icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Świrski: Smart Grid po polsku, czyli spory o miliony odszkodowań

Jeszcze kilka lat temu inteligentne liczniki były bezdyskusyjnym hitem każdej europejskiej prezentacji dotyczącej innowacyjnych technologii na rynku energetycznym. Smart Grid – a właściwie jego komponent – Smart Metering (inteligentne liczniki energii) miał być remedium na wszystkie problemy – pisze na swoim blogu prof. nzw. dr hab. inż. Konrad Świrski, wykładowca Politechniki Warszawskiej i prezes Transition Technologies.

Jako klienci mieliśmy mieć możliwość bieżącej obserwacji zużycia energii, z drugiej strony rozwiązanie miało być furtką dla wielu innowacyjnych usług i serwisów, a przede wszystkim miało przynieść kombinację mniejszych rachunków i bardziej optymalnego profilu zapotrzebowania na energię. W Polsce temat wrócił właśnie na czołówki serwisów informacyjnych, ale w innej odsłonie – sporach prawnych pomiędzy zamawiającym, a dostawcą w największym krajowym projekcie meteringowym.

Jak wygląda smart grid i smart metering w Europie – wystarczy wpisać hasła w internecie aby pojawiły się dziesiątki opracowań. Tu skorzystałem z dwóch najwyżej się pojawiających jak: European Smart Metering Landscape Report – „Utilities and Consumers” USmartConsumer z listopada 2016 roku oraz JRC Science for Policy Report “Smart grid projects outlook 2017 – Facts, figures and trends in Europe” z 2017 roku. Oczywiście każdy może przyjrzeć się kolejnym wynikom wyszukiwania i uzyskać podobne, aczkolwiek niezupełnie tożsame dane.

Jak wygląda dziś „inteligentna Europa”? Najbardziej optymistyczna ale chyba jednak na wyrost prognoza zakłada, że do 2020 roku 72% europejskich (UE) konsumentów indywidualnych będzie miało inteligentne liczniki energii i 40% gazowe. Najbardziej optymistyczne rezultaty do dzisiaj napływają ze Skandynawii, gdzie właściwie na dzień dzisiejszy pokrycie „smart meteringu” przekracza 80 %. A całkowita liczba zainstalowanych inteligentnych liczników w EU i Norwegii przekroczyła już 80 milionów.

Powodem, dla którego widać ciągłe inwestycje w tym obszarze są europejskie regulacje. W kluczowej dla rozwoju całego biznesu Dyrektywie 2009/72/EC i 2009/73/EC zawartej w tzw. Third Energy Package, znalazł się dość lobbystyczny zapis o konieczności wyposażenia 80% całkowitej liczby konsumentów w liczniki inteligentne (energia) do roku 2020. Uważam, że lobbystycznym zapisem tutaj są wymagania co do liczby liczników wyrażonej w sztukach, a nie poziomów zużycia danego konsumenta. To powoduje, że według Dyrektywy należy literalnie wymieniać liczniki każdemu, nawet tym z minimalnym zużyciem energii w odległym domu pod lasem lub mikrokomórce w starym bloku, a nie w kolejności od największego zużycia konsumentów. Dodatkowo w zależności od krajów Dyrektywa wprowadza wymagania obowiązkowe jeśli zostało wykonane odpowiednie opracowanie wskazujące na korzyści smart meteringu- w Polsce było takowe, więc można je odnaleźć i samemu do niego się ustosunkować (przedstawione hipotetyczne zyski są nieco dyskusyjne i warto żeby życie je zweryfikowało). Tym niemniej jak widać Dyrektywa w większości krajów Europy (poza Skandynawią) nie zostanie zrealizowana, a na pewno nie zostanie zrealizowana w Niemczech co kilka lat temu zapowiedziała Angela Merkel. Z tego też powodu nie należy się spodziewać, że Dyrektywa będzie bardzo dokładnie sprawdzana i przestrzegana oraz, że kraje które jej nie wypełnią, raczej nie zostaną pozwane przez odpowiednie trybunały i komisje oraz ukarane finansowymi karami. Życie toczy się dalej i jest bardziej realistyczne niż na kolorowych slajdach.

Dzisiaj mamy na przemian wiadomości optymistyczne i pesymistyczne:
• W niektórych krajach skandynawskich (w Finlandii, Estonii, itp.) możemy obserwować totalną cyfryzację, gdzie usługa on-line odczytu zużycia i kontroli własnych rachunków jest powszechna dla wszystkich obywateli. Powiązane jest to z dobrym rozwojem rynku energii i możliwością optymalizacji rachunków.
• spadek projektów badawczych i całkowitych inwestycji w smart grid , które osiągnęły szczyty w okolicach lat 2012-2014, a następnie spadły nawet do 50-60% wartości szczytowych, nakłady badawcze i na piloty spadają co pośrednio wskazuje na bardzo umiarkowane sukcesy pierwszych projektów badawczych.
• kilka naprawdę działających wielkoskalowych projektów, z których korzystają miliony użytkowników lub nawet wszyscy obywatele – zwłaszcza Finlandia, Szwecja, Estonia i ostatnio Hiszpania, co pokazuje jednak możliwość wyposażenia wszystkich użytkowników w liczniki inteligentne i przyszła drogę do w pełni cyfrowego systemu.
• mniejszy niż planowano wzrost stosowania dynamicznych taryf dla użytkowników indywidualnych, pilotowe projekty w niektórych krajach, ale brak szerokiej propagacji.
• optymistyczna w papierowych raportach, ale raczej trudna do udowodnienia możliwość łatwego stosowania DSR (zmiany profilu zapotrzebowania np. pod wpływem sygnałów cenowych lub specjalnych umów) pośród użytkowników indywidualnych (DSR dla tzw. large consumers – dużych odbiorców to zupełnie inna sprawa i są systemy, które zaczynają działać powszechnie nawet i w Polsce.
• pośrednio – słabe możliwości uzyskania niższych rachunków za energię (konsument indywidualny) co miało być sztandarowym efektem wszystkich zmian rynkowych, efektywne rynki działają właściwie tylko w Skandynawii (gdzie możliwości oszczędności związane są też z relatywnie duża konsumpcją energii na mieszkańca). W Polsce sytuacja jaka jest każdy widzi , ostatnie dane pokazują spadek dynamiki zmian dostawców i ogólne spowolnienie rynku a korzyści są niewielkie.
• I najważniejsze w obecnych czasach – znaczący spadek „mody” na smart grid i smart metering – to co było najciekawszym zagadnieniem badawczym i celem wielu programów grantowych jeszcze kilka lat temu, dziś nieco powszednieje i nie jest już tak nośne marketingowo. To pokazuje, że efekty, zarówno dla klientów w postaci mniejszych rachunków jak i koncernów w postaci większych zysków, wcale nie są jednoznaczne. Oczywiście odnoszę się do klientów indywidualnych, którzy w swojej milionowej grupie są nieco oporni i trudno sterowalni. Widać wyraźnie, że inwestycje meteringowe na razie są wspomagane regulacyjnie i przez przenoszenie kosztów na rachunek klienta a nie przez bezpośrednie zyski dla obu stron : konsument – dostawca.
Jak wyglądamy w europejskich statystykach? Na pojawiających się corocznie wykresach, gdzie w magicznych kwadratach widać wszystkie kraje – Polska jest w „Dynamic Movers” co chyba jest pozycją na pewno na wyrost i raczej spowodowaną tym, że dane przekazywana są z opóźnieniem (poniżej rysunek z opracowania na koniec 2016 a Polska wg. danych pewnie z 2014-2015 i bez uwzględnienia obecnego spowolnienia). Tym niemniej warto porównać sobie, że jeśli Polska jest lokowana w czołówce peletonu to co musi być dalej z tyłu i że w niektórych krajach nowoczesnej Europy tak naprawdę nic się nie dzieje (tu można popatrzeć na naszych południowych sąsiadów którzy właściwie wypisali się z inicjatywy zupełnie).

Magiczny kwadrat postępu smart meteringowego w poszczególnych krajach – wg. pierwszego z cytowanych wcześniej opracowań.

W Polsce sztandarowym projektem była koncepcja globalnej wymiany liczników w koncernie Energa, który w swoich optymistycznych założeniach miał już właśnie dziś, bo w 2017, pozwolić na zainstalowanie ponad 80 % inteligentnych liczników dla klientów indywidualnych.

Plan wymiany liczników w koncernie Energa w latach 2011-2017 wg pierwszych założeń projektowych (materiały koncernu z roku 2010-2011).
Początek jak zwykle był bardzo dobry – pilotowe projekty w miejscach o zabudowie miejskiej, mieszanej i wiejskiej z kilkudziesięcioma tysiącami liczników zakończono w miarę według planu.

Miliony liczników dobrze prezentowały się na słupkach i projekt w miarę dynamicznie ruszył z kopyta/ Pierwsze przetargi zostały rozstrzygnięte, a wybrany wykonawca przystąpił do instalacji liczników. Należy zauważyć, że pewne obawy budził kraj pochodzenia producenta komponentów, ale kryterium najniższej ceny było decydujące. Ten czas (2010) i ówczesna specyfikacja techniczna (a nie wszystko też było w latach 2010-2011 w pełni ustandaryzowane) pokaże efekt za lat siedem. W kolejnych fazach projekt nie tylko łapał opóźnienia, ale także wikłał się w problemy formalno-prawne (kolejne rozstrzygnięcia przetargów na dostawy liczników), a jednocześnie końcowe procedury odbiorowe pierwszej fazy (dla ok 400 tys. liczników) nie zostały dokończone z uwagi na sprzeczne stanowisko dostawcy i zamawiającego, m.in. na temat sposobu transmisji danych i niektórych parametrów konstrukcyjnych licznika – co jest zresztą problemem właśnie do dziś. Kolejne dostawy (już też i od innych dostawców) realizowane były inaczej niż w optymistycznym wariancie z początku projektu, a zupełnie inna sprawą była liczba podłączonych liczników do systemu centralnego. Na dzień dzisiejszy śledząc stronę dostawcy systemu AMI (nie jest to dostawca liczników w żadnym z przetargów, a jedynie integrator i firma informatyczna odpowiedzialna za system koncentracji danych) w systemie on-line podłączonych jest poniżej 1 mln. Dodatkowo, kluczowy cios dla tego jak i wielu innych podobnych projektów w Polsce, przyniosła zmieniona regulacja (URE – 2015 – http://konradswirski.blog.tt.com.pl/krok-tylu-ami-smart-meteringu/ ), która zatrzymała możliwość przenoszenia kosztów inwestycji inteligentnych liczników bezpośrednio w taryfę dystrybucyjną, a więc dodania kosztów do rachunków. Od tego momentu projekty delikatnie mówiąc spowolniły, a może tak jak słomiany ogień podsycany pieniędzmi konsumentów, a nie realnymi oszczędnościami … po prostu przygasły.

Aktualny stan liczników włączonych w system informatyczny – ponad 850 tys. (strona producenta).

Dziś głównymi informacjami o smart meteringu w Polsce na portalach branżowych są informacje o sporach sądowych, i o milionowych kwotach związanych z niegdysiejszym sztandarowym projektem. Trudno więc powiedzieć żeby projekt był sukcesem, bo zamiast o milionowych oszczędnościach klientów i dostawcy energii, raczej słychać o milionach w pozwach sądowych i fakturach za karne płatności. Wydaje się, że smart metering – nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie – przechodzi od fazy nieuzasadnionego entuzjazmu i czegoś w rodzaju „bańki meteringowej” w fazę rzeczywistości technicznej. Widać wyraźnie jak pracował lobbing – prezentacje o korzyściach które królowały (nie tylko w Polsce ale szczególnie w Europie) we wszystkich opracowaniach tzw. innowacyjnej energetyki, są już znacznie bardziej stonowane bo rzeczywistość zawsze nie jest tak kolorowa jak w Power Poincie. Cały czas jeśli ma nie płacić konsument (w zwiększonej taryfie) to już o samą inwestycje trudniej. Nie znaczy że sam pomysł znikł i umarł ale jest o wiele bardziej realistyczny i jeśli już to zajmą się nim normalne inżynierskie firmy a nie kapitał spekulacyjny i innowacyjne „think tanki”, które już przeniosły się w bardziej chwytliwe marketingowo obszary. Dobre przykłady z rynków skandynawskich mieszają się z tymi mniej optymistycznymi , a to co przynosi na dziś „smart” w Polsce – szczególnie dla samego końcowego użytkownika – każdy może sobie odpowiedzieć samemu. Na pewno jedna profesja jak zawsze nie może narzekać – prawnicy, którzy niezależnie jaki jest stan rynku, zawsze zarobią na tym interesie.

Blog Konrada Świrski

Jeszcze kilka lat temu inteligentne liczniki były bezdyskusyjnym hitem każdej europejskiej prezentacji dotyczącej innowacyjnych technologii na rynku energetycznym. Smart Grid – a właściwie jego komponent – Smart Metering (inteligentne liczniki energii) miał być remedium na wszystkie problemy – pisze na swoim blogu prof. nzw. dr hab. inż. Konrad Świrski, wykładowca Politechniki Warszawskiej i prezes Transition Technologies.

Jako klienci mieliśmy mieć możliwość bieżącej obserwacji zużycia energii, z drugiej strony rozwiązanie miało być furtką dla wielu innowacyjnych usług i serwisów, a przede wszystkim miało przynieść kombinację mniejszych rachunków i bardziej optymalnego profilu zapotrzebowania na energię. W Polsce temat wrócił właśnie na czołówki serwisów informacyjnych, ale w innej odsłonie – sporach prawnych pomiędzy zamawiającym, a dostawcą w największym krajowym projekcie meteringowym.

Jak wygląda smart grid i smart metering w Europie – wystarczy wpisać hasła w internecie aby pojawiły się dziesiątki opracowań. Tu skorzystałem z dwóch najwyżej się pojawiających jak: European Smart Metering Landscape Report – „Utilities and Consumers” USmartConsumer z listopada 2016 roku oraz JRC Science for Policy Report “Smart grid projects outlook 2017 – Facts, figures and trends in Europe” z 2017 roku. Oczywiście każdy może przyjrzeć się kolejnym wynikom wyszukiwania i uzyskać podobne, aczkolwiek niezupełnie tożsame dane.

Jak wygląda dziś „inteligentna Europa”? Najbardziej optymistyczna ale chyba jednak na wyrost prognoza zakłada, że do 2020 roku 72% europejskich (UE) konsumentów indywidualnych będzie miało inteligentne liczniki energii i 40% gazowe. Najbardziej optymistyczne rezultaty do dzisiaj napływają ze Skandynawii, gdzie właściwie na dzień dzisiejszy pokrycie „smart meteringu” przekracza 80 %. A całkowita liczba zainstalowanych inteligentnych liczników w EU i Norwegii przekroczyła już 80 milionów.

Powodem, dla którego widać ciągłe inwestycje w tym obszarze są europejskie regulacje. W kluczowej dla rozwoju całego biznesu Dyrektywie 2009/72/EC i 2009/73/EC zawartej w tzw. Third Energy Package, znalazł się dość lobbystyczny zapis o konieczności wyposażenia 80% całkowitej liczby konsumentów w liczniki inteligentne (energia) do roku 2020. Uważam, że lobbystycznym zapisem tutaj są wymagania co do liczby liczników wyrażonej w sztukach, a nie poziomów zużycia danego konsumenta. To powoduje, że według Dyrektywy należy literalnie wymieniać liczniki każdemu, nawet tym z minimalnym zużyciem energii w odległym domu pod lasem lub mikrokomórce w starym bloku, a nie w kolejności od największego zużycia konsumentów. Dodatkowo w zależności od krajów Dyrektywa wprowadza wymagania obowiązkowe jeśli zostało wykonane odpowiednie opracowanie wskazujące na korzyści smart meteringu- w Polsce było takowe, więc można je odnaleźć i samemu do niego się ustosunkować (przedstawione hipotetyczne zyski są nieco dyskusyjne i warto żeby życie je zweryfikowało). Tym niemniej jak widać Dyrektywa w większości krajów Europy (poza Skandynawią) nie zostanie zrealizowana, a na pewno nie zostanie zrealizowana w Niemczech co kilka lat temu zapowiedziała Angela Merkel. Z tego też powodu nie należy się spodziewać, że Dyrektywa będzie bardzo dokładnie sprawdzana i przestrzegana oraz, że kraje które jej nie wypełnią, raczej nie zostaną pozwane przez odpowiednie trybunały i komisje oraz ukarane finansowymi karami. Życie toczy się dalej i jest bardziej realistyczne niż na kolorowych slajdach.

Dzisiaj mamy na przemian wiadomości optymistyczne i pesymistyczne:
• W niektórych krajach skandynawskich (w Finlandii, Estonii, itp.) możemy obserwować totalną cyfryzację, gdzie usługa on-line odczytu zużycia i kontroli własnych rachunków jest powszechna dla wszystkich obywateli. Powiązane jest to z dobrym rozwojem rynku energii i możliwością optymalizacji rachunków.
• spadek projektów badawczych i całkowitych inwestycji w smart grid , które osiągnęły szczyty w okolicach lat 2012-2014, a następnie spadły nawet do 50-60% wartości szczytowych, nakłady badawcze i na piloty spadają co pośrednio wskazuje na bardzo umiarkowane sukcesy pierwszych projektów badawczych.
• kilka naprawdę działających wielkoskalowych projektów, z których korzystają miliony użytkowników lub nawet wszyscy obywatele – zwłaszcza Finlandia, Szwecja, Estonia i ostatnio Hiszpania, co pokazuje jednak możliwość wyposażenia wszystkich użytkowników w liczniki inteligentne i przyszła drogę do w pełni cyfrowego systemu.
• mniejszy niż planowano wzrost stosowania dynamicznych taryf dla użytkowników indywidualnych, pilotowe projekty w niektórych krajach, ale brak szerokiej propagacji.
• optymistyczna w papierowych raportach, ale raczej trudna do udowodnienia możliwość łatwego stosowania DSR (zmiany profilu zapotrzebowania np. pod wpływem sygnałów cenowych lub specjalnych umów) pośród użytkowników indywidualnych (DSR dla tzw. large consumers – dużych odbiorców to zupełnie inna sprawa i są systemy, które zaczynają działać powszechnie nawet i w Polsce.
• pośrednio – słabe możliwości uzyskania niższych rachunków za energię (konsument indywidualny) co miało być sztandarowym efektem wszystkich zmian rynkowych, efektywne rynki działają właściwie tylko w Skandynawii (gdzie możliwości oszczędności związane są też z relatywnie duża konsumpcją energii na mieszkańca). W Polsce sytuacja jaka jest każdy widzi , ostatnie dane pokazują spadek dynamiki zmian dostawców i ogólne spowolnienie rynku a korzyści są niewielkie.
• I najważniejsze w obecnych czasach – znaczący spadek „mody” na smart grid i smart metering – to co było najciekawszym zagadnieniem badawczym i celem wielu programów grantowych jeszcze kilka lat temu, dziś nieco powszednieje i nie jest już tak nośne marketingowo. To pokazuje, że efekty, zarówno dla klientów w postaci mniejszych rachunków jak i koncernów w postaci większych zysków, wcale nie są jednoznaczne. Oczywiście odnoszę się do klientów indywidualnych, którzy w swojej milionowej grupie są nieco oporni i trudno sterowalni. Widać wyraźnie, że inwestycje meteringowe na razie są wspomagane regulacyjnie i przez przenoszenie kosztów na rachunek klienta a nie przez bezpośrednie zyski dla obu stron : konsument – dostawca.
Jak wyglądamy w europejskich statystykach? Na pojawiających się corocznie wykresach, gdzie w magicznych kwadratach widać wszystkie kraje – Polska jest w „Dynamic Movers” co chyba jest pozycją na pewno na wyrost i raczej spowodowaną tym, że dane przekazywana są z opóźnieniem (poniżej rysunek z opracowania na koniec 2016 a Polska wg. danych pewnie z 2014-2015 i bez uwzględnienia obecnego spowolnienia). Tym niemniej warto porównać sobie, że jeśli Polska jest lokowana w czołówce peletonu to co musi być dalej z tyłu i że w niektórych krajach nowoczesnej Europy tak naprawdę nic się nie dzieje (tu można popatrzeć na naszych południowych sąsiadów którzy właściwie wypisali się z inicjatywy zupełnie).

Magiczny kwadrat postępu smart meteringowego w poszczególnych krajach – wg. pierwszego z cytowanych wcześniej opracowań.

W Polsce sztandarowym projektem była koncepcja globalnej wymiany liczników w koncernie Energa, który w swoich optymistycznych założeniach miał już właśnie dziś, bo w 2017, pozwolić na zainstalowanie ponad 80 % inteligentnych liczników dla klientów indywidualnych.

Plan wymiany liczników w koncernie Energa w latach 2011-2017 wg pierwszych założeń projektowych (materiały koncernu z roku 2010-2011).
Początek jak zwykle był bardzo dobry – pilotowe projekty w miejscach o zabudowie miejskiej, mieszanej i wiejskiej z kilkudziesięcioma tysiącami liczników zakończono w miarę według planu.

Miliony liczników dobrze prezentowały się na słupkach i projekt w miarę dynamicznie ruszył z kopyta/ Pierwsze przetargi zostały rozstrzygnięte, a wybrany wykonawca przystąpił do instalacji liczników. Należy zauważyć, że pewne obawy budził kraj pochodzenia producenta komponentów, ale kryterium najniższej ceny było decydujące. Ten czas (2010) i ówczesna specyfikacja techniczna (a nie wszystko też było w latach 2010-2011 w pełni ustandaryzowane) pokaże efekt za lat siedem. W kolejnych fazach projekt nie tylko łapał opóźnienia, ale także wikłał się w problemy formalno-prawne (kolejne rozstrzygnięcia przetargów na dostawy liczników), a jednocześnie końcowe procedury odbiorowe pierwszej fazy (dla ok 400 tys. liczników) nie zostały dokończone z uwagi na sprzeczne stanowisko dostawcy i zamawiającego, m.in. na temat sposobu transmisji danych i niektórych parametrów konstrukcyjnych licznika – co jest zresztą problemem właśnie do dziś. Kolejne dostawy (już też i od innych dostawców) realizowane były inaczej niż w optymistycznym wariancie z początku projektu, a zupełnie inna sprawą była liczba podłączonych liczników do systemu centralnego. Na dzień dzisiejszy śledząc stronę dostawcy systemu AMI (nie jest to dostawca liczników w żadnym z przetargów, a jedynie integrator i firma informatyczna odpowiedzialna za system koncentracji danych) w systemie on-line podłączonych jest poniżej 1 mln. Dodatkowo, kluczowy cios dla tego jak i wielu innych podobnych projektów w Polsce, przyniosła zmieniona regulacja (URE – 2015 – http://konradswirski.blog.tt.com.pl/krok-tylu-ami-smart-meteringu/ ), która zatrzymała możliwość przenoszenia kosztów inwestycji inteligentnych liczników bezpośrednio w taryfę dystrybucyjną, a więc dodania kosztów do rachunków. Od tego momentu projekty delikatnie mówiąc spowolniły, a może tak jak słomiany ogień podsycany pieniędzmi konsumentów, a nie realnymi oszczędnościami … po prostu przygasły.

Aktualny stan liczników włączonych w system informatyczny – ponad 850 tys. (strona producenta).

Dziś głównymi informacjami o smart meteringu w Polsce na portalach branżowych są informacje o sporach sądowych, i o milionowych kwotach związanych z niegdysiejszym sztandarowym projektem. Trudno więc powiedzieć żeby projekt był sukcesem, bo zamiast o milionowych oszczędnościach klientów i dostawcy energii, raczej słychać o milionach w pozwach sądowych i fakturach za karne płatności. Wydaje się, że smart metering – nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie – przechodzi od fazy nieuzasadnionego entuzjazmu i czegoś w rodzaju „bańki meteringowej” w fazę rzeczywistości technicznej. Widać wyraźnie jak pracował lobbing – prezentacje o korzyściach które królowały (nie tylko w Polsce ale szczególnie w Europie) we wszystkich opracowaniach tzw. innowacyjnej energetyki, są już znacznie bardziej stonowane bo rzeczywistość zawsze nie jest tak kolorowa jak w Power Poincie. Cały czas jeśli ma nie płacić konsument (w zwiększonej taryfie) to już o samą inwestycje trudniej. Nie znaczy że sam pomysł znikł i umarł ale jest o wiele bardziej realistyczny i jeśli już to zajmą się nim normalne inżynierskie firmy a nie kapitał spekulacyjny i innowacyjne „think tanki”, które już przeniosły się w bardziej chwytliwe marketingowo obszary. Dobre przykłady z rynków skandynawskich mieszają się z tymi mniej optymistycznymi , a to co przynosi na dziś „smart” w Polsce – szczególnie dla samego końcowego użytkownika – każdy może sobie odpowiedzieć samemu. Na pewno jedna profesja jak zawsze nie może narzekać – prawnicy, którzy niezależnie jaki jest stan rynku, zawsze zarobią na tym interesie.

Blog Konrada Świrski

Najnowsze artykuły