icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Instytut Jagielloński: Jak walczyć z infoaferami

STANOWISKO

Instytut Jagielloński

Infoafery w różnych resortach, spółkach Skarbu Państwa i rządowych agencjach są niepokojącym sygnałem słabości państwa. Mimo zmiany władzy nadal można zaobserwować rozstrzygnięcia budzące poważne wątpliwości. Rolą władzy jest nie tylko rozliczenie nadużyć, do których już doszło, ale również zbudowanie systemu uniemożliwiającego kolejne „cuda przetargowe”.


Wyrażona przez byłego ministra spraw wewnętrznych opinia, że „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”, znajduje niestety pokrycie w sferze postępowań przetargowych dotyczących wielkich projektów informatycznych. Od ponad roku media donoszą o podejrzeniu afer związanych z tymi przetargami – wspomnieć można o infoaferze w Ministerstwie Sprawiedliwości, o podejrzeniach wyjaśnianych przez obecne władze Grupy PZU czy wreszcie o (napiętnowanych z sejmowej trybuny przez ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela) nieprawidłowościach w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Zamówienia informatyczne dla centralnych instytucji państwowych okazały się być w minionych kilku latach dziedziną, z którą urzędnicy kompletnie sobie nie radzili. Nie stworzono mechanizmów, które zabezpieczałyby w odpowiednim stopniu interes publiczny – od etapu przygotowania postępowań, aż po etap realizacji zamówień. W rezultacie niezwykle kosztowne i nie mniej ważne projekty stały się polem gry dla kilku wielkich koncernów. Nawet tam, gdzie nie doszło wprost do złamania prawa, doszło z pewnością do naruszenia interesu państwa. Tak bowiem należy oceniać sytuację, gdy państwowa instytucja staje się zakładnikiem firmy informatycznej budującej system.

Wyjaśnianiem infoafer zajął się jeszcze rząd koalicji PO-PSL, ale obecna ekipa rządowa zdecydowanie zintensyfikowała działania w tym zakresie. Skutkiem tych działań (postępowań CBA i CBŚP, audytów zarządzonych w ministerstwach i urzędach centralnych) są liczne zawiadomienia do organów ścigania. Nie ulega wątpliwości, że wszelkie nadużycia trzeba rozliczyć, a winni muszą ponieść konsekwencje. Równie ważne jest jednak wypracowanie mechanizmów minimalizujących szanse wystąpienia patologii.

O tym, że mimo zmiany władzy wciąż występują zjawiska budzące niepokój, świadczą medialne doniesienia na przykład dotyczące przetargu na utrzymanie i rozwój systemu informatycznego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – SIA. O sprawie pisały w ostatnich miesiącach ogólnopolskie media, m.in. „Gazeta Polska” i „Polska the Times”. W postępowaniu oferty złożyło pięć dużych firm (Asseco Poland, Atos, Comarch, Hewlett Packard, Sygnity); najwięcej punktów zyskała oferta Atosa. Nie godząc się z rozstrzygnięciem dokonanym przez Agencję, dwóch uczestników postępowania – HP i Asseco Poland – złożyły odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej, zarzucając Atosowi rażąco niską cenę. Jednak jeszcze zanim Izba rozstrzygnęła sprawę, w ostatnim dniu rozprawy ARiMR niespodziewanie zmienił zdanie i uznał zarzuty przegranych firm za zasadne.

Co ciekawe, jak poinformowała w swoim stanowisku Francusko-Polska Izba Gospodarcza, monitorująca sprawę, „wkrótce po wyborze oferty firmy Atos zakończył współpracę z Agencją Pan Karol Tylenda, wiceprezes odpowiedzialny z IT m.in. za nadzór nad przedmiotowym postępowaniem przetargowym, a przedstawiciele Agencji już pod nadzorem nowego Wiceprezesa zmienili decyzję Komisji Przetargowej wybierając nagle ofertę o ponad 15 mln zł droższą”. Obecnie firma Atos odwołuje się od decyzji ARiMR do sądu powszechnego.

Aby należycie ocenić wątpliwości, które budzi zmiana decyzji Agencji, trzeba przypomnieć, że w marcu br. nowy prezes ARiMR Daniel Obajtek podkreślił, że instytucja „wydała w ciągu dwóch lat 2,3 mld zł na systemy informatyczne, które częściowo albo nie funkcjonują, albo nie są potrzebne, albo są z nimi problemy. W tym ok. 1 mld zł poszło na zamówienia do tych systemów „z wolnej ręki”. O nadużyciach w związku z projektami informatycznymi w Agencji mówił w Sejmie, przedstawiając wyniki audytu, minister Krzysztof Jurgiel. Nie ma podstaw, by kwestionować dobrą wolę kierownictwa Agencji – tym bardziej ten przykład pokazuje, że bez głębokich, systemowych zmian będą powtarzać się sytuacje, w których poprawność rozstrzygnięcia budzi szereg pytań.
Zdaniem ekspertów Instytutu Jagiellońskiego, niezbędny jest szczególny nadzór nad postępowaniami dotyczącymi systemów informatycznych. W praktyce należytego nadzoru nad przetargami ogłaszanymi przez instytucje publiczne nie sprawują odpowiednie ministerstwa. Być może dobrym rozwiązaniem byłby nadzór ze strony Ministerstwa Cyfryzacji. Wcześniej potrzebne jest przeprowadzenie gruntownej, całościowej analizy, która wskaże na najważniejsze problemy, pojawiające się przy okazji postępowań na projekty informatyczne oraz audyt postępowań w minionych latach.

Działania władzy powinny być nakierowane na wyeliminowanie zjawiska vendor lock-in, czyli uzależnienia zamawiającego od jednego dostawcy. Zjawisko to stwarza zagrożenie dla finansów publicznych i czyni praktycznie z państwowych instytucji zakładników jednej firmy. Systemy informatyczne powinny być standaryzowane, a postępowania przetargowe prowadzone w taki sposób, by uniknąć niebezpieczeństwa vendor lock-in. Z doniesień medialnych i wstępnych ustaleń kontrolnych wynika, że przez ostatnie osiem lat zależność zamawiających od prywatnych dostawców była często faktem (przykłady ZUS, KRUS i ARiMR).

Niezbędne jest pochylenie się także nad orzecznictwem Krajowej Izby Odwoławczej. Budzi ono szereg wątpliwości w odniesieniu do kwestii dotyczących przetargów i sprawia niekiedy wrażenie arbitralnego. Zbyt często w podobnych sprawach wydawane są całkowicie odmienne orzeczenia, co powoduje chaos i osłabia transparentność procesów przetargowych. KIO jako instytucja arbitrażowa winna podejmować decyzje w oparciu o jasne kryteria i należycie je uzasadniać. Orzecznictwo Kolegium powinno być spójne. Należy także oczekiwać, iż arbitrzy będą ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje.

Kwestia rzetelnego, uczciwego prowadzenia przetargów dotyczących systemów informatycznych powinna być priorytetem dla każdej władzy, która chce dbać o pieniądze podatników i mieć kontrolę nad projektami o kluczowym znaczeniu dla państwa.

STANOWISKO

Instytut Jagielloński

Infoafery w różnych resortach, spółkach Skarbu Państwa i rządowych agencjach są niepokojącym sygnałem słabości państwa. Mimo zmiany władzy nadal można zaobserwować rozstrzygnięcia budzące poważne wątpliwości. Rolą władzy jest nie tylko rozliczenie nadużyć, do których już doszło, ale również zbudowanie systemu uniemożliwiającego kolejne „cuda przetargowe”.


Wyrażona przez byłego ministra spraw wewnętrznych opinia, że „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”, znajduje niestety pokrycie w sferze postępowań przetargowych dotyczących wielkich projektów informatycznych. Od ponad roku media donoszą o podejrzeniu afer związanych z tymi przetargami – wspomnieć można o infoaferze w Ministerstwie Sprawiedliwości, o podejrzeniach wyjaśnianych przez obecne władze Grupy PZU czy wreszcie o (napiętnowanych z sejmowej trybuny przez ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela) nieprawidłowościach w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Zamówienia informatyczne dla centralnych instytucji państwowych okazały się być w minionych kilku latach dziedziną, z którą urzędnicy kompletnie sobie nie radzili. Nie stworzono mechanizmów, które zabezpieczałyby w odpowiednim stopniu interes publiczny – od etapu przygotowania postępowań, aż po etap realizacji zamówień. W rezultacie niezwykle kosztowne i nie mniej ważne projekty stały się polem gry dla kilku wielkich koncernów. Nawet tam, gdzie nie doszło wprost do złamania prawa, doszło z pewnością do naruszenia interesu państwa. Tak bowiem należy oceniać sytuację, gdy państwowa instytucja staje się zakładnikiem firmy informatycznej budującej system.

Wyjaśnianiem infoafer zajął się jeszcze rząd koalicji PO-PSL, ale obecna ekipa rządowa zdecydowanie zintensyfikowała działania w tym zakresie. Skutkiem tych działań (postępowań CBA i CBŚP, audytów zarządzonych w ministerstwach i urzędach centralnych) są liczne zawiadomienia do organów ścigania. Nie ulega wątpliwości, że wszelkie nadużycia trzeba rozliczyć, a winni muszą ponieść konsekwencje. Równie ważne jest jednak wypracowanie mechanizmów minimalizujących szanse wystąpienia patologii.

O tym, że mimo zmiany władzy wciąż występują zjawiska budzące niepokój, świadczą medialne doniesienia na przykład dotyczące przetargu na utrzymanie i rozwój systemu informatycznego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – SIA. O sprawie pisały w ostatnich miesiącach ogólnopolskie media, m.in. „Gazeta Polska” i „Polska the Times”. W postępowaniu oferty złożyło pięć dużych firm (Asseco Poland, Atos, Comarch, Hewlett Packard, Sygnity); najwięcej punktów zyskała oferta Atosa. Nie godząc się z rozstrzygnięciem dokonanym przez Agencję, dwóch uczestników postępowania – HP i Asseco Poland – złożyły odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej, zarzucając Atosowi rażąco niską cenę. Jednak jeszcze zanim Izba rozstrzygnęła sprawę, w ostatnim dniu rozprawy ARiMR niespodziewanie zmienił zdanie i uznał zarzuty przegranych firm za zasadne.

Co ciekawe, jak poinformowała w swoim stanowisku Francusko-Polska Izba Gospodarcza, monitorująca sprawę, „wkrótce po wyborze oferty firmy Atos zakończył współpracę z Agencją Pan Karol Tylenda, wiceprezes odpowiedzialny z IT m.in. za nadzór nad przedmiotowym postępowaniem przetargowym, a przedstawiciele Agencji już pod nadzorem nowego Wiceprezesa zmienili decyzję Komisji Przetargowej wybierając nagle ofertę o ponad 15 mln zł droższą”. Obecnie firma Atos odwołuje się od decyzji ARiMR do sądu powszechnego.

Aby należycie ocenić wątpliwości, które budzi zmiana decyzji Agencji, trzeba przypomnieć, że w marcu br. nowy prezes ARiMR Daniel Obajtek podkreślił, że instytucja „wydała w ciągu dwóch lat 2,3 mld zł na systemy informatyczne, które częściowo albo nie funkcjonują, albo nie są potrzebne, albo są z nimi problemy. W tym ok. 1 mld zł poszło na zamówienia do tych systemów „z wolnej ręki”. O nadużyciach w związku z projektami informatycznymi w Agencji mówił w Sejmie, przedstawiając wyniki audytu, minister Krzysztof Jurgiel. Nie ma podstaw, by kwestionować dobrą wolę kierownictwa Agencji – tym bardziej ten przykład pokazuje, że bez głębokich, systemowych zmian będą powtarzać się sytuacje, w których poprawność rozstrzygnięcia budzi szereg pytań.
Zdaniem ekspertów Instytutu Jagiellońskiego, niezbędny jest szczególny nadzór nad postępowaniami dotyczącymi systemów informatycznych. W praktyce należytego nadzoru nad przetargami ogłaszanymi przez instytucje publiczne nie sprawują odpowiednie ministerstwa. Być może dobrym rozwiązaniem byłby nadzór ze strony Ministerstwa Cyfryzacji. Wcześniej potrzebne jest przeprowadzenie gruntownej, całościowej analizy, która wskaże na najważniejsze problemy, pojawiające się przy okazji postępowań na projekty informatyczne oraz audyt postępowań w minionych latach.

Działania władzy powinny być nakierowane na wyeliminowanie zjawiska vendor lock-in, czyli uzależnienia zamawiającego od jednego dostawcy. Zjawisko to stwarza zagrożenie dla finansów publicznych i czyni praktycznie z państwowych instytucji zakładników jednej firmy. Systemy informatyczne powinny być standaryzowane, a postępowania przetargowe prowadzone w taki sposób, by uniknąć niebezpieczeństwa vendor lock-in. Z doniesień medialnych i wstępnych ustaleń kontrolnych wynika, że przez ostatnie osiem lat zależność zamawiających od prywatnych dostawców była często faktem (przykłady ZUS, KRUS i ARiMR).

Niezbędne jest pochylenie się także nad orzecznictwem Krajowej Izby Odwoławczej. Budzi ono szereg wątpliwości w odniesieniu do kwestii dotyczących przetargów i sprawia niekiedy wrażenie arbitralnego. Zbyt często w podobnych sprawach wydawane są całkowicie odmienne orzeczenia, co powoduje chaos i osłabia transparentność procesów przetargowych. KIO jako instytucja arbitrażowa winna podejmować decyzje w oparciu o jasne kryteria i należycie je uzasadniać. Orzecznictwo Kolegium powinno być spójne. Należy także oczekiwać, iż arbitrzy będą ponosić odpowiedzialność za swoje decyzje.

Kwestia rzetelnego, uczciwego prowadzenia przetargów dotyczących systemów informatycznych powinna być priorytetem dla każdej władzy, która chce dbać o pieniądze podatników i mieć kontrolę nad projektami o kluczowym znaczeniu dla państwa.

Najnowsze artykuły