icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Chrzest ognia polityki klimatycznej nowego rządu w Polsce

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

W średniowieczu w ramach ordaliów o racji danej ze stron decydowała czasem próba żelaza, zwana potocznie chrztem ognia, który to termin przeszedł do popkultury za sprawą Andrzeja Sapkowskiego, który użył tego motywu w jednej z książek Sagi o Wiedźminie o tej samej nazwie. Delikwent musiał przejść kilka kroków po rozgrzanym żelazie. Jeżeli rany goiły się szybko, miał rację. Jeżeli umarł od nich albo leczył się długo, mylił się. Przed taką próbą stoi polski rząd, który zamierza rzucić wyzwanie polityce klimatycznej Unii Europejskiej, proponując swoją alternatywę.

Redakcja BiznesAlert.pl dotarła do dokumentu o statusie non-paper, który przedstawia stanowisko rządu RP na temat polityki klimatycznej. Polacy opowiadają się w nim przeciwko ręcznemu zawyżaniu cen uprawnień do emisji CO2 w unijnym Systemie Handlu Emisjami. Ostrzegają, że stanie się on przez to narzędziem parapodatkowym. Polska sięga po wszelkie narzędzia, które mogą im pozwolić na sprzeciwienie się trendom europejskim i światowym.

Walcząc z polityką klimatyczną, Polska gra va banque. Trendy są nieubłagane. Cena węgla utrzymuje się na niskim poziomie i spada, bo surowca jest za dużo na rynku. Nie zapowiada się na to, by było go mniej.

Jak informuje The Economist, następna po stali fala nadpodaży z Chin może dotyczyć rynku węgla. Zwalniająca gospodarka Państwa Środka sprawia, że istotne wydobycie czarnego surowca będzie poszukiwać zbytu poza granicami kraju.

Ze względu na rozmach inwestycji węglowych w Chinach, zdaniem agencji ratingowej Fitch, w ciągu następnych dwóch lat nadpodaż węgla w tym kraju osiągnie 3,3 mld ton. Konsumpcja w kraju wynosi mniej niż 4 mln ton i spada. Do tej pory importer czarnego paliwa może zamienić się w eksportera. Firma Shenhua Energy przewiduje, że może przeznaczyć na eksport do 10 mln ton. Obecnie śle za granicę 1,2 mln ton węgla.

Z informacji BiznesAlert.pl wynika, że Chińczycy zwiększają zainteresowanie rynkiem polskim. Promocję ich zaangażowania w nasz sektor węglowy maja wspierać wydarzenia poświęcone nowym technologiom węglowym. Nowa podaż chińskiego węgla może pogłębić problemy branży i wymusić na rządzie RP przekazanie dodatkowych środków na urentownienie zakładów, których Warszawa nie chce zamykać.

Nadpodaż węgla jest jednym z kluczowych czynników obniżających rentowność wydobycia na całym świecie. Ma ona także znaczenie dla reformy górnictwa w Polsce. Obecnie sprzedaż węgla z polskich kopalni jest nierentowna przez niskie ceny na giełdach. Utrudnia to restrukturyzację branży.

Nie wiadomo, czy Polakom uda się zablokować ambitną politykę klimatyczną. Za zwiększeniem ambicji opowiedziały się Niemcy i Francja, które koordynują wysiłki w tym zakresie. Polska zamierza się im sprzeciwić.

– Nie ulega wątpliwości, że cele powinny zostać osiągnięte także jak najtaniej i w sposób jak najbardziej efektywny, a działania muszą być dostosowane do uwarunkowań i potencjału poszczególnych państw-Stron Porozumienia – oceniają autorzy dokumentu, do którego dotarł nasz portal. – W świetle powyższego Polska z niepokojem obserwuje znaczenie i rolę, jaka w aktualnie toczącej się na forum UE debacie dotyczącej realizacji Porozumienia Paryskiego przypisywana jest cenie uprawnień do emisji (carbon price). Wysoka cena uprawnień do emisji (EUA – ang. European Union Allowances) przedstawiana jest często, jako kluczowy instrument europejskiej polityki klimatycznej, a także warunek konieczny podjęcia wielu działań mających na celu redukcję emisji gazów cieplarnianych, w tym w szczególności wdrożenia i upowszechnienia kapitałochłonnych technologii niskoemisyjnych.

Spór będzie się toczył, jak zwykle w dokumentach europejskich, o definicje. Według zwolenników ambitnej polityki klimatycznej zrównoważony rozwój oznacza konieczność jak najszybszego zatrzymania zmian klimatu poprzez radykalną redukcję emisji CO2. Dla polskiego przemysłu energochłonnego oznacza to śmierć, bo niektóre branże, jak np. cementownie, nie mogłyby korzystać z dostępnych obecnie procesów technologicznych, jak proste gaszenie wapna, które odbywa się z przyczyn chemicznych przy nieuchronnej emisji dwutlenku węgla. Jednakże konieczność radykalnej polityki klimatycznej w oparciu o teorię zrównoważonego rozwoju promują środowiska ekologiczne, w tym Greenpeace. W tym celu wykorzystują papieską encyklikę Laudato Si, która nakazuje Chrześcijanom szacunek wobec przyrody. Ekolodzy twierdzą, że dokument ma charakter „antywęglowy”. Może być jednak postrzegana, jako apel o rozsądne wykorzystanie zasobów, które dała człowiekowi natura – jak węgiel – i niewykluczone, że o taką definicję zawalczą Polacy.

Jak podaje resort środowiska, Prof. Jan Szyszko, minister środowiska, i kardynał Gerhard Muller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary Stolicy Apostolskiej podpisali list intencyjny dotyczący organizacji wspólnej, międzynarodowej konferencji  „Zrównoważony rozwój w świetle encykliki Laudato Si”. Konferencja odbędzie się 15 października br. w Sejmie, z okazji 1050. Rocznicy Chrztu Polski.

Sygnatariusze listu zobowiązali się do współpracy w ramach Komitetu Honorowego i Organizacyjnego, a także do zapewnienia udziału ekspertów – Kongregacja w zakresie teologii, Ministerstwo Środowiska w zakresie zrównoważonego rozwoju. Strony podkreśliły wagę zagrożeń dla środowiska na szczeblu lokalnym i globalnym oraz znaczenie troski o środowisko dla pomyślności obecnych i przyszłych pokoleń.

Być może z 15 października z Sejmu RP popłynie pozytywna, alternatywna propozycja polityki klimatycznej, która zmieni stan gry w debacie na ten temat w Europie.

Apelowałem w przeszłości o to, aby z encykliki papieskiej nie robić polityki. Używanie jej przez ekologów do zwalczania węgla sprawiło jednak, że polski rząd pragnący ochronić energetykę węglową także wchodzi w dyskusję na ten temat. Przy okazji 1050. Rocznicy Chrztu Polski ministerstwo środowiska może odzyskać Laudatio Si z rąk ekologów i zyskać nowy argument w walce z europejskimi i światowymi trendami. Nie zmienia to jednak faktu, że reforma górnictwa jest nieuchronna. Rozsądne korzystanie z zasobów, o którym czytamy w papieskiej encyklice, kłóci się z marnotrawstwem, które zostało stwierdzone w toku audytu Kompanii Węglowej. „Nietrafione inwestycje, brak działań restrukturyzacyjnych i naprawczych, złe wykorzystanie zasobów kopalń oraz ogromne koszty firm obcych to główne przyczyny trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się obecnie Kompania Węglowa” – stwierdzili audytorzy.

Bez reformy, rząd nie będzie w stanie obronić polskiego węgla przed zamknięciem. Jeżeli nie pokaże dobrej woli Brukseli, ta w oparciu o prawo unijne o pomocy publicznej, może zwrócić się do Warszawy o zwrot środków przekazanych na pomoc kopalniom w poprzednich latach. W 2016 roku budżet przewiduje 900 mln złotych na restrukturyzację. Według instytutu WISE w latach 1990-2012 polski rząd, urzędy i samorządy wydały na ratowanie górnictwa 70 mld złotych.

Niektórzy mogą oburzyć się na to, że rząd gra obecnie va banque. Może to być jedynie pozycja negocjacyjna. Polskie firmy elektroenergetyczne apelują o to, aby fundusz modernizacyjny przewidziany w polityce energetyczno-klimatycznej mógł posłużyć do modernizacji sektora węglowego. Oznaczałoby to w rzeczywistości, że fundusze z polityki klimatycznej będą mogły posłużyć Polakom do naprawy górnictwa i zwiększenia rentowności energetyki węglowej. Polska walczy także z radykalizacją polityki klimatycznej poprzez wspomniane wyżej ręczne windowanie ceny uprawnień do emisji CO2, na czym zależy Francji i Niemcom. W niemieckim ministerstwie środowiska dowiedziałem się, że walka toczy się już nie o wycofanie pewnej ilości uprawnień do emisji z rynku, ale o ich usunięcie w ogóle, na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał obniżyć cenę poprzez ich przywrócenie do ETS w przyszłości. Oznaczałoby to utrwalenie presji na przemysł energochłonny w Polsce. Biorąc pod uwagę fakt, że ograniczenia emisji mogą dotknąć także sektory nieobjęte dzisiaj ETS, jak np. rolnictwo, wiązałoby się to z wyrokiem na polską gospodarkę w kształcie takim, jaki znamy obecnie. Warszawa będzie próbowała zablokować ten pomysł.

Jeżeli w zamian za ustąpienie z kursu na kolizję z polityką klimatyczną Warszawie uda się osiągnąć ambitne cele, być może gra jest warta świeczki. Będzie to prawdziwy chrzest ognia ambitnej, ale idącej na przekór europejskim i światowym trendom, polityki klimatycznej nowego rządu w Warszawie.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

W średniowieczu w ramach ordaliów o racji danej ze stron decydowała czasem próba żelaza, zwana potocznie chrztem ognia, który to termin przeszedł do popkultury za sprawą Andrzeja Sapkowskiego, który użył tego motywu w jednej z książek Sagi o Wiedźminie o tej samej nazwie. Delikwent musiał przejść kilka kroków po rozgrzanym żelazie. Jeżeli rany goiły się szybko, miał rację. Jeżeli umarł od nich albo leczył się długo, mylił się. Przed taką próbą stoi polski rząd, który zamierza rzucić wyzwanie polityce klimatycznej Unii Europejskiej, proponując swoją alternatywę.

Redakcja BiznesAlert.pl dotarła do dokumentu o statusie non-paper, który przedstawia stanowisko rządu RP na temat polityki klimatycznej. Polacy opowiadają się w nim przeciwko ręcznemu zawyżaniu cen uprawnień do emisji CO2 w unijnym Systemie Handlu Emisjami. Ostrzegają, że stanie się on przez to narzędziem parapodatkowym. Polska sięga po wszelkie narzędzia, które mogą im pozwolić na sprzeciwienie się trendom europejskim i światowym.

Walcząc z polityką klimatyczną, Polska gra va banque. Trendy są nieubłagane. Cena węgla utrzymuje się na niskim poziomie i spada, bo surowca jest za dużo na rynku. Nie zapowiada się na to, by było go mniej.

Jak informuje The Economist, następna po stali fala nadpodaży z Chin może dotyczyć rynku węgla. Zwalniająca gospodarka Państwa Środka sprawia, że istotne wydobycie czarnego surowca będzie poszukiwać zbytu poza granicami kraju.

Ze względu na rozmach inwestycji węglowych w Chinach, zdaniem agencji ratingowej Fitch, w ciągu następnych dwóch lat nadpodaż węgla w tym kraju osiągnie 3,3 mld ton. Konsumpcja w kraju wynosi mniej niż 4 mln ton i spada. Do tej pory importer czarnego paliwa może zamienić się w eksportera. Firma Shenhua Energy przewiduje, że może przeznaczyć na eksport do 10 mln ton. Obecnie śle za granicę 1,2 mln ton węgla.

Z informacji BiznesAlert.pl wynika, że Chińczycy zwiększają zainteresowanie rynkiem polskim. Promocję ich zaangażowania w nasz sektor węglowy maja wspierać wydarzenia poświęcone nowym technologiom węglowym. Nowa podaż chińskiego węgla może pogłębić problemy branży i wymusić na rządzie RP przekazanie dodatkowych środków na urentownienie zakładów, których Warszawa nie chce zamykać.

Nadpodaż węgla jest jednym z kluczowych czynników obniżających rentowność wydobycia na całym świecie. Ma ona także znaczenie dla reformy górnictwa w Polsce. Obecnie sprzedaż węgla z polskich kopalni jest nierentowna przez niskie ceny na giełdach. Utrudnia to restrukturyzację branży.

Nie wiadomo, czy Polakom uda się zablokować ambitną politykę klimatyczną. Za zwiększeniem ambicji opowiedziały się Niemcy i Francja, które koordynują wysiłki w tym zakresie. Polska zamierza się im sprzeciwić.

– Nie ulega wątpliwości, że cele powinny zostać osiągnięte także jak najtaniej i w sposób jak najbardziej efektywny, a działania muszą być dostosowane do uwarunkowań i potencjału poszczególnych państw-Stron Porozumienia – oceniają autorzy dokumentu, do którego dotarł nasz portal. – W świetle powyższego Polska z niepokojem obserwuje znaczenie i rolę, jaka w aktualnie toczącej się na forum UE debacie dotyczącej realizacji Porozumienia Paryskiego przypisywana jest cenie uprawnień do emisji (carbon price). Wysoka cena uprawnień do emisji (EUA – ang. European Union Allowances) przedstawiana jest często, jako kluczowy instrument europejskiej polityki klimatycznej, a także warunek konieczny podjęcia wielu działań mających na celu redukcję emisji gazów cieplarnianych, w tym w szczególności wdrożenia i upowszechnienia kapitałochłonnych technologii niskoemisyjnych.

Spór będzie się toczył, jak zwykle w dokumentach europejskich, o definicje. Według zwolenników ambitnej polityki klimatycznej zrównoważony rozwój oznacza konieczność jak najszybszego zatrzymania zmian klimatu poprzez radykalną redukcję emisji CO2. Dla polskiego przemysłu energochłonnego oznacza to śmierć, bo niektóre branże, jak np. cementownie, nie mogłyby korzystać z dostępnych obecnie procesów technologicznych, jak proste gaszenie wapna, które odbywa się z przyczyn chemicznych przy nieuchronnej emisji dwutlenku węgla. Jednakże konieczność radykalnej polityki klimatycznej w oparciu o teorię zrównoważonego rozwoju promują środowiska ekologiczne, w tym Greenpeace. W tym celu wykorzystują papieską encyklikę Laudato Si, która nakazuje Chrześcijanom szacunek wobec przyrody. Ekolodzy twierdzą, że dokument ma charakter „antywęglowy”. Może być jednak postrzegana, jako apel o rozsądne wykorzystanie zasobów, które dała człowiekowi natura – jak węgiel – i niewykluczone, że o taką definicję zawalczą Polacy.

Jak podaje resort środowiska, Prof. Jan Szyszko, minister środowiska, i kardynał Gerhard Muller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary Stolicy Apostolskiej podpisali list intencyjny dotyczący organizacji wspólnej, międzynarodowej konferencji  „Zrównoważony rozwój w świetle encykliki Laudato Si”. Konferencja odbędzie się 15 października br. w Sejmie, z okazji 1050. Rocznicy Chrztu Polski.

Sygnatariusze listu zobowiązali się do współpracy w ramach Komitetu Honorowego i Organizacyjnego, a także do zapewnienia udziału ekspertów – Kongregacja w zakresie teologii, Ministerstwo Środowiska w zakresie zrównoważonego rozwoju. Strony podkreśliły wagę zagrożeń dla środowiska na szczeblu lokalnym i globalnym oraz znaczenie troski o środowisko dla pomyślności obecnych i przyszłych pokoleń.

Być może z 15 października z Sejmu RP popłynie pozytywna, alternatywna propozycja polityki klimatycznej, która zmieni stan gry w debacie na ten temat w Europie.

Apelowałem w przeszłości o to, aby z encykliki papieskiej nie robić polityki. Używanie jej przez ekologów do zwalczania węgla sprawiło jednak, że polski rząd pragnący ochronić energetykę węglową także wchodzi w dyskusję na ten temat. Przy okazji 1050. Rocznicy Chrztu Polski ministerstwo środowiska może odzyskać Laudatio Si z rąk ekologów i zyskać nowy argument w walce z europejskimi i światowymi trendami. Nie zmienia to jednak faktu, że reforma górnictwa jest nieuchronna. Rozsądne korzystanie z zasobów, o którym czytamy w papieskiej encyklice, kłóci się z marnotrawstwem, które zostało stwierdzone w toku audytu Kompanii Węglowej. „Nietrafione inwestycje, brak działań restrukturyzacyjnych i naprawczych, złe wykorzystanie zasobów kopalń oraz ogromne koszty firm obcych to główne przyczyny trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się obecnie Kompania Węglowa” – stwierdzili audytorzy.

Bez reformy, rząd nie będzie w stanie obronić polskiego węgla przed zamknięciem. Jeżeli nie pokaże dobrej woli Brukseli, ta w oparciu o prawo unijne o pomocy publicznej, może zwrócić się do Warszawy o zwrot środków przekazanych na pomoc kopalniom w poprzednich latach. W 2016 roku budżet przewiduje 900 mln złotych na restrukturyzację. Według instytutu WISE w latach 1990-2012 polski rząd, urzędy i samorządy wydały na ratowanie górnictwa 70 mld złotych.

Niektórzy mogą oburzyć się na to, że rząd gra obecnie va banque. Może to być jedynie pozycja negocjacyjna. Polskie firmy elektroenergetyczne apelują o to, aby fundusz modernizacyjny przewidziany w polityce energetyczno-klimatycznej mógł posłużyć do modernizacji sektora węglowego. Oznaczałoby to w rzeczywistości, że fundusze z polityki klimatycznej będą mogły posłużyć Polakom do naprawy górnictwa i zwiększenia rentowności energetyki węglowej. Polska walczy także z radykalizacją polityki klimatycznej poprzez wspomniane wyżej ręczne windowanie ceny uprawnień do emisji CO2, na czym zależy Francji i Niemcom. W niemieckim ministerstwie środowiska dowiedziałem się, że walka toczy się już nie o wycofanie pewnej ilości uprawnień do emisji z rynku, ale o ich usunięcie w ogóle, na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał obniżyć cenę poprzez ich przywrócenie do ETS w przyszłości. Oznaczałoby to utrwalenie presji na przemysł energochłonny w Polsce. Biorąc pod uwagę fakt, że ograniczenia emisji mogą dotknąć także sektory nieobjęte dzisiaj ETS, jak np. rolnictwo, wiązałoby się to z wyrokiem na polską gospodarkę w kształcie takim, jaki znamy obecnie. Warszawa będzie próbowała zablokować ten pomysł.

Jeżeli w zamian za ustąpienie z kursu na kolizję z polityką klimatyczną Warszawie uda się osiągnąć ambitne cele, być może gra jest warta świeczki. Będzie to prawdziwy chrzest ognia ambitnej, ale idącej na przekór europejskim i światowym trendom, polityki klimatycznej nowego rządu w Warszawie.

Najnowsze artykuły