KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl i ekspert Instytutu Jagiellońskiego
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz przywiezie z Moskwy poprawki do umowy gazowej z Rosją z 19 stycznia 2009 roku. W ciągu czterech lat obowiązywania kontraktu wprowadzono ich już 28. Analiza zmian jego warunków w tym okresie pozwoli szacować czy Januk wróci do kraju z tarczą, czy na tarczy oraz czym okupił rosyjskie koncesje.
17 grudnia 2013 roku odbyła się szósta sesja rosyjsko-ukraińskiej komisji międzypaństwowej. Delegacjom przewodzili prezydenci obu krajów. Zapadły na niej poniższe ustalenia. Gazprom będzie sprzedawał Ukraińcom gaz za $268,5/1000m3. To spadek o 33 procent w stosunku do ceny prognozowanej dla okresu od października do grudnia tego roku. Według szacunków ministerstwa energetyki Ukrainy wynosiła ona wtedy średnio $410/1000m3. Do końca tygodnia Rosjanie kupią ze środków Funduszu Dobrobytu Narodowego papiery wartościowe ukraińskiego rządu warte 3 mld dolarów. To początek zaplanowanych zakupów o całkowitej wartości 15 mld dolarów, wynegocjowanych w Moskwie. Według anonimowych źródeł agencji Reutera, Rosjanie zgodzili się także od Nowego Roku uruchomić ponowie dostawy ropy naftowej do odeskiej rafinerii
Reakcja Amerykanów na porozumienie była chłodna. Rzecznik Białego Domu Jay Carney ocenił, że nie odpowiada ono na żaden z postulatów Euromajdanu. Zaapelował do Kijowa o działania, które zagwarantują Ukrainie „europejską przyszłość”. Za to zdaniem szefa komisji Dumy Państwowej do spraw międzynarodowej Aleksieja Puszkowa „drzwi do UE są dla Ukrainy zamknięte”, ponieważ „Wspólnota nie jest w stanie wyprowadzić tego kraju z kryzysu finansowego”. Odpowiedzią Rosji ma być wspomniany wyżej zakup akcji rządowych, który ma według Putina „wesprzeć ukraiński budżet w dobie kryzysu i problemów gospodarczych Ukrainy”.
Porozumienie jest tymczasowe – obowiązuje do 2019 roku. Moskwa oczekuje, że zastąpi je „długofalowa umowa regulująca wszystkie kwestie”. Prezydent Rosji Władimir Putin zapowiedział, że liczy na to, że będzie ona dotyczyła dostaw gazu ziemnego na Ukrainę oraz tranzytu, a także szerszej. współpracy w sektorze gazowym. Putin zadeklarował, że strony nie poruszyły kwestii przyłączenia zachodniego sąsiada Rosji do unii celnej. Z kolei wicepremier Ukrainy Jurij Bojko podkreślił, że obecne porozumienie nie dotyczyło ukraińskiego systemu przesyłu gazu (GTS). Mimo to prezydent Wiktor Janukowycz zapowiedział, że jego kraj wraz Rosją stworzy plan działania, który doprowadzi do rozwiązania problemów handlowych i ekonomicznych między stronami i „pogłębi ich strategiczne partnerstwo”. Ma on ponownie „wprawić w ruch rozpoczęte już projekty, które zostały zatrzymane z takich lub innych powodów”.
Kryteria (kopenhaskie i madryckie) jakie musi spełnić Ukraina, by kontynuować integrację z Unią Europejską dotyczą sfery politycznej (rządy prawa, demokracji i praw człowieka), ekonomicznej (reformy wolnorynkowe gwarantujące konkurencję), przyjęcia unijnego acquis communitaire oraz stabilności administracji oraz instytucji sądowych. Ukraińcom najtrudniej spełnić kryteria ekonomiczne. Widać to szczególnie w sektorze gazowym i być może to przesądziło o wyborze Janukowycza, który nie podpisał umowy stowarzyszeniowej w Wilnie, decydując się na wstępne porozumienie z Rosją, o którym mowa w tym tekście. Nie pomogło tu chciejstwo krajów zachodnich, którzy nie przedstawili oferty ekonomicznej Ukrainie, przez co ta zadowoliła się póki co małym porozumieniem z Rosjanami.
Dysputy gazowe między Kijowem a Moskwą wynikają z politycznego wykorzystywania przez tę drugą ekonomicznej słabości ukraińskiej gospodarki, która jest w dużym stopniu powiązana z sektorem gazowym. Czynniki na nią wpływające to: cena gazu ziemnego w umowie z Gazpromem, taryfy tranzytowe oraz system dopłat do rachunków gospodarstw domowych za ten surowiec. Niekorzystne zmiany warunków umowy gazowej i niewydolność programu subsydiów gazowych osłabiają ukraińską gospodarkę. Pochodną są rosnące długi gazowe Kijowa, będące kartą przetargową Moskwy. Te problemy są także utrudnieniem w drodze do wypełnienia kryteriów integracji europejskiej przez Ukrainę. Utrudnia również możliwość sięgania po nowe transze kredytu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który oczekuje „urynkowienia” cen gazu dla ukraińskich gospodarstw domowych, jako warunku przyznania nowych pieniędzy. Dlatego wektor zachodni ukraińskiej polityki gazowej wymusza liberalizację i podniesienie cen, a wtórnie reformy ekonomiczne. Z kolei wektor wschodni odsuwa widmo bolesnych reform, ale skazuje na koncesje polityczne. Wiktor Janukowycz musiał wybierać między trudną ale ambitną drogą dywersyfikacji a łatwiejszą, szczególnie w obliczu zbilżających się wyborów, drogą dryfu na Wschód.
Kontrakt gazowy z 2009 roku zakończył tzw. wojnę gazową, która doprowadziła do przerwania dostaw na Ukrainę i odbiła się pośrednio na odbiorcach unijnych, którzy ucierpieli na wynikających z zakręcenia kurka przerwach w tranzycie surowca. Kryzys poskutkował stworzeniem Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, której celem jest implementacja prawa energetycznego UE uderzającego w monopol Gazpromu w krajach stowarzyszonych, jak Ukraina, która wstąpiła do Wspólnoty w 2010 roku. Sprowokował on także dążenia dywersyfikacyjne tego kraju, który od tego czasu zmniejsza zakupy gazu z Rosji, szuka alternatywnych źródeł dostaw (LNG, nowe gazociągi), zwiększa wydobycie krajowe i zmniejsza udział błękitnego paliwa w miksie energetycznym.
Krytykowany przez rząd w Kijowie kontrakt z 2009 roku przyjęty przez ówczesną premier Julię Tymoszenko był precedensem, ponieważ z jednej strony zakładał urynkowienie, a raczej „europeizację” cen surowca po krótkotrwałym rabacie w wysokości 20 procent ceny do końca 2009 roku. W zamian Ukraina zobowiązała nie zwiększać w tym roku opłat za tranzyt ponoszonych przez Gazprom. Jednocześnie Kijów nie poniósł żadnych koncesji politycznych z tytułu porozumienia. Z kolei poprawki do kontraktu z 2010 roku uzgodnione przez ekipę premiera Mykoły Azarowa niwelowały „rynkową” cenę w zamian za daleko idące koncesje o znaczeniu geopolitycznym. Za 30-procentowa obniżkę cen gazu, Kijów zgodził się na przedłużenie umowy o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej do 2042 roku z opcją przedłużenia jej o kolejne pięć lat. W opinii analityków, obecność Floty na Krymie zamknęła Ukraińcom drogę do integracji z Sojuszem Północnoatlantyckim.
Nie znamy szczegółów obecnego porozumienia, które w dodatku – co wynika z wypowiedzi obu stron – jest tymczasowe i wstępne. Wynika to także z zapisu o możliwości cokwartalnego przedłużenia porozumienia cenowego. W razie braku konsensusu wróci stara, wyższa cena. A zatem Janukowycz będzie zmuszony siadać z Putinem do stołu co trzy miesiące.
Ukraińcy potrzebowali tańszego gazu i pieniędzy na łatanie dziury budżetowej. Rosjanie zapewnili im to krótkofalowo. Należałoby się zatem spodziewać, że otrzymali w zamian (zwyczajowo) koncesje Kijowa. W zamian za krótkoterminowe ustępstwa w sektorze gazowym Rosjanie chcą długofalowo zwiększać swój wpływ na niego. Zależy im na stworzeniu konsorcjum gazowego zarządzającego ukraińskim GTS-em bez udziału firmy europejskiej, która gwarantowałaby przestrzeganie prawa antymonopolowego EWE i blokowała przejęcie gazociągów według modelu białoruskiego. Wstępne porozumienie mogło uwzględniać zgodę Ukraińców na dwustronne konsorcjum.Ponadto, w zamian za tańsze dostawy Gazprom może oczekiwać zwiększenia wolumenu kupowanego surowca, co wiązałoby się z przekreśleniem projektów dywersyfikacyjnych, jak budowa terminalu LNG czy szukanie możliwości sprowadzania części surowca za pomocą rewersów oraz nowych rur. Jeżeli całość zapotrzebowania na gaz Ukraińcy będą realizować w ramach tańszego kontraktu z Rosją, program dywersyfikacyjny prowadzony przez obecny rząd straci rację bytu.
Rosjanie na pewno nie zadowolili się nieznaczącymi koncesjami. Gazprom także ma swoje problemy ekonomiczne. Budżet na 2014 rok został obcięty o 22 procent do 24 mld dolarów. Pomimo to, premier Dmitrij Miedwiediew zadeklarował, że oczekuje od firmy realizacji zaplanowanych zadań. W celu przetrwania cięć gigant ma walczyć o obniżki cen usług podwykonawców oraz lepszą ściągalność długów gazowych od dłużników, których koronnym przedstawicielem jest Ukraina. Dlatego rabat gazowy dla Kijowa jest dużym wyzwanie dla tej firmy. Racje ekonomiczne mogła tu przełamać jedynie polityka. Należy zatem pamiętać, że kosztem ostatniej obniżki w wysokości 30 procent była zgoda na dłuższe stacjonowanie Floty Czarnomorskiej na Krymie. Obecny rabat wynosi 33 procent.
Dopiero nowa umowa i spodziewane zmiany w ukraińskim sektorze gazowym pokażą, na co naprawdę zgodził się obecny prezydent naddnieprzańskiego kraju. Wtedy jednak będzie za późno na interwencję polityczną sił zainteresowanych jego zachodnim kursem. Dlatego ostatnią nadzieją na przesunięcie Ukrainy na Zachód staje się rosnąca grupa proeuropejska widoczna na Euromajdanie, wbrew spekulacjom naprawdę oddolna i niezależna od machinacji opozycji. Czy zdoła pociągnąć Ukrainę na Zachód, pomimo problemów gospodarczych spychających ją w przeciwnym kierunku? Dobra oferta integracyjna Unii Europejskiej uwzględniająca silne argumenty ekonomiczne z pewnością zwiększyłaby na to szanse.