Jakóbik: Dlaczego Rosja chce wrócić do rozmów gazowych z Ukrainą

27 sierpnia 2014, 12:10 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Spotkanie prezydentów Ukrainy i Rosji w Mińsku nie przyniosło konkretów. Jednakże Rosjanie zgodzili się w końcu na powrót do rozmów na temat dostaw gazu nad Dniepr. Oczywiście na swoich warunkach.

Pojemność ukraińskich magazynów gazowych to 32 mld m3. Zapełniono je w połowie. Znajduje się w nich prawie 15 mld m3 surowca. Unijny komisarz ds. energii Gunther Oettinger, który jest arbitrem w rozmowach gazowych KE-Ukraina-Rosja, ostrzega, że to zbyt mało aby utrzymać tranzyt gazu dla europejskich klientów przez Ukrainę.

Podczas mińskich rozmów, w których brali udział także przedstawiciele Unii Europejskiej i Unii Celnej, prym wiódł gospodarz spotkania – prezydent Aleksandr Łukaszenko. Uważni obserwatorzy poczynań Władimira Putina zauważyli, że rosyjski przywódca był zmieszany i „nie mógł realizować się w swej ulubionej roli samca alfa”. Można podejrzewać, że wpływ miał tutaj nacisk społeczności międzynarodowej na jak najszybsze osiągnięcie porozumienia. Także spływające z frontu informacje na temat udziału Rosjan w konflikcie osłabiają pozycję Putina, który coraz częściej musi się tłumaczyć z incydentów, które według Ukraińców są po prostu kolejnymi elementami rosyjskiej operacji wojskowej w Donbasie. Dlatego Rosja szuka kompromisów omijających zachodni porządek prawny, ponieważ w jego ramach byłaby zmuszona do daleko idących ustępstw.

Widać to na przykładzie nowego stanowiska Moskwy w sprawie rozmów gazowych. Do tej pory Rosjanie utrzymywali, że dopóki Ukraina nie zacznie opłacać przedpłat za dostawy wprowadzonych 16 czerwca tego roku, nie ma mowy o powrocie do stołu obrad. W Mińsku Putin zadeklarował, że zgodzi się ona na powrót do stołu, razem z przedstawicielami Brukseli i Kijowa, ale przy okazji wyraził oczekiwanie, że dla dobra kompromisu Naftogaz wycofa skargę przeciwko Gazpromowi do sądu arbitrażowego w Sztokholmie. Między wierszami Władimir Putin zapowiedział, że jeśli dojdzie do wycofania zażalenia, Rosja zaprezentuje „preferencyjne rozwiązania”, czyli w domyśle obniżkę cen gazu dla Ukrainy. Przyznał, że jeśli Rosjanie przyznaliby obniżkę już teraz, Ukraińcy mogliby wykorzystać ten fakt w sądzie.

Fakty są inne. Jeżeli Ukraina nie ustąpi, sąd arbitrażowy w Sztokholmie może orzec przeciwko Gazpromowi. Ugoda z rosyjskim gigantem dałaby im jedynie obniżkę ceny gazu, wyrok sądu mógłby przynieść natomiast zmiany w klauzulach umowy dotyczących skali obowiązkowych zakupów (take or pay) oraz formuły cenowej uzależnionej obecnie od ceny ropy naftowej. Praktyka pokazuje, że firmy europejskie uzyskiwały więcej, jeżeli naciskały na Gazprom w sądzie (Niemcy, Włosi), niż gdy szły na ugody (Polacy).

Ponadto, sprawa Naftogaz-Gazprom została powiązana ze skargą Rosjan na dług Ukraińców z tytułu nieopłaconych dostaw gazu, sięgający według rosyjskich wyliczeń 5,3 mld dolarów. Wycofując swą skargę, Kijów osłabiłby poważnie swą pozycję w rozmowach o spłacie zaległości i, w rzeczywistości, ogołocił postępowanie z kontekstu manipulacji politycznych ceną gazu przez Rosję, sprowadzając ją do suchych liczb, które świadczą przeciwko Ukrainie. Dlatego Naftogaz nie przyjął 10,54 mln dol. przekazanych na jego konto przez Gazprom jako należność za tranzyt gazu rosyjskiego  przez terytorium państwowe Ukrainy w lipcu. Naftogaz poinformował oficjalnie, że zwrócił powyższą kwotę Rosjanom. Ukraiński koncern nie godzi się na jednostronnie wyznaczoną przez Rosjan cenę, bo na jej podstawie Gazprom obecnie skarży stronę ukraińską przed w Sztokholmie o spłatę zadłużenia. Gdyby Gazprom uznawał cenę ustaloną przez obie strony w 2013 roku czyli 410 dolarów za 1000 metrów sześciennych, zadłużenie

Putin przypomina, że oferował już Ukraińcom rabat w wysokości 100 dolarów. Nie wspomniał jednak o tym, ze zgoda na rabat oznaczałaby de facto uznanie aneksji Krymu, bo uwzględniałaby także potwierdzenie wycofania ulgi z tytułu stacjonowania Floty Czarnomorskiej na ukraińskim terytorium, która według Rosjan jest nieważna, bo Krym należy już do nich. Wycofując swą skargę w Sztokholmie Ukraińcy nie mogliby podnosić apeli o odszkodowanie za zajęcie aktywów Czernomornaftogazu na Półwyspie Krymskim i zmiany ceny za jednostronnym uznaniem rabatu za stacjonowanie Floty za niebyły.

Wszystko zależy teraz od stanowiska Komisji Europejskiej, a konkretnie Gunthera Oettingera, który może stanąć w obronie porządku prawnego i naciskać na sądowe rozwiązanie sporu gazowego Ukraina-Rosja lub przeć za wszelką cenę ku kompromisowi z Rosją. Jeżeli Oettinger będzie pamiętał bardziej o tym, że Ukraina jest krajem członkowskim Europejskiej Wspólnoty Energetycznej bardziej, niż o wyjątkowym charakterze relacji niemiecko-rosyjskich, spór pozostanie w ramach prawnych nie pozwalających Rosjanom na szantaż. Jeżeli Zachód skapituluje, pozwoli Putinowi przeciągnąć negocjacje na wybrane przez niego pole bitwy, co zgodnie z podstawowymi zasadami strategii znacznie uprawdopodobni jego zwycięstwo w tym sporze.

Europejski komisarz ds. energii Gunther Oettinger oświadczył, że państwa Unii Europejskiej powinny zapewnić Ukrainie odpowiednie dostawy gazu wobec odcięcia dostaw przez Gazprom. Oettinger przedstawił swoje stanowisko w wywiadzie udzielonym niemieckiemu dziennikowi Bild w przeddzień spotkania w Mińsku. Podkreślił przy tym pilność tej interwencji UE, ponieważ „magazyny ukraińskie są napełnione gazem tylko do połowy, a muszą być pełne przed rozpoczęciem sezonu zimowego”. Europejski komisarz energetyki także uczestniczył w spotkaniu w Mińsku. Oettinger powiedział, że  Komisja Europejska przygotowuje analizę zagrożeń spowodowanych przez spodziewany kryzys gazowy w Unii Europejskiej. Dodał, że celem rozmów KE-Ukraina-Rosja będzie zabezpieczenie dostaw dla krajów UE. Podkreślił, że Europa nie może czekać do zakończenia sporu Gazpromu i Naftogazu w sądzie arbitrażowym w Sztokholmie i potrzebuje tymczasowego rozwiązania cenowego aby zabezpieczyć zimowe dostawy surowca. Liczy na to, że przełom w rozmowach gazowych otworzy możliwość szerszego porozumienia w sprawie kryzysu ukraińskiego.

Strony spotkają się 6 września. Poprzedzą je konsultacje KE-Rosja zaplanowane na 29 sierpnia w Moskwie. Według ITAR TASS rozmowy mają także dotyczyć ewentualnych ustępstw UE w sprawie wyłączenia gazociągów OPAL i South Stream spod regulacji antymonopolowych. Europa zamroziła rozmowy na ten temat po aneksji Krymu przez Rosjan. Nacisk w tym zakresie to jedyna dźwignia wpływu Europy na Rosjan, która nie niesie ze sobą ryzyka wywołania wojny gazowej. Ukraińskie ministerstwo energetyki przekonuje jednak, że bezpieczeństwo dostaw gazu do Europy zależy „tylko od zachowania Gazpromu”. Minister energetyki Jurij Prodan wskazuje, że tylko Gazprom może zatrzymać tranzyt przez Ukrainę i to z nim a nie z ukraińskim operatorem rur mają podpisane umowy firmy europejskie. Podkreślił, że jego kraj „przy spełnieniu określonych warunków” może zadowolić swe potrzeby gazowe dostawami z Zachodu.

Należy zatem wnioskować, że:

  1. Europa chce porozumienia za wszelką cenę, bo godzi się na rozwiązanie przejściowe, które będzie po myśli Rosjan i może przerodzić się w rozwiązanie ostateczne, jeśli Ukraina wycofa się z arbitrażu.
  2. Rosja chce rozszerzyć targi w ramach rozmów gazowych o interesujące ją kwestie: wyłączenie dla OPAL i South Stream, zrzucenie odpowiedzialności za tranzyt gazu na Ukrainę, legitymację aneksji Krymu poprzez manewry cenowe w ramach umowy gazowej z Naftogazem. Chce jednak wyłączyć te targi spod reżimu ram prawnych, dlatego naciska na wycofanie się Kijowa z arbitrażu.
  3. Ukraina zostaje sama ze swoimi postulatami europeizacji sektora gazowego: wejścia firm zachodnich do konsorcjum zarządzającego gazociągami oraz przesunięcia punktów odbioru gazu z zachodniej na wschodnią granicę Ukrainy, które współgrają z dotychczasową polityką energetyczną Wspólnoty Energetycznej, do której należy Kijów.

Te uwarunkowania każą wątpić w przyjęcie korzystnych dla Ukrainy rozwiązań w toku najbliższych rozmów KE-Ukraina-Rosja. Rozmowy o sektorze gazowym zostaną włączone w pakiet spraw negocjowanych w celu zakończenia kryzysu ukraińskiego. Europie zależy na czasie, więc pójdzie prawdopodobnie na pewne ustępstwa wobec Rosjan, które pozwolą utrzymać tranzyt surowca przez Ukrainę i nie załamią ukraińskiego sektora gazowego. Oznaczałoby to, że europeizacja ukraińskiego sektora gazowego pozostanie rozwiązaniem długofalowym ale niezrealizowanym, a zastąpi je rozwiązanie tymczasowe i niebezpieczne – gazowa Jałta.