w czasie upałów jest na tyle wysoka, że nie pozwala na chłodzenie bloków energetycznych. Zrzucenie gorącej wody chłodniczej do niewielkiej ilości ciepłej wody w rzece spowodowałaby jej przegrzanie, a to mogłoby doprowadzić do zabicia żyjących w niej ryb i jest niezgodne z prawem. W konsekwencji bloki węglowe nie mogą pracować z pełną wydajnością, a operator sieci zmuszony jest ograniczać dostawy prądu dla dużych odbiorców energii np. dla hut, fabryk, a nawet biurowców.

Greenpeace przypomina sytuację z sierpnia ub. roku, kiedy to – by uniknąć ryzyka blackoutu – operator polskiego systemu przesyłowego PSE musiał ogłosić 20. stopień zasilania.

„Utrzymujące się wysokie temperatury i susza mogą sprawić, że w tym roku ponownie dojdzie do ograniczeń w dostawach prądu. Tymczasem polski rząd zapowiada dalsze pogłębienie uzależnienia systemu energetycznego od węgla, zapowiadając budowę nowych bloków węglowych oraz hamując rozwój odnawialnych źródeł energii, które w przeciwieństwie do węgla charakteryzują się niskim zapotrzebowaniem na wodę powiedziała Magdalena Zowsik, ekspertka Greenpeace ds. polityki energetycznej.

W przesłanym PAP oświadczeniu resort energii podkreślił, że polska energetyka konwencjonalna dysponuje obecnie źródłami wytwórczymi, z których większość posiada zamknięty obieg chłodzenia, co oznacza, że woda chłodząca obniża swoją temperaturę w tzw. chłodni kominowej. Tylko część źródeł wykorzystuje otwarte obiegi chłodzenia, w których jako czynnik chłodzący może zostać użyta woda pobierana z rzeki lub zbiorników naturalnych.

„Elektrownie z otwartymi obiegami chłodzenia oddają podgrzaną wodę, po jej wykorzystaniu, z powrotem do źródła, przestrzegając przy tym ściśle parametrów wody zrzutowej określonych w przepisach ochrony środowiska. Dalszy rozwój energetyki konwencjonalnej będzie bazował na projektach wykorzystujących w pierwszej kolejności chłodnie kominowe” – zapewnił resort.
Autorzy raportu oszacowali, że zamknięcie elektrowni starszych niż 40 lat i zastąpienie ich przez odnawialne źródła energii pozwoliłoby na zmniejszenie poboru wody w Polsce o 45 proc. Najbardziej efektywne OZE – elektrownie wiatrowe i panele fotowoltaiczne mają jednak podstawową wadę – ich praca uzależniona jest od pogody, więc nie gwarantują stabilności systemu.

Resort Środowiska poproszony przez PAP o komentarz napisał, że raport dowodzi, iż jego działania zmierzające do wprowadzenia kultury oszczędzania wody ze względu na wprowadzenie opłat za jej pobór są jak najbardziej zasadne. Susza w 2015 roku pokazała, że bez poważnych zmian w gospodarowaniu najważniejszym zasobem dla kraju, nie mamy szans na zaspokojenie wszystkich potrzeb gospodarki, a tym bardziej na zapewnienie odpowiedniej ilości wody dla mieszkańców.

„Już dzisiaj, przed skierowaniem projektu ustawy prawo wodne do prac w parlamencie, otrzymujemy sygnały, że wprowadzenie opłat za wodę dla przemysłu motywuje do oszczędzania. Jednak chcemy nie tylko zachęcać do oszczędzania, ale także kompleksowo inwestować w zwiększenie poziomu retencji wody. Obecnie retencjonujemy zaledwie 6 proc. wód opadowych, a powinniśmy 30 proc. Projekt nowej ustawy prawo wodne, nad którą pracujemy, z jednej strony wprowadza opłaty za pobór wody – te fundusze chcemy przeznaczyć właśnie m.in. na lepszą retencję wody, ale także na inwestycje hydrotechniczne, podniesienie jakości wody, z drugiej powołuje jedną w skali kraju instytucję pozwalającą na skuteczne gospodarowanie wodami (PGW Wody Polskie)” – napisano w skierowanym do PAP komentarzu MŚ.

Raport Greenpeace International to drugi w ostatnich dniach krytyczny raport dotyczący polskiej energetyki. W poniedziałek w Brukseli międzynarodowe organizacje pozarządowe Health and Environment Alliance (HEAL), Climate Action Network Europe (CAN), WWF oraz Sandbag upubliczniły raport pt. „Europe`s Dark Cloud: How coal-burning countries are making their neighbours sick” (ang. „Ciemna chmura Europy: Jak kraje spalające węgiel sprawiają, że ich sąsiedzi chorują”), w którym analizują skutki zdrowotne zanieczyszczeń powietrza emitowanych przez wszystkie elektrownie UE, dla których dostępne były aktualne dane (257 z 280 elektrowni), z którego wynika, że Polska najbardziej ze wszystkich krajów UE truje mieszkańców szkodliwymi emisjami ze swoich elektrowni węglowych.

„Polskie elektrownie przodują w emisji zanieczyszczeń na tle całej Europy, powodując każdego roku ponad 5800 przedwczesnych zgonów, w tym 4690 za granicą. Pogorszenie zdrowia spowodowane oddychaniem zanieczyszczonym powietrzem generuje także koszty zdrowotne obciążające całe społeczeństwo” – podkreśliła Weronika Piestrzyńska z polskiego oddziału Health and Environment Alliance (HEAL Polska).

Tymczasem – jak wynika z ogłoszonego w maju br. raportu operatora systemu przesyłowego, Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) – w Polsce już za cztery lata może wystąpić niedobór rezerw mocy w systemie energetycznym. Aby zapewnić krajowi bezpieczne dostawy energii, trzeba terminowo oddać wszystkie budowane i planowane bloki energetyczne, a do tego utrzymać eksploatację istniejących źródeł o mocy w sumie ok. 5,8 GW – podkreślano w raporcie PSE. Z potrzebnych 5,8 GW wiele się już buduje, np. w Kozienicach powstaje blok o mocy ponad 1000 MW, w Turowie – 460 MW, w Opolu – łącznie 1800 MW (dwa bloki po 900 MW), w Jaworznie – 900 MW. Do ok. 2020 r. w Polsce mają się rozwinąć także możliwości importowe (energia z Litwy, Szwecji, Ukrainy i Niemiec). Wśród innych rozwiązań wymieniana jest energia odnawialna, elektrownie gazowe i energetyka atomowa.

Sytuację komplikują unijne regulacje wprowadzające nowe standardy emisyjne, tzw. konkluzje BAT (Best Available Technology). Są one ostrzejsze niż obowiązujące od 1 stycznia 2016 r.; dotyczą większej niż dotąd liczby zanieczyszczeń, zaostrzają normy emisji dwutlenku siarki (SO2), NOx (tlenków azotu) i pyłów. Zaczną obowiązywać po czterech latach od decyzji KE o ich zastosowaniu (przewidywana data publikacji to początek 2017 r. albo koniec 2016 r.).

Najnowsze artykuły