Jakóbik: Dzień podległości Ukrainy

24 sierpnia 2015, 12:06 Energetyka

KOMENTARZ

Rurociągi naftowe w Rosji

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

To ironia losu, że w Dzień Niepodległości Ukrainy wychodzi na jaw informacja, jakoby Naftogaz był zmuszony do zwrócenia się do Gazpromu o koncesje, które maja pozwolić wschodniemu sąsiadowi Polski w przetrwaniu zimy. Po raz kolejny bierność Europy sprawia, że Ukraina zostaje na łasce Rosji, która nadal prowadzi działania wojenne w Donbasie i okupuje Krym.

Komisja Europejska nie zdołała przekonać firm gazowych z Europy do wpompowania gazu do magazynów and Dnieprem w celu zapewnienia ilości niezbędnej dla stabilnego tranzytu w sezonie grzewczym. Kijów nie ma na to pieniędzy. Dlatego według informacji Kommiersanta zwrócił się do Gazpromu o zgodę na powrót do przedpłat za tranzyt gazu, które zapewniłyby pieniądze na zakup surowca z Rosji.

Moskwa zyskuje podwójnie. Odzyskuje pieniądze z opłat tranzytowych i odcina Ukrainę od tego źródła dochodu. Tym samym obniża koszt dostaw przez ten kraj, dostając jednocześnie nowe narzędzie destabilizacji gospodarki.

Kijów traci podwójnie: źródło dochodów i pozycję w negocjacjach z Gazpromem w ewentualnych rozmowach KE – Ukraina – Rosja, które mogą odbyć się we wrześniu. Rosja more użyć przedpłat za tranzyt jako karty przetargowej.

KE traci potrójnie. Pozwala na krok do tyłu w walce o zmniejszenie zależności Kijowa od Gazpromu w które wiele już zainwestowała. Jej pozycja w rozmowach z Ukrainą i Rosją słabnie. Będzie musiała handlować ustępstwami ze strony ukraińskiej za zgodę Gazpromu na pomoc. Co najważniejsze, pozwala na podważenie kluczowego źródła dochodu do budżetu Kijowa. W ten sposób zwiększa koszty spodziewanej pomocy finansowej UE dla Ukrainy.

Przez egoizm firm gazowych z Europy, które mogły po prostu wpompować część gazu do ukraińskich magazynów, za zwrot Ukrainy na drodze do niezależności gazowej od Rosji zapłaci cała Unia, gdy kryzys budżetowy nad Dnieprem zmusi ją do formułowania programu pomocy finansowej lub doprowadzi do destabilizacji politycznej w Kijowie. Biznesy z Rosją ponownie zwyciężyły z interesem politycznym UE.

Europa nie uczy się na błędach historii. Wybiera bierność i ułudę mniejszego ryzyka. Ostatecznie jednak to stary kontynent zapłaci za rosnącą zależność Kijowa od Moskwy.