Rosyjskie media powtarzają jak mantrę zużyte i nieprawdziwe tezy na temat polskiej polityki dywersyfikacji dostaw gazu z użyciem projektu Baltic Pipe. Warto po raz kolejny dać im odpór, zanim przedostaną się do mediów w Polsce – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Konsensus wokół Baltic Pipe
Rosyjska agencja RIA Novosti poprosiła o komentarz na temat rentowności projektu gazociągu Baltic Pipe. We wstępie stawia tezę, że to partia rządząca Prawo i Sprawiedliwość ogłosiła potrzebę budowy gazociągu Baltic Pipe. – To bardziej polityczna sprawa i to rząd zdecyduje o losie projektu – czytamy w RIA. Agencja nie wspomina o tym, że w sprawie gazociągu z Norwegii na polskiej scenie politycznej panuje konsensus, a posłowie opozycji artykułują poparcie dla tego projektu, jak Włodzimierz Karpiński, były minister skarbu państwa uznawany za ministra energii w gabinecie cieni opozycyjnej Platformy Obywatelskiej. Podobny konsensus panuje w sprawie krytyki rosyjskiego projektu Nord Stream 2.
RIA przypomina, że w czerwcu 2017 roku Polska i Dania podpisały memorandum o wspólnej budowie Baltic Pipe. Realizacją projektu zajęły się odpowiednio Gaz-System i Energinet.dk, czyli operatorzy gazociągów przesyłowych w obu krajach. Gazociąg ma być gotowy w październiku 2022 roku. Agencja wskazuje, że nie jest to przypadkowa data, bo wtedy kończy się umowa na dostawy rosyjskiego gazu do Polski, zwana kontraktem jamalskim ze względu na narzędzie importu, czyli Gazociąg Jamalski z Rosji, przez Białoruś, do Polski. – Polska chce zastąpić rosyjski gaz z gazociągu dostawami norweskimi i amerykańskim LNG – wskazuje rosyjskie medium. Faktycznie takie deklaracje składają przedstawiciele rządu i spółka PGNiG.
Baltic Pipe ma wsparcie Komisji Europejskiej
Koszt gazociągu Baltic Pipe jest szacowany na 1,7 mld euro. Połowę z tego chce pokryć Gaz-System, a 400 mln euro przekaże Komisja Europejska. RIA Novosti stawia tezę, że Bruksela „nagle obniżyła wsparcie”. – Z najnowszych danych wynika, że suma, jaką jest gotowa przekazać Komisja Europejska zmniejszyła się ponad dziesięciokrotnie do 33 mln euro – powiedziała Maria Belova, dyrektor badań w rosyjskim Vygon Consulting. Nie ma oficjalnego potwierdzenia tych rewelacji. Powodem ma być według rozmówców RIA brak technicznego projektu gazociągu, który sprawia, że szacunki inwestycji „są abstrakcyjne i prawie na pewno przekroczą wstępne kalkulacje”. Prawda jest inna. Gazociąg Baltic Pipe otrzyma całość dofinansowania prac projektowych, ale nie z góry. Na tym etapie zostanie przekazane 22 mln euro. Później będą docierać kolejne transze. Nie ma zatem mowy o ograniczeniu wsparcia finansowego prac projektowych ze środków Komisji Europejskiej.
Koszty są wyliczone w oparciu o oficjalne szacunki
– Wstępne szacunki kosztów gazociągu podmorskiego zawsze rosną 1,5-2 razy ze względu na szereg uwarunkowań, jak warunki układania rur, dodatkowe koszty sprzętu i tak dalej – przekonuje RIA profesor Juri Szczerbanin z Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Ropy i Gazu Gubkina. Nie wiadomo, czy oznacza to, że koszt kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec wzrośnie o 1,5-2 razy z obecnie szacowanych 9,5 mld euro. Jednak warunki techniczne realizacji Baltic Pipe zostały sprecyzowane w studium wykonalności z 2017 roku i to na nim bazowane są szacunki Polaków. Operatorzy już się nimi podzielili. Ewentualne dodatkowe koszty pokryją wspólnie. Rosyjski profesor podjął się czystej spekulacji.
Jest zbyt na Baltic Pipe
Tymczasem agencja RIA kontynuuje dywagacje, stawiając tezę, że „ograniczenie wsparcia Komisji dla obiecanej inwestycji do symbolicznej wartości można wyjaśnić brakiem zapotrzebowania na projekt. Poza Polską i Norwegią, które nie chcą Rosji na rynku gazu Europy Środkowo-Wschodniej, mało kto się nim interesuje”. Warto podkreślić, że dostawy do Polski to podstawowy cel Baltic Pipe. Rynek polski potrzebuje obecnie około 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie z importu, a do 2022 roku może one wzrosnąć do około 15 mld m sześc. przy założeniu utrzymania poziomu wydobycia w kraju wynoszącego około 4,5 mld m sześc. rocznie. Będzie zatem rynek zbytu na gaz z Norwegii, a przy atrakcyjnej ofercie może się pojawić zainteresowanie nim u sąsiadów Polski. Czymś nowym jest fakt, że Rosjanie potwierdzają zainteresowanie Norwegii projektem. Chociaż jest to przedsięwzięcie z udziałem operatora norweskiego Gassco, rosyjskie media konsekwetnie przekonywały, że Oslo nie jest zainteresowane.
Gazociąg ma zapewnioną bazę surowcową
Agencja podaje nieprawdziwą tezę, że chociaż planowana przepustowość gazociągu to 10 mld m sześc. rocznie, to będzie on wypełniony zaledwie w jednej piątej, bo polskie PGNiG zarezerwowało tylko nieco ponad 2 mld m sześc. rocznie tego gazociągu. Faktem jest, że Polacy wykupili przepustowość ponad 8 mld m sześc. rocznie. Tylko z własnych zasobów chcą pompować przez Baltic Pipe 2,5 mld m sześc. rocznie, a resztę gazu zakupić u dostawców, jak Statoil. RIA przywołuje wypowiedź pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego, który przyznał, że w procedurze open season zgłosiło się tylko PGNiG.
Gazociąg wzbudził zainteresowanie rynku
Agencja nie pokazuje kontekstu. W rozmowie z BiznesAlert.pl główny konkurent PGNiG w Polsce, Hermes Energy Group, przyznał, że brał udział w pierwszej fazie procedury, ale wycofał się z drugiej ze względu na nowelę ustawy o zapasach gazu wprowadzonej m.in. na życzenie Naimskiego, która nakłada na importerów dodatkowy koszt gromadzenia rezerw surowca. Nowe prawo zmusiłoby HEG do zabezpieczenia dostaw przez Baltic Pipe odpowiednimi mocami magazynowymi w kraju. Konkurent PGNiG uznał, że mu się to nie opłaca. Było zatem zainteresowanie gazem z Norwegii. Tymczasem ograniczyła je ustawa zgodna z planami polityki energetycznej rządu, która zakłada, że to PGNiG utrzyma pozycję głównego dostawcy gazu do polski i, w razie konieczności, będzie sprowadzał przez Baltic Pipe nawet ponad 8 mld m sześc., co oznacza możliwość (nieprzesądzoną) porzucenia dostaw z Rosji.
Gazociąg interesuje Danię
RIA podaje kolejną niepotwierdzoną tezę o tym, że Baltic Pipe na rewersie miał odprowadzać LNG ze Świnoujścia do Danii. „Dania nie miała nic przeciwko odbiorowi rosyjskiego gazu przez ten gazociąg”. Jednak według RIA Novosti dzięki spornemu gazociągowi Nord Stream 2 Duńczycy będą mogli sprowadzać gaz z Rosji przez Niemcy i nie będą zainteresowani Baltic Pipe. Tymczasem w strategii Energinet.dk ten gazociąg jest wskazywany jako potencjalne źródło dostaw LNG. Więcej pisał o tym Bartłomiej Sawicki.
Polsce nie zależy na przesyle przez Gazociąg Jamalski
Rosyjska agencja po raz kolejny w historii interpretuje opór Polski przeciwko gazociągowi Nord Stream 2 jako walce o zyski z tranzytu gazu rosyjskiego przez jej terytorium, którą to tezę wielokrotnie dementował polski rząd, przypominając, że w jego ocenie źle wynegocjowana umowa tranzytowa zapewnia Polsce nieistotny przychód w wysokości 20 mln złotych rocznie. Warszawa deklaruje, że nie zależy jej na tych pieniądzach. – Negatywne nastawienie do rosyjskiego gazu, których jeszcze większa ilość będzie niebawem docierać przez Polskę do Niemiec, jest spowodowana nie tyle troską o utrzymanie jedności Zachodu, ale interesami kupieckimi, z których wynika niechęć do utraty przychodów z przesyłu rosyjskiego paliwa – czytamy w agencji.
RIA stawia tezę, że Baltic Pipe może pozostać na papierze, a firmy europejskie stracą zainteresowanie nim. Tymczasem bez kontraktów długoterminowych banki nie dadzą pożyczek na budowę gazociągu – przekonuje Belova. W tym miejscu warto ponownie podkreślić, że PGNiG jest w stanie samodzielnie zapewnić kontrakty na około 8 mld m sześc. gazociągu, a pozostała ilość zostanie zaoferowana na giełdzie.
Ostatnie podrygi
Ostateczna decyzja inwestycyjna ma zostać podjęta do końca tego roku, a deprecjonowanie Baltic Pipe może być jedną z ostatnich prób zatrzymania inwestycji, która za trzecim razem w historii jest najbliżej realizacji. Fakty są odwrotne, niż portretuje to RIA Novosti. Gazociąg Baltic Pipe znajduje się na progu rozstrzygnięcia, interesuje firmy europejskie z Polski, Danii i Norwegii, a także ma wsparcie Komisji Europejskiej. Jednak do ostatecznej decyzji inwestycyjnej należy spodziewać się dalszej dezinformacji, która będzie zniechęcać, przede wszystkim partnerów Polski zabiegającej o wiarygodność, do jej podjęcia.
AKTUALIZACJA: 19 lutego 2018 godz. 11.00 – informacje o powodzie przekazania 33 z 400 mln euro na Baltic Pipe