We wrześniu 2015 roku, Gazprom oraz europejskie firmy energetyczne niemieckie E.ON i BASF / Wintershall, austriacki OMV, francuski ENGIE i holenderski Royal Shell) podpisały umowę na podwojenie przepustowości gazociągu Nord Stream do 2019 r. Nowe nitki tej magistrali pozwoli Rosji w eksporcie gazu pominąć Ukrainę i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej.
Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk nazwał ją „antyukraińską i antyeuropejską”. Premier Czech Bohuslav Sobotka ostrzegł, że przyczyni się do destabilizacji całego regionu, a słowacki premier Robert Fico nazwał umowę zdradą Ukrainy i Słowacji, która narazi te państwa na wielomiliardowe straty.
Tymczasem prezes OMV, Rainer Seele, twierdzi, że Nord Stream-2 zwiększy bezpieczeństwo dostaw poprzez rozszerzenie „zaufania do partnerstwa” z Gazpromem. Kanclerz Angela Merkel przekonuje, że państwa członkowskie UE powinny zbudować połączenia sieci dostawczych w całej UE, a nie spierać się o geografię dostaw gazu.
– Jak widać, projekt Nord Stream-2 budzi silne emocje i każe wątpić w jedność państw UE, w chwili, gdy ta jedność jest szczególnie potrzebna. Gaz to wprawdzie towar, ale ma też ogromną wartość polityczną, gdy oferowana jest przez Rosję – pisze Annike Hedberg z European Policy Centre. – Gazprom nie jest zwykłym partnerem handlowym, ale ramieniem polityki zagranicznej państwa rosyjskiego. Umowa o realizacji projektu Nord Stream-2 jest zwycięstwem politycznym Moskwy w czasie, gdy jej agresja przeciwko Ukrainie, aneksja Krymu i rosyjskie wsparcie walk rosyjskich bojowników we wschodniej Ukrainie poważnie destabilizują Europę.
– Trzeba pamiętać przy tym o nowych zagrożeniach. Po pierwsze, Rosja może wykorzystać projekt Nord Stream-2 do nacisków na UE w sprawie dalszej polityki wobec Iranu oraz wobec wojny domowej w Syrii. Po drugie, Rosja może użyć „swojego” planowanego gazociągu, aby poważnie podważyć jedność polityczną Unii, dzięki wykorzystaniu zróżnicowania interesów narodowych poszczególnych państwa członkowskich – ostrzega Hedberg.
Zdaniem analityczki, Niemcy wprawdzie twierdzą, że jest to umowa handlowa, a nie polityczna, ale oczywiście ich argumenty nie są zgodne z prawdą.
– Po trzecie, Niemcy jako główny partner Moskwy w jej gazowej polityce zwiększają swoje uzależnienie od rosyjskiego gazu i dają Moskwie instrument większego nacisku na UE. Transakcja również wysyła negatywny sygnał polityczny do Kijowa świadczący źle o wiarygodności polityki całej UE wobec Ukrainy. Transakcja z Gazpromem w sprawie Nord Stream-2 jest także sprzeczna z promowaniem przez UE bezpieczeństwa energetycznego, które miało być priorytetem w ramach strategii Unii Energii. Spór wokół umowy Nord Stream-2 przypomina, że podstawą tego bezpieczeństwa energetycznego jest inwestowanie w efektywność energetyczną i w alternatywne źródła energii, zwłaszcza w OZE – podkreśla Hedberg. – UE musi nadal wspierać Ukrainę w jej transformacji energetycznej, w promowaniu efektywności energetycznej oraz zapewniać, że rewersy gazowe będą zawsze dostępne w razie potrzeby. I wreszcie należy dostrzec, że umowa ws Nord Stream-2 jest zupełnie sprzeczna z działaniem na rzecz dywersyfikacji źródeł i dostaw gazu.
– Bardziej otwarcie powinny być przedstawione i omówione także aspekty ekonomiczne transakcji. Jak pogodzić te aspekty z zapowiadaną wizją europejskiej przyszłości nakierowaną na energetykę niskoemisyjną albo zeroemisyjną? Na osiągnięcie celów klimatycznych i energetycznych w latach 2020 – 2030 oraz na redukcję emisji o 80 proc. do roku 2050? – pyta przedstawicielka European Policy Centre. – Z pewnością, plany na przyszłość i inwestycje w infrastrukturę gazową i przesyłową powinny być dostosowane do wniosków płynących z tych rozważań.
Autorka komentarza uważa, że ze względu na impuls polityczny i presję ze strony Rosji i Niemiec, jest prawdopodobne, że UE „przeoczy” rozważania prawne, a konsorcjum Nord Stream-2 będzie po cichu realizować wyłącznie swoją transakcję. A ta transakcja jest przypomnieniem, jak krótkowzroczne może być realizowanie interesów narodowych kosztem wspólnego interesu. UE nie powinna na to pozwolić. Komisja i Parlament Europejski muszą w tym przypadku skorzystać ze swojej siły politycznej, aby w ramach UE podjęto dialog w sprawie Nord Stream-2.
– Kwestie polityczne i prawne, oraz problemy bezpieczeństwa wynikające z projektu Nord Stream-2 będą omawiane przez szefów państw i rządów na szczycie UE w dniach 15-16 października. Trzeba w tej debacie wziąć za podstawę wspólne unijne zobowiązania wobec Ukrainy, a także konieczność zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego wszystkim państwom członkowskim. Te cele muszą być brane pod uwagę przy zawieraniu transakcji handlowych z rządem Rosji i z Gazpromem. Trzeba kolejny raz przypomnieć państwom członkowskim, że UE może zapewniać im wspólne korzyści tylko wtedy, gdy zachowają jedność – apeluje Annike Hedberg.