Redaktor naczelny BiznesAlert.pl i ekspert Instytutu Jagiellońskiego skomentował dla portau Eastbook.eu spór o dostawy gazu między Ukrainą a Rosją.
Jak pisze Eastbook. eu do wstrzymania przez Ukrainę importu gazu z Rosji doszło w przeddzień niespodziewanej wizyty prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza na Kremlu. Przywódca Ukrainy w sobotni wieczór (09.11.2013) spotkał się z Władimirem Putinem i jak podała administracja szefa ukraińskiego państwa: rozmowa dotyczyła relacji handlowych obu krajów po podpisaniu umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską. Decyzja o niepobieraniu surowca z Rosji przez Ukrainę odczytana została jako prognozę nowej wojny gazowej pomiędzy oboma państwami.
Wojciech Jakóbik ocenia, że sprawa nie jest taka prosta: – Grożąc zaprzestaniem importu rosyjskiego gazu Kijów gra va banque, by ugrać jak najwięcej przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Ale groźbę wojny należy uznać za nierealną. Ukraińcy są nadal związani umową gazową z Rosją, która zobowiązuje ich do zakupu określonej ilości surowca. Ukraińcy starają się w ten sposób reagować na zapowiedzi Moskwy wprowadzenia przedpłat za ukraińskie zakupy gazowe, a na co Ukrainy po prostu nie stać – tłumaczy zawiłości gazowych negocjacji Jakóbik.
Zdaniem eksperta wstrzymanie odbioru gazu przez Ukrainę jest pokazem siły i próbą udowodnienia, że Kijów nie boi się wschodniego partnera: – Silniejsze argumenty już jednak się nie pojawią. Wojna gazowa nie nastąpi. Choćby z tego powodu, że nie mogą sobie pozwolić na nią Rosjanie. Ostatni ukraińsko-rosyjski konflikt gazowy zakończył się powołaniem Europejskiej Wspólnoty Energetycznej, która godzi w monopol Gazpromu rozciągając zasady solidarności energetycznej poza granice UE (Ukraina jest członkiem Wspólnoty od 2010 r.) –przypomina Wojciech Jakóbik i dodaje: – Dzięki członkostwu Ukrainy w EWE Unia ingeruje w tamtejszy sektor energetyczny i dzięki temu ukraińskie gazociągi nie znajdują się w rękach Rosjan, tak jak ma to miejsce w przypadku Białorusi, pozbawionej osłony EWE.
Analityk Instytutu Jagiellońskiego nie ma wątpliwości kto w potencjalnym konflikcie byłby stroną zwycięską: – Obie strony naprężyły muskuły, ale pomimo starań dywersyfikacyjnych Ukraińców, to Rosjanie mają przewagę w rozmowach o sektorze gazowym. Dlatego też należy się spodziewać, że ostatecznie dojdzie do porozumienia. W zależności od postawy Ukrainy w Wilnie, uzyska ona więcej lub mniej koncesji w ramach istniejącej umowy gazowej z Rosją – stwierdza Jakóbik precyzując zyski i straty będące konsekwencją wyboru Ukraińców: – Jeżeli wybierze zysk krótkofalowy rezygnując z podpisania umowy stowarzyszeniowej uzyska rabat cenowy lub obniżenie obligatoryjnego wolumenu. Jeżeli spojrzy dalej i zaciśnie pasa dokonując zakupu drogiego gazu z Gazpromu ze środków udzielonych na ten cel przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a także wdroży reformy zgodne z prawem EWE, będzie mogła rozpocząć mozolny proces uniezależniania się od rosyjskiego gazu. Nie muszę dodawać, które rozwiązanie jest mniej ambitne, ale za to bardziej prawdopodobne.– pointuje Jakóbik.
Źródło: Eastbook.eu