icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Przybyszewski: Na froncie irańskiego programu jądrowego bez zmian

– MAEA ustaliła, że choć Iran nieco zwolnił tempo wzbogacania uranu, to w rozrachunku nic to zmienia. Wnioski Agencji są całkowicie zgodne z linią wyznaczoną przez ajatollaha Chameneiego: nie ulegać, wytrwać, wygrać. – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund w BiznesAlert.pl.

Dużo czasu i energii zmarnowano na opisywanie rewelacji, jakoby Iran zwolnił tempo wzbogacania uranu żeby zacząć dogadywać się z USA. Póki co jednak, raport kwartalny MAEA wskazał, że Iran w żaden sposób nie poszedł nikomu na rękę. Prawie wszystkie kamery są zdjęte lub wyłączone z systemu monitorującego, po stronie Iranu nikt nie ma zamiaru wykonać jakiegokolwiek ruchu, który świadczyłby o tym, że władze musiały ulec naciskowi. Nawet Rafael Mariano Grossi, dyrektor generalny MAEA, musiał mocno wyrazić żal, że mimo wszystko nie udało się niczego osiągnąć. Co więcej, jak się kilka dni później okazało, redukcja rezerw wzbogaconego uranu została odnotowana jedynie w kategorii uranu wzbogaconego do 2 procent. W pozostałych kategoriach widać wciąż comiesięczne wzrosty, choć nieco mniejsze, niż dotychczas. To nie jest dobra informacja. To zła informacja.

Kto miał znać wcześniej ustalenia MAEA, ten znał, więc w takiej sytuacji przecieki musiały się pojawić. Iran zasadniczo w ogóle nie ustępuje. Takie newsy trzeba, niestety, dawkować, aby móc lepiej kontrolować narrację. 11 września było kolejne spotkanie w MAEA podczas którego pojawiło się oficjalne podsumowanie dotychczasowych ustaleń. Media będą są jednak już dzięki stopniowym przeciekom gotowe, aby w najkorzystniejszym momencie podnieść lament – nie oceniam, tak po prostu będzie, bo to konieczność. Pojawią się głosy, że choć Iran nie chce ustąpić to wciąż jest jakaś nadzieja. Problem jest jednak na wyższym poziomie analizy nieco inny i wyjaśnię go w dosłownie kilku punktach.

Po pierwsze, szkopuł tkwi w tym, że władze Iranu postępują całkowicie zgodnie z przepisami, które uchwalił parlament Islamskiej Republiki. Politycy nie mogą więc ot tak zdecydować inaczej tylko dlatego, że ktoś zamiast kija zamachał marchewką. Dla Iranu warunkiem spełniania norm zawartych w Protokole Dodatkowym, dot. m.in. monitoringu, jest przywrócenie normalnego handlu ropą i stosunków bankowych z Europą. Na to, jak wiemy, jednak się nie zanosi, a Iran po kilku miesiącach od przyjęcia ustawy po prostu zawiesił dobrowolne stosowanie się do Protokołu Dodatkowego. Władze Iranu zresztą nigdy go nie ratyfikowały, co upraszczało jego zawieszenie. No i pamiętajmy, że ustawę irański parlament przyjął na początku 2020 r. – krótko po zabójstwie prof. Mohsena Fachrizadego (szczegółowo, na tyle, na ile źródła pozwalały, przeanalizowanego m.in. przeze mnie oraz przez C/O Futures, których raport jest dostępny pod https://www.cofutures.net/post/the-mohsen-fakhrizadeh-assassination-operation-27-november-2020-absard-iran), ojca irańskiego militarnego programu nuklearnego. Brak zaufania i bariery prawne to solidne przeszkody.

Po drugie, to, co MAEA ustaliła, a jaki jest stan faktyczny zawsze będzie tematem dyskusyjnym. Najpewniej więc spekulacje, w tym moje, na temat rzeczywistej skali wzbogacania uranu nie przeminą. To dla Iranu sytuacja bardzo korzystna – oficjalnie spełnia minimalne normy, które to państwo samo sobie narzuciło (rocznie minimum 120 kg uranu wzbogaconego do 20%). Czy rzeczywiście Iran wykorzystuje uran wzbogacony do poziomu 60% jedynie do uzasadnionych celów i zmiksowania i otrzymania mniej wzbogaconego – tego się nie dowiemy. Co jednak wiemy, to fakt, że miesza się dwie sprawy: Iran ma już powyżej 120 kg uranu wzbogaconego do 60%, a nie 20%. W kwestii produkcji uranu wzbogaconego powyżej 20% limitów… nie ma. A ten może być bardzo szybko wzbogacony do 60%, jeśli zajdzie potrzeba. Celem Iranu jest zwiększenie miesięcznej produkcji wzbogaconego uranu o 500 kg. Oznacza to, że furtka do szybkiego tzw. breakoutu jest bardzo szeroko otwarta. Można powiedzieć, że władze tę furtkę wręcz zdemontowały. Czy naprawdę Iran chce mieć możliwość produkcji broni jądrowej, czy jest zdolny do tego? Zabezpieczyć się zawsze warto. A to, czy ma zdolność ku temu, to trochę mniej pewne, ale nie niemożliwe. Teoretycznie, Iran jest już zdolny do wyprodukowania wystarczającej ilości uranu do produkcji głowicy jądrowej w ciągu 12 dni. W praktyce, wprowadzenie działającego pocisku balistycznego z głowicą jądrową mogłoby zająć kilka miesięcy. Brak klarowności i inspekcji dodaje, jak widać, Iranowi sporo punktów do polityki odstraszania. Ewentualnie też najpewniej mógłby liczyć, mimo wszystko, na pomoc państwa zaprzyjaźnionego, ażeby przyspieszyć ten proces (np. na Koreę Północną).

Po trzecie, Iran nie zamierza w żaden sposób ulec. Nie cofnie się nawet o milimetr, nie zatrzyma. Nie dogada i nie przekonają go do tego rozmowy z Japonią podczas najbliższego zgromadzenia ONZ, ani obietnice odblokowania zamrożonych w tym kraju irańskich funduszy. Dlaczego? Ano dlatego, że przyjęta ustawa ma na celu jedno: zapobieżenie powrotowi do negocjacji z pozycji uległej, tzn. w wyniku zwijania lub zatrzymania programu jądrowego. Jedyną opcją jest cofnięcie się USA z wywierania nacisku na Europę i uruchomienie przez Europę z powrotem handlu i stosunków bankowych z Iranem. Zamysł ten doskonale zilustrował poprzedni szef Irańskiej Organizacji Energii Atomowej, Ferejdun Abbasi-Dawani: „Jeśli cofniemy się (…), to znowuż będziemy negocjować. Jeśli jednak będziemy szli twardo i stawiali interes narodowy ponad wszystkim, to wówczas to wróg będzie tym, który na pewno się cofnie.” INSTEX, który miał umożliwić obejście amerykańskich sankcji jednak został rozwiązany. Europa sama więc zrzekła się narzędzi, które mogłaby wykorzystać podczas przychylniejszej dla handlu europejsko-irańskiego postawy USA. Ktoś mógłby zapytać: czy rynek azjatycki zamiast europejskiego Iranowi nie wystarczy? Wystarczy. Ale nikt w Azji nie wymaga od Iranu zatrzymania wzbogacania uranu. Ciężko nawet jednoznacznie ocenić, czy komukolwiek np. w Pekinie drgnęłaby powieka na wieść o zbudowaniu przez Iran głowicy. Chinom to byłoby chyba wręcz obojętne, a może nawet na rękę – zabetonowanie Zatoki dookoła palisadami z pocisków balistycznych z głowicami jądrowymi mogłoby potencjalnie ułatwić większe wyparcie wpływów amerykańskich.

Podsumowując, MAEA jedynie ustaliła, że choć Iran nieco zwolnił tempo budowy rezerw 60-procentowego uranu, ale w rozrachunku nic to zmienia. Wnioski Agencji są całkowicie zgodne z linią wyznaczoną przez ajatollaha Chameneiego (nie ulegać, wytrwać, wygrać) oraz z realizowaną polityką odstraszania przeciwnika: czysto teoretycznie bowiem Iran mógłby w ciągu kwartału wyprodukować wystarczająco dużo uranu, aby móc zbudować 8 głowic. Dodając kolejnych kilka miesięcy na wprowadzenie na stan wynoszącego je pocisków, otrzymujemy jakieś pół roku marginesu. Jak widzimy, z perspektywy decydentów to bardzo mało czasu. Tym bardziej, że nie ma żadnej pewności co właściwie dzieje się w irańskim programie nuklearnym i ile właściwie zostanie czasu, gdy już coś ktoś odkryje (lub o czymś doniesie). Należy również pamiętać, że spowolnienie akumulacji 60-procentowego uranu może wynikać z przyczyn techniczno-logistycznych i zapotrzebowania, a nie z jakichkolwiek rozmów, o czym wydaje się też świadczyć stanowisko MAEA o braku postępów. Analizy wskazują wręcz, że sytuacja się pogarsza.

Z przecieków można namalować niemal dowolny obraz, ale na szczęście rzadko kiedy jest on tym, w który wierzą decydenci, w tym nasi, w Polsce. Zdecydowana większość takich obrazów przeznaczona jest pod odbiorcę wewnętrznego, a więc w przypadku aktualnych przecieków do zainteresowanych w USA.

Łukasz K. P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej i NGO oferującego szkolenia dla dziennikarzy dot. pozyskiwania i interpretacji informacji ze źródeł otwartych, które pokrywają tematykę Iranu.: https://abhaseed.org/oferta-szkolen/

Przybyszewski: Cisza w Zatoce Perskiej, ale na jak długo?

– MAEA ustaliła, że choć Iran nieco zwolnił tempo wzbogacania uranu, to w rozrachunku nic to zmienia. Wnioski Agencji są całkowicie zgodne z linią wyznaczoną przez ajatollaha Chameneiego: nie ulegać, wytrwać, wygrać. – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund w BiznesAlert.pl.

Dużo czasu i energii zmarnowano na opisywanie rewelacji, jakoby Iran zwolnił tempo wzbogacania uranu żeby zacząć dogadywać się z USA. Póki co jednak, raport kwartalny MAEA wskazał, że Iran w żaden sposób nie poszedł nikomu na rękę. Prawie wszystkie kamery są zdjęte lub wyłączone z systemu monitorującego, po stronie Iranu nikt nie ma zamiaru wykonać jakiegokolwiek ruchu, który świadczyłby o tym, że władze musiały ulec naciskowi. Nawet Rafael Mariano Grossi, dyrektor generalny MAEA, musiał mocno wyrazić żal, że mimo wszystko nie udało się niczego osiągnąć. Co więcej, jak się kilka dni później okazało, redukcja rezerw wzbogaconego uranu została odnotowana jedynie w kategorii uranu wzbogaconego do 2 procent. W pozostałych kategoriach widać wciąż comiesięczne wzrosty, choć nieco mniejsze, niż dotychczas. To nie jest dobra informacja. To zła informacja.

Kto miał znać wcześniej ustalenia MAEA, ten znał, więc w takiej sytuacji przecieki musiały się pojawić. Iran zasadniczo w ogóle nie ustępuje. Takie newsy trzeba, niestety, dawkować, aby móc lepiej kontrolować narrację. 11 września było kolejne spotkanie w MAEA podczas którego pojawiło się oficjalne podsumowanie dotychczasowych ustaleń. Media będą są jednak już dzięki stopniowym przeciekom gotowe, aby w najkorzystniejszym momencie podnieść lament – nie oceniam, tak po prostu będzie, bo to konieczność. Pojawią się głosy, że choć Iran nie chce ustąpić to wciąż jest jakaś nadzieja. Problem jest jednak na wyższym poziomie analizy nieco inny i wyjaśnię go w dosłownie kilku punktach.

Po pierwsze, szkopuł tkwi w tym, że władze Iranu postępują całkowicie zgodnie z przepisami, które uchwalił parlament Islamskiej Republiki. Politycy nie mogą więc ot tak zdecydować inaczej tylko dlatego, że ktoś zamiast kija zamachał marchewką. Dla Iranu warunkiem spełniania norm zawartych w Protokole Dodatkowym, dot. m.in. monitoringu, jest przywrócenie normalnego handlu ropą i stosunków bankowych z Europą. Na to, jak wiemy, jednak się nie zanosi, a Iran po kilku miesiącach od przyjęcia ustawy po prostu zawiesił dobrowolne stosowanie się do Protokołu Dodatkowego. Władze Iranu zresztą nigdy go nie ratyfikowały, co upraszczało jego zawieszenie. No i pamiętajmy, że ustawę irański parlament przyjął na początku 2020 r. – krótko po zabójstwie prof. Mohsena Fachrizadego (szczegółowo, na tyle, na ile źródła pozwalały, przeanalizowanego m.in. przeze mnie oraz przez C/O Futures, których raport jest dostępny pod https://www.cofutures.net/post/the-mohsen-fakhrizadeh-assassination-operation-27-november-2020-absard-iran), ojca irańskiego militarnego programu nuklearnego. Brak zaufania i bariery prawne to solidne przeszkody.

Po drugie, to, co MAEA ustaliła, a jaki jest stan faktyczny zawsze będzie tematem dyskusyjnym. Najpewniej więc spekulacje, w tym moje, na temat rzeczywistej skali wzbogacania uranu nie przeminą. To dla Iranu sytuacja bardzo korzystna – oficjalnie spełnia minimalne normy, które to państwo samo sobie narzuciło (rocznie minimum 120 kg uranu wzbogaconego do 20%). Czy rzeczywiście Iran wykorzystuje uran wzbogacony do poziomu 60% jedynie do uzasadnionych celów i zmiksowania i otrzymania mniej wzbogaconego – tego się nie dowiemy. Co jednak wiemy, to fakt, że miesza się dwie sprawy: Iran ma już powyżej 120 kg uranu wzbogaconego do 60%, a nie 20%. W kwestii produkcji uranu wzbogaconego powyżej 20% limitów… nie ma. A ten może być bardzo szybko wzbogacony do 60%, jeśli zajdzie potrzeba. Celem Iranu jest zwiększenie miesięcznej produkcji wzbogaconego uranu o 500 kg. Oznacza to, że furtka do szybkiego tzw. breakoutu jest bardzo szeroko otwarta. Można powiedzieć, że władze tę furtkę wręcz zdemontowały. Czy naprawdę Iran chce mieć możliwość produkcji broni jądrowej, czy jest zdolny do tego? Zabezpieczyć się zawsze warto. A to, czy ma zdolność ku temu, to trochę mniej pewne, ale nie niemożliwe. Teoretycznie, Iran jest już zdolny do wyprodukowania wystarczającej ilości uranu do produkcji głowicy jądrowej w ciągu 12 dni. W praktyce, wprowadzenie działającego pocisku balistycznego z głowicą jądrową mogłoby zająć kilka miesięcy. Brak klarowności i inspekcji dodaje, jak widać, Iranowi sporo punktów do polityki odstraszania. Ewentualnie też najpewniej mógłby liczyć, mimo wszystko, na pomoc państwa zaprzyjaźnionego, ażeby przyspieszyć ten proces (np. na Koreę Północną).

Po trzecie, Iran nie zamierza w żaden sposób ulec. Nie cofnie się nawet o milimetr, nie zatrzyma. Nie dogada i nie przekonają go do tego rozmowy z Japonią podczas najbliższego zgromadzenia ONZ, ani obietnice odblokowania zamrożonych w tym kraju irańskich funduszy. Dlaczego? Ano dlatego, że przyjęta ustawa ma na celu jedno: zapobieżenie powrotowi do negocjacji z pozycji uległej, tzn. w wyniku zwijania lub zatrzymania programu jądrowego. Jedyną opcją jest cofnięcie się USA z wywierania nacisku na Europę i uruchomienie przez Europę z powrotem handlu i stosunków bankowych z Iranem. Zamysł ten doskonale zilustrował poprzedni szef Irańskiej Organizacji Energii Atomowej, Ferejdun Abbasi-Dawani: „Jeśli cofniemy się (…), to znowuż będziemy negocjować. Jeśli jednak będziemy szli twardo i stawiali interes narodowy ponad wszystkim, to wówczas to wróg będzie tym, który na pewno się cofnie.” INSTEX, który miał umożliwić obejście amerykańskich sankcji jednak został rozwiązany. Europa sama więc zrzekła się narzędzi, które mogłaby wykorzystać podczas przychylniejszej dla handlu europejsko-irańskiego postawy USA. Ktoś mógłby zapytać: czy rynek azjatycki zamiast europejskiego Iranowi nie wystarczy? Wystarczy. Ale nikt w Azji nie wymaga od Iranu zatrzymania wzbogacania uranu. Ciężko nawet jednoznacznie ocenić, czy komukolwiek np. w Pekinie drgnęłaby powieka na wieść o zbudowaniu przez Iran głowicy. Chinom to byłoby chyba wręcz obojętne, a może nawet na rękę – zabetonowanie Zatoki dookoła palisadami z pocisków balistycznych z głowicami jądrowymi mogłoby potencjalnie ułatwić większe wyparcie wpływów amerykańskich.

Podsumowując, MAEA jedynie ustaliła, że choć Iran nieco zwolnił tempo budowy rezerw 60-procentowego uranu, ale w rozrachunku nic to zmienia. Wnioski Agencji są całkowicie zgodne z linią wyznaczoną przez ajatollaha Chameneiego (nie ulegać, wytrwać, wygrać) oraz z realizowaną polityką odstraszania przeciwnika: czysto teoretycznie bowiem Iran mógłby w ciągu kwartału wyprodukować wystarczająco dużo uranu, aby móc zbudować 8 głowic. Dodając kolejnych kilka miesięcy na wprowadzenie na stan wynoszącego je pocisków, otrzymujemy jakieś pół roku marginesu. Jak widzimy, z perspektywy decydentów to bardzo mało czasu. Tym bardziej, że nie ma żadnej pewności co właściwie dzieje się w irańskim programie nuklearnym i ile właściwie zostanie czasu, gdy już coś ktoś odkryje (lub o czymś doniesie). Należy również pamiętać, że spowolnienie akumulacji 60-procentowego uranu może wynikać z przyczyn techniczno-logistycznych i zapotrzebowania, a nie z jakichkolwiek rozmów, o czym wydaje się też świadczyć stanowisko MAEA o braku postępów. Analizy wskazują wręcz, że sytuacja się pogarsza.

Z przecieków można namalować niemal dowolny obraz, ale na szczęście rzadko kiedy jest on tym, w który wierzą decydenci, w tym nasi, w Polsce. Zdecydowana większość takich obrazów przeznaczona jest pod odbiorcę wewnętrznego, a więc w przypadku aktualnych przecieków do zainteresowanych w USA.

Łukasz K. P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej i NGO oferującego szkolenia dla dziennikarzy dot. pozyskiwania i interpretacji informacji ze źródeł otwartych, które pokrywają tematykę Iranu.: https://abhaseed.org/oferta-szkolen/

Przybyszewski: Cisza w Zatoce Perskiej, ale na jak długo?

Najnowsze artykuły