Richard Grenell, ambasador Stanów Zjednoczonych w Berlinie ostro skrytykował za niskie, jego zdaniem, wydatki Niemiec na obronność. Już wcześniej Grenell groził niemieckim spółkom sankcjami za zaangażowanie w sporny gazociąg Nord Stream 2. Niemieccy politycy w ostrej wymianie zdań nie pozostają dłużni.
Kubicki powiedział, że ambasador Grenell ingeruje w niemiecką niezależność i powinien być uznany za persona non grata przez szefa MSZ Haiko Maasa. – Każdy amerykański dyplomata, który zachowuje się jak przedstawiciel okupanta musi wiedzieć, że nasza tolerancja też ma swoje granice – powiedział Kubicki, który jest jednym z wiceprzewodniczących Bundestagu.
Grenell skrytykował we wtorek projekt niemieckiego budżetu, który według niego zakłada za małe wydatki na obronność. Wcześniej dyplomata ostro krytykował zaangażowanie Berlina w sporny gazociąg Nord Stream 2.
Z kolei szef klubu parlamentarnego SPD Carsten Schneider nazwał ambasadora Grenella „kompletną dyplomatyczną porażką” i porównał go do „szukającego zwady zawadiaki”, który według niego szkodzi stosunkom transatlantyckim przez jego „ciągłe niedolne prowokacje”. Przypomniał on, że Niemcy są czynnie zaangażowane w międzynarodowe misje, na przykład w Afganistanie.
Polityk CDU Michael Grosse-Brömer zaapelował do ambasadora Grenella, by „zachował umiar”: – Amerykański ambasador myśli, że musi skomentować coś co tydzień, a jeśli ktoś ma pełen obraz, to wygłasza bardziej spójne sądy niż on – powiedział. Przypomniał też, że Niemcy mają drugi najliczniejszy kontyngent w Afganistanie i biorą udział w misji ONZ w Mali.
Deutsche Welle/Michał Perzyński