Żonglowanie prawem dotyczącym ochrony środowiska na potrzeby budowy gazociągu jest skrajnie nieodpowiedzialne. To tworzenie niebezpiecznego precedensu – komentuje Lukas Meus z Greenpeace w Europie Środkowej i Wschodniej.
Zaplanowany przebieg Nord Stream 2 od samego początku jest pod silną krytyką organizacji ekologicznych. Z ujawnionych dokumentów możemy dowiedzieć się o kulisach podejmowanych decyzji. Jest to seria korespondencji i notatek pomiędzy Gazpromem i przedstawicielami rosyjskiej administracji publicznej oraz rządu. Obejmują one okres od maja 2016 r. do marca 2017 r. Wewnętrzna dyskusja pomiędzy inwestorem a rządem dotyczy zmiany granic rezerwatu Kurgalsky, bądź bezpośredniej zmiany w przepisach środowiskowych państwa rosyjskiego.
Rezerwat Kurgalsky znajduje się w południowej części Zatoki Fińskiej i chroni go międzynarodowa konwencja o obszarach wodno-błotnych (tzw. Konwencja Ramsarska). Na jego obszarze żyje wiele rzadkich zwierząt, w tym foki obrączkowane i szare, które są ważną częścią bałtyckich populacji.
W kwietniu tego roku austriacki OMV potwierdził swój udział w finansowaniu tego projektu razem z czterema innymi firmami.
To niepotrzebna i bardzo szkodliwa inwestycja. Łamie przepisy prawa i cementuje uzależnienie Europy od paliw kopalnych, które w dobie globalnych zmian klimatu prowadzą nas na skraj przepaści – komentuje Robert Cyglicki, szef Greenpeace Polska oraz europejskiej kampanii Greenpeace na rzecz transformacji energetycznej.
Szacuje się, że gdyby Unia Europejska zdecydowała się na przyjęcie celu 40% redukcji emisji, import gazu ziemnego mógłby zmniejszyć się o 13% do roku 2030 i o 37% do roku 2050. Gdyby dodatkowo zostały przyjęte cele w zakresie OZE (30%) i efektywności energetycznej – nastąpiłoby dalsze ograniczenie importu, dzięki czemu zmniejszyłby się on o 27% w roku 2030 i o aż 54% w 2050 r.
Raport Greenpeace z ujawnionymi dokumentami dostępny jest w języku niemieckim tutaj.
Jakóbik: Nord Stream 2 jest niezgodny z prawem. Ekolodzy ujawniają fakty