Przybyszewski: Zemsta Iranu na Izraelu? Cisza przed burzą wzbudza grozę 

5 kwietnia 2024, 13:00 Bezpieczeństwo

– Iran zamierza wziąć odwet za zabicie trzech generałów i czterech oficerów w ataku na konsulat w Damaszku. Świat nerwowo zerka na region, cena ropy pełznie w górę. Póki co, w piątkowy poranek wciąż mamy ciszę przed burzą. Władze w Teheranie póki co korzystają z tego, że nawet USA wywierają na izraelskie władze naciski. Iran oskarża też Izrael o chęć pogrążenia regionu w wojnie. W chwili pisania artykułu nie wiadomo, co Iran zamierza dokładnie zrobić. Nie może nic nie zrobić: kijaszka nie wyciąga się po to, żeby go nie użyć. – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund.

Flaga Iranu. Źródło: Flickr
Flaga Iranu. Źródło: Flickr
  • Irański odwet ściśle kinetyczny (pociskami balistycznymi i bezzałogowcami) może nastąpić najszybciej w sobotę nad ranem, gdy będą ku temu odpowiednie warunki pogodowe i kulturowe (zakończenie ceremonii pogrzebu, mobilizacja z okazji Międzynarodowego Dnia Ghods/Jerozolimy).
  • Wzgórza Golan wydają się być sensownym celem do odwetu kinetycznego, ale celem Iranu jest dolanie oliwy do ognia bez rozpoczynania pełnoskalowej wojny regionalnej. Obecność ONZ na terenach Wzgórz Golan wspomogłaby szybką deeskalację.
  • Celem strategicznym jest wykorzystanie sił propalestyńskich w Jordanii przeciw Izraelowi. Scenariusz ten wydaje się być dość prawdopodobny i ładnie integrującym się z celami operacyjnymi Iranu wobec Izraela.
  • Nie da się ukryć, że Izrael na froncie wojny PR-owej, czyli tak naprawdę psychologicznej, jest obecnie w defensywie. Iran chce, aby Izrael w tym okopie defensywy pozostał. Nie może więc zabić cywilów ani wybrać celu równorzędnego konsulatowi. Zamiast tego najpewniej wybierze cel militarny, żeby skontrastować swoje działania z tymi Izraela.

Scenariusze szkicowane w ciszy i modlitwie

Dziś w godzinach przedpołudniowych dokona się pogrzeb wszystkich siedmiu irańskich wojskowych zabitych w ataku na konsulat w Damaszku, z czego trzech generałów. Iran przypisuje ten atak Izraelowi i w zasadzie najpewniej to właśnie izraelskie lotnictwo zlikwidowało ich.

Sytuacja powstała po ataku jest dość nietypowa, choć jej rozwinięcie potoczyło się dość przewidywalnie: po izraelskim ataku na wolontariuszy World Food Kitchen oraz na irański konsulat, USA zwiększyły naciski na władze izraelskie, aby te wyciągnęły konsekwencje wobec żołnierzy odpowiedzialnych za atak na wolontariuszy oraz umożliwili zwiększenie pomocy humanitarnej niesionej do Gazy. Jednocześnie władze USA poinformowały, że Izrael poinformował ich o ataku na konsulat w zasadzie na ostatnią chwilę, gdy już nie dało się mu zapobiec. Ewidentnie jednak Waszyngton grozi Iranowi, że jeśli ten zaatakuje Izrael, to ich też to sprowokuje do odpowiedzi. Krótko mówiąc, USA deeskalują zagrożenie. 

Początkowo Iran wskazywał USA jako stronę współodpowiedzialną za atak na konsulat. Słów swych nie cofnie, ale patrząc po tym, jak Waszyngton cofał się rakiem z sytuacji, Teheran raczej nie będzie upatrywał w amerykańskich obiektach swojego celu. Wielu analityków widzi zestaw całkiem sensownych sposobów do zemsty dla Iranu: cyberataki, zamachy w Izraelu i poza nim, skoordynowany z Hamasem, Palestyńskim Islamskim Dżihadem oraz Hezbollahem atak przy użyciu pocisków balistycznych i bezzałogowców na Wzgórza Golan (ew. inne obiekty w regionie). 

Wszystko to ma oczywiście z analitycznego punktu widzenia sens. Problem polega na tym, że absolutna większość badaczy kieruje się czystą pragmatyką i racjonalizmem, podczas gdy w odwecie liczby się też styl, który z kontratakowi dodaje wartości symbolicznej. Czy przed zemstą Iranu za śmierć gen. bryg. Solejmaniego ktokolwiek brał pod uwagę, że celem irańskiego kontrataku będzie amerykańska baza Ain al-Asad? Wątpię, aby ktokolwiek brał to wtedy na poważnie – przecież to by oznaczało wojnę! Jednak sytuacja nie eskalowała. Po pierwsze, Iran podobno powiadomił z delikatnym wyprzedzeniem USA, że właśnie odpowiada. Po drugie, atak zbiegł się z fatalnym zestrzeleniem samolotu pasażerskiego PS752 pod Teheranem.

Niektórzy twierdzą, że Iran nie odpowie, bo to pokaże jego siłę i nonsensowność dotychczasowej polityki USA w regionie. Inni dodają, że USA daje teraz Iranowi sporo powodów ku temu, aby taką opcję rozważyć. Jeszcze inni uważają, że Teheran to zignoruje, interpretująć jako kolejną grę na zwłokę Stanów Zjednoczonych, które chcą, aby Izrael się wywinął z całej sytuacji. Niewielka liczba analityków interpretuje działania Iranu w regionie jako powolne gotowanie żaby, którą ma być Izrael, choć prawdę powiedziawszy można byłoby to też spokojnie odwrócić i powiedzieć, że to Iran został wpędzony do gara.

Wojna psychologiczna to główny front walki Iranu, odwet to jedynie środek wspomagający

Na obecną sytuację można patrzeć na wiele sposobów i każdy będzie do pewnego stopnia prawdopodobny. Mamy przed sobą lustro, które pokaże nam dokładnie to, co wyda się możliwe. Wiemy niewiele, a Iran lubuje się w stwarzaniu niepewności, wzbudzaniu niepokoju u przeciwnika i ogólnie toczeniu wojny psychologicznej. Sam stale na tym froncie walczy. Nie ma zatem wyjścia i należy bezceremonialnie i bez żalu użyć brzytwy Ockhama, która niestety zostawia nas niemal z niczym. Po odrzuceniu wszystkiego, co falsyfikowalne i niepewne, zostaje nam jedyny wniosek: Iran odpowie. To oznacza, że wyciągnął kijaszka. Dużego kijaszka, bo dotychczas rewanż bezpośrednio na Izraelu nie bardzo wchodził w grę. Ale jak go użyje i kiedy?

Zaczynając od drugiego pytania, na tyle, na ile rozumiemy Iran, wiemy, że najpierw muszą zakończyć się ceremonie pogrzebowe. Dziś też jest ostatni piątek ramadanu, a w Iranie jest to jednocześnie święto Międzynarodowego Dnia Ghods (czyli Jerozolimy, którą Iran chce wyzwolić spod okupacji). Niby to dobry moment, ale i zły zarazem – można byłoby przede wszystkim wykorzystać ten dzień do zwiększenia napięcia z oczekiwania na odpowiedź i do mobilizacji sił sojuszniczych w regionie. 

O wiele trudniej jest odpowiedzieć w jaki sposób Iran się zemści: w co uderzy, w jak dużą liczbę celów, czy da znać na chwilę przed? Teheran musi wybrać cel godny i działać tak, żeby realizować cele strategiczne. Celem odwetu na Amerykanach było realizowanie planu wypchnięcia sił USA z regionu. W końcu taki też cel przyświecał gen. bryg. Solejmaniemu. Z kolei zabici w konsulacie generałowie mieli wspomagać walkę Hezbollahu, Hamasu i Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu z Izraelem oraz pilnować, aby Państwo Islamskie zbyt mocno nie podniosło znowu swego szpetnego łba. Przede wszystkim zaś godny cel wymaga odpowiednio godnego zachowania. Iran nie może zaatakować w taki sposób, który go zrówna w oczach ludzi w regionie z Izraelem. Nie weźmie na siebie odpowiedzialności za śmierć cywilów. Celem nadrzędnym Iranu nie jest bowiem zniszczenie Izraela, ale doprowadzenie do jego samodestrukcji. W mojej ocenie zatem nie da się wykluczyć, że Iran zdecyduje się faktycznie na bezpośrednią odpowiedź kinetyczną. Taka musi być i ma ogromny sens, szczególnie, jeśli faktycznie celem byłyby izraelskie siły na Wzgórzach Golan. Deeskalowanie konfliktu w tym punkcie mogłoby się odbyć dość szybko, szczególnie z uwagi na to, że jest to teren sporny między Izraelem i Syrią oraz z powodu obecności żołnierzy w ramach misji ONZ. 

Kampania psychologiczna Iranu przykrywa faktyczny cel: zwrócenie regionu przeciwko Izraelowi, odwrócenie się sojuszników od Izraela, doprowadzenie do autodestrukcji Izraela

Przede wszystkim jednak po deeskalacji Iran wolałby być w sytuacji korzystniejszej, niż wcześniej, co oznacza, że faktycznie destabilizacja Jordanii i wykorzystanie tamtejszych sił propalestyńskich naprawdę ma bardzo duży sens ze strategicznego punktu widzenia. Iran na pewno nie będzie chciał w ewidentny sposób stać się “tym złym”, który wciąga region w wojnę. Co to, to nie. Wyciągnął kijaszka, dużego kijaszka, ale – jak to magik – skupi na nim naszą uwagę, podczas gdy drugą ręką podkręci gaz pod garem.

Nie da się ukryć, że Izrael na froncie wojny PR-owej, czyli psychologicznej, jest obecnie w defensywie. Iran chce, aby Izrael w tym okopie defensywy pozostał. Syria zaś obserwuje ostatnio kolejne operacje Państwa Islamskiego, które najwyraźniej wyciągnęło defibrylator i zamierza reanimować swój bestialski projekt. Niektórzy obawiają się, że w Jordanii dojdzie do przewrotu, a wtedy Państwo Islamskie w Syrii i Iraku z pewnością powróci z umarłych. Do zamachu stanu nie dojdzie, ale władze już dały sygnał, że będą chyba musiały odwrócić wzrok od tego, co się może stać.

Podsumowując, Iran najprawdopodobniej wybierze cel symboliczny, godny odwetu, a zarazem taki, który zmobilizuje i zainspiruje siły propalestyńskie w regionie. Wraz z kontratakiem będą miały najpewniej miejsce działania wspierające sił propalestyńskich. Wówczas, kumulatywnie, Iran uznałby, że się odpłacił z nawiązką. Sęk w tym, że jest spora szansa na zdarzenie w Iranie o skali tragedii podobnej do tej lotu PS752.

Łukasz K. P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej. 

Celem Abhaseed jest stworzenie pierwszego polskiego think-tanku skupionego na badaniu regionu Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej.

Przybyszewski: Gra o Tron w Arabii Saudyjskiej? Krąży wrzutka dezinformacyjna