Gwarancje pochodzenia to korzyść dla producentów energii, ale rozwój rynku będzie zależał od dalszego wzrostu świadomości co do konieczności zmiany źródeł pozyskiwania – powiedział Marek Szałas, dyrektor Biura Rejestrów Towarowej Giełda Energii, podczas debaty ,,Gwarancje pochodzenia jako element polityki środowiskowej UE. Wyzwania na rynku krajowym” zorganizowanej przez Rzeczpospolitą.
Jeden z elementów polityki środowiskowej
– To bardzo ważny instrument, którym handluje giełda. Każdego dnia Polska zmierza do korzystania z jak najczystszego powietrza. Smog to bardzo aktualny temat. Gwarancje pochodzenia to jeden z elementów polityki środowiskowej – stwierdził.
Przypomniał również, że na początku października TGE wprowadziła do obrotu, w ramach prowadzonego Rejestru Gwarancji Pochodzenia, gwarancje pochodzenia energii elektrycznej wytwarzanej w wysokosprawnej kogeneracji.
Zaznaczył, że gwarancje pochodzenia są dla klientów poświadczeniem, iż wyprodukowana energia jest czysta energia i warto w nią inwestować. – To sposób na wyróżnienie produkcji tego rodzaju energii. Obecnie jest 550 podmiotów, które są zainteresowane gwarancjami, z czego 14 pochodzi z zagranicy. Na początku naszej działalności nie było wiele podmiotów, które były zainteresowane gwarancjami pochodzenia. Wówczas większość wygasała. Teraz jest inaczej. Znajduje swojego nabywcę i praktycznie nic nam nie wygasa – dodał.
Podkreślił, że dalszy rozwój rynku gwarancji pochodzenia będzie zależał od świadomości konsumentów co do źródła produkcji energii. – Ich świadomość rośnie. Producenci sami poszukują możliwości pozyskiwania dodatkowego źródła dochodu. Sami występują o ich uzyskanie. To nas bardzo cieszy. To rozwija rynek – stwierdził.
– Świadomość powinna rosnąć. Widzimy rozwój energetyki rozproszonej. Niedawno uruchomiono program Mój Prąd. Już kilka tysięcy osób złożyło wniosek o budowę OZE. Jeżeli tyle osób już się zdecydowało, to czy nie warto byłoby się zastanowić, czy jeszcze bardziej nie ułatwić realizacji takich projektów – dodał.
Opracował Piotr Stępiński
Wiśniewski: Pełnomocnik OZE w rządzie. Listek figowy czy prawdziwy gospodarz?