Haverkamp: Atom droższy od OZE. Polemika z argumentami uczestników spotkania w Sejmie

29 lutego 2016, 12:15 Atom

KOMENTARZ

Jan Haverkamp

ekspert Greenpeace w zakresie energii atomowej

W artykule z dnia 23 lutego przedstawiona została zniekształcona wizja dotycząca ekonomii energii jądrowej, zaprezentowana przez dr. Andrzeja Strupczewskiego i prof. Andrzeja Chmielewskiego podczas konferencji zorganizowanej przez Obywatelski Ruch na Rzecz Energetyki Jądrowej.

Autorzy tej wizji nie zdają sobie najwyraźniej sprawy z tego, co aktualnie dzieje się w Wielkiej Brytanii, gdzie rząd ustalił stałą cenę 92,5 funta/MWh na 35 lat dla energii pochodzącej z planowanej elektrowni atomowej Hinkley Point C , podczas gdy  ustalił także cenę gwarantowaną na  15 lat dla kilku odnawialnych źródeł energii, rzeczywiście wyższą niż cena za energię atomową. Jednakże tam gdzie cena za atom jest już ustalona na stałe, cena wykonania dla źródeł energii odnawialnej podlega przetargom, a pierwsze z nich dotyczące energii wiatrowej na lądzie i paneli słonecznych przyniosły znacząco niższe ceny niż ustalona cena za energię atomową.

Nawet cena wykonania dla morskiej energii wiatrowej mocno się zmniejszyła i spodziewa się jej dalszego spadku w nadchodzących latach do poziomu niższego niż cena atomu – podczas gdy Hinkly Point C nie zacznie funkcjonować wcześniej niż w 2024, jeżeli kiedykolwiek.

Cena wyjściowa energii atomowej wynosząca 92,5 funta/MWh jest obecnie dwukrotnie wyższa niż cena rynkowa energii w Wielkiej Brytanii, natomiast prognozy przewidują, że pod koniec dekady ceny energii odnawialnej znajdą się na poziomie ceny rynkowej.

Oprócz tego, w celu realizacji budowy Hinkley Point C, brytyjski rząd udzielił gwarancji w wysokości 8 miliardów funtów francuskiej spółce EDF oraz 2 miliardów funtów chińskiemu partnerowi CGN, oferując oprócz tego szereg innych korzyści. Spółka EDF jednak wciąż nie chce podpisać kontraktu i ruszyć z budową, ponieważ nie jest w stanie zgromadzić wystarczającego kapitału, a cały projekt może doprowadzić do bankructwa to największe w Europie  przedsiębiorstwo energetyczne.

Uczeni zdają się nie być również świadomi różnic pomiędzy kosztem elektryczności a ceną elektryczności. Koszt elektryczności determinują koszty wszystkich składników niezbędnych do produkcji kilowatogodziny. To, że Niemcy mają tradycyjnie wysokie ceny elektryczności dla indywidualnych konsumentów ma niewiele wspólnego z kosztem węgla, atomu czy turbin wiatrowych, ale z ustaleniami rynkowymi, gdzie przedsiębiorca płaci relatywnie niskie ceny, a prywatny konsument więcej. Cena jest determinowana przez rynek – niezależnie od kosztów indywidualnego źródła energii, ale związana z kosztami krańcowymi, których głównym składnikiem jest koszt paliwa najdroższego aktualnie źródła. Zbędne wydaje się więc wspominanie, że – w przeciwieństwie do stwierdzeń uczonych – cena elektryczności dla niemieckich konsumentów w ostatnich latach spadała ze względu na wzrost użycia energii z wiatru i słońca w sieci elektrycznej, ponieważ źródła te nie mają żadnych kosztów paliwa. Wypychają więc bardziej kosztowne źródła, takie jak gaz, węgiel, jak i atom. Z tego względu E.On zdecydował się na zamknięcie elektrowni atomowej Grafenrheinfeld w zeszłym roku, wcześniej niż było to planowane.

Tak długo jak polscy decydenci i polska opinia publiczna dają się nabierać fałszywym ekonomicznym argumentom przedstawianym przez osoby nie posiadające tytułu naukowego w zakresie ekonomii, tak długo PGE będzie wydawać pieniądze na projekt atomowy, który nigdzie nie prowadzi. Energia z nowych elektrowni atomowych jest po prostu zbyt kosztowna – dla Wielkiej Brytanii, Węgier, Francji i z pewnością dla Polski. I tak, może być również niebezpieczna oraz produkować odpady, na które Polska nie ma rozwiązania. Polska potrzebuje rewolucji energetycznej zorientowanej na czystą i niedrogą przyszłość, nie na brudny węgiel i atom z przeszłości.