icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Gazprom sam podważa sens Nord Stream 2. Czy Kreml zamrozi projekt?

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Polityka informacyjna Kremla nie zgadza się z faktami ani liczbami. Mimo to jest skuteczna. To dlatego Rosjanie wciąż mówią o projektach gazowych, które mają dzielić Europę. Niestety część stolic wybiera partykularyzm pod dyktando Moskwy.

Rosja jest gotowa do wdrożenia projektu budowy gazociągu po dnie Morza Czarnego podobnego do projektu South Stream, jeżeli Komisja Europejska wyrazi zainteresowanie – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow 24 marca.

– Takie rozwiązania są wypracowywane, omawiane z potencjalnymi partnerami, ale znów wszystko zależy od tego, na ile przewidywalna i konstruktywna będzie Komisja Europejska w swoim zachowaniu – przekonywał Rosjanin. – Naturalnie nikt nie może narzucić takiego projektu.

– Rosja zamierza coś takiego zrealizować, jeśli będzie zainteresowanie. Zostało ono potwierdzone przy szeregu okazji – zapewniał. Przypomniał w tym kontekście memorandum rzymskie o współpracy z Grecją i Włochami przy projekcie Posejdon. Miałby dostarczać rosyjski gaz z Turcji do tych śródziemnomorskich krajów. Pieskow nie odniósł się do głównego problemu takiego projektu, czyli zaognionych stosunków Moskwy z Ankarą, które nie pozwalają dokończyć negocjacji cenowych z tureckim BOTAS-em i spowodowały przekreślenie projektu gazociągu Turkish Stream, który mógłby zapewnić dodatkowy wolumen gazu z Rosji w kraju Ataturka.

Południowy projekt ominięcia Ukrainy w tranzycie gazu do Europy jest głównie obiektem dyskusji w mediach. Północne rozwiązanie, czyli nowy gazociąg przez Morze Bałtyckie, ma poparcie polityczne w Berlinie ze strony wicekanclerza i ministra gospodarki Sigmara Gabriela. Podobne poparcie wyraziła Austria. Także firmy zaangażowane w projekt czynią kolejne przygotowania do realizacji projektu, który także musi uzyskać akceptację zgodności z prawem unijnym ze strony Komisji Europejskiej. Został ogłoszony przetarg na rury, a firmy z konsorcjum Nord Stream 2 rozdają już kontrakty podwykonawcom, np. przemysłowi stalowemu w Niemczech.

Gazprom i jego europejscy partnerzy, (BASF, Wintershall, OMV, Shell i Engie) przekonują, że Nord Stream 2 to odpowiedź na prognozowany wzrost zapotrzebowania na gaz z Rosji w Europie. Rosjanie spodziewają się spadku wydobycia na Morzu Północnym i w holenderskim złożu Groningen. Ma także stanowić alternatywny szlak dostaw w stosunku do tranzytu przez Ukrainę, przez co zwiększy bezpieczeństwo dostaw. Innego zdania jest Komisja Europejska, która optuje za zabezpieczeniem tranzytu ukraińskiego jako preferowanego szlaku dostaw. Uważa, że Nord Stream 2 mógłby podkopać pozycję tego kraju i utrudnić jego rozwój ekonomiczny, bo do 7 procent budżetu ukraińskiego stanowią połaty tranzytowe.

Jak jednak wskazuje Ukraińska Prawda, szybciej niż europejskie wydobycie gazu spada konsumpcja tego surowca. W ostatnich pięciu latach spadła o 20 procent, ze względu na zwiększanie efektywności energetycznej. Tymczasem w Unii Europejskiej realizowany jest szereg projektów, które zapewnią alternatywne źródła dostaw.

Dziennik przypomina, że w liście do Władimira Putina prezes Gazpromu Aleksiej Miller przyznał, że zapotrzebowanie na nowy gaz w Europie pojawi się dopiero w 2025 roku. Oznacza to, że Gazprom nie spodziewa się wzrostu eksportu gazu na kontynent wcześniej, niż za dekadę. Faktem jest także, że większość umów gazowych wykraczających poza 2019 rok, kiedy mógłby zacząć pracę nowy gazociąg, uwzględnia punkty odbioru gazu na zachodniej granicy Ukrainy i wymagałaby renegocjacji, aby przenieść te punktu np.do Niemiec. Mimo to projekt Nord Stream 2 jest forsowany z powodów politycznych.

Widmo przeniesienia tranzytu z szlaku przez Ukrainę i Słowację do nowej magistrali jest atrakcyjną opcją dla Austriaków i Niemców. Dzieli też Europejczyków na obozy za i przeciwko projektowi. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej naciskają na Komisję Europejską, aby oceniła jego zgodność z prawem, ale i priorytetami polityki energetycznej Unii. Mają jednak do czynienia z silną opozycją w postaci rządów w Berlinie i Wiedniu, które opowiadają się za zbliżeniem w relacjach gospodarczych z Rosją pomimo nierozstrzygnięcia sytuacji na Ukrainie, która zaledwie dwa lata temu stała się ofiarą agresji Kremla.

Jednak list Millera do Putina wyciekł nieprzypadkowo. W Rosji poufne informacje rzadko przedostają się do mediów w sposób niekontrolowany. Być może Gazprom sam dokonał przecieku, aby przekonać Kreml do porzucenia kontrowersyjnego projektu? Agencja Fitch nie ma złudzeń. W warunkach kryzysu cen ropy i sankcji ekonomicznych nałożonych na Rosję, gazociąg Nord Stream 2 będzie miał problem z finansowaniem.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Polityka informacyjna Kremla nie zgadza się z faktami ani liczbami. Mimo to jest skuteczna. To dlatego Rosjanie wciąż mówią o projektach gazowych, które mają dzielić Europę. Niestety część stolic wybiera partykularyzm pod dyktando Moskwy.

Rosja jest gotowa do wdrożenia projektu budowy gazociągu po dnie Morza Czarnego podobnego do projektu South Stream, jeżeli Komisja Europejska wyrazi zainteresowanie – powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow 24 marca.

– Takie rozwiązania są wypracowywane, omawiane z potencjalnymi partnerami, ale znów wszystko zależy od tego, na ile przewidywalna i konstruktywna będzie Komisja Europejska w swoim zachowaniu – przekonywał Rosjanin. – Naturalnie nikt nie może narzucić takiego projektu.

– Rosja zamierza coś takiego zrealizować, jeśli będzie zainteresowanie. Zostało ono potwierdzone przy szeregu okazji – zapewniał. Przypomniał w tym kontekście memorandum rzymskie o współpracy z Grecją i Włochami przy projekcie Posejdon. Miałby dostarczać rosyjski gaz z Turcji do tych śródziemnomorskich krajów. Pieskow nie odniósł się do głównego problemu takiego projektu, czyli zaognionych stosunków Moskwy z Ankarą, które nie pozwalają dokończyć negocjacji cenowych z tureckim BOTAS-em i spowodowały przekreślenie projektu gazociągu Turkish Stream, który mógłby zapewnić dodatkowy wolumen gazu z Rosji w kraju Ataturka.

Południowy projekt ominięcia Ukrainy w tranzycie gazu do Europy jest głównie obiektem dyskusji w mediach. Północne rozwiązanie, czyli nowy gazociąg przez Morze Bałtyckie, ma poparcie polityczne w Berlinie ze strony wicekanclerza i ministra gospodarki Sigmara Gabriela. Podobne poparcie wyraziła Austria. Także firmy zaangażowane w projekt czynią kolejne przygotowania do realizacji projektu, który także musi uzyskać akceptację zgodności z prawem unijnym ze strony Komisji Europejskiej. Został ogłoszony przetarg na rury, a firmy z konsorcjum Nord Stream 2 rozdają już kontrakty podwykonawcom, np. przemysłowi stalowemu w Niemczech.

Gazprom i jego europejscy partnerzy, (BASF, Wintershall, OMV, Shell i Engie) przekonują, że Nord Stream 2 to odpowiedź na prognozowany wzrost zapotrzebowania na gaz z Rosji w Europie. Rosjanie spodziewają się spadku wydobycia na Morzu Północnym i w holenderskim złożu Groningen. Ma także stanowić alternatywny szlak dostaw w stosunku do tranzytu przez Ukrainę, przez co zwiększy bezpieczeństwo dostaw. Innego zdania jest Komisja Europejska, która optuje za zabezpieczeniem tranzytu ukraińskiego jako preferowanego szlaku dostaw. Uważa, że Nord Stream 2 mógłby podkopać pozycję tego kraju i utrudnić jego rozwój ekonomiczny, bo do 7 procent budżetu ukraińskiego stanowią połaty tranzytowe.

Jak jednak wskazuje Ukraińska Prawda, szybciej niż europejskie wydobycie gazu spada konsumpcja tego surowca. W ostatnich pięciu latach spadła o 20 procent, ze względu na zwiększanie efektywności energetycznej. Tymczasem w Unii Europejskiej realizowany jest szereg projektów, które zapewnią alternatywne źródła dostaw.

Dziennik przypomina, że w liście do Władimira Putina prezes Gazpromu Aleksiej Miller przyznał, że zapotrzebowanie na nowy gaz w Europie pojawi się dopiero w 2025 roku. Oznacza to, że Gazprom nie spodziewa się wzrostu eksportu gazu na kontynent wcześniej, niż za dekadę. Faktem jest także, że większość umów gazowych wykraczających poza 2019 rok, kiedy mógłby zacząć pracę nowy gazociąg, uwzględnia punkty odbioru gazu na zachodniej granicy Ukrainy i wymagałaby renegocjacji, aby przenieść te punktu np.do Niemiec. Mimo to projekt Nord Stream 2 jest forsowany z powodów politycznych.

Widmo przeniesienia tranzytu z szlaku przez Ukrainę i Słowację do nowej magistrali jest atrakcyjną opcją dla Austriaków i Niemców. Dzieli też Europejczyków na obozy za i przeciwko projektowi. Kraje Europy Środkowo-Wschodniej naciskają na Komisję Europejską, aby oceniła jego zgodność z prawem, ale i priorytetami polityki energetycznej Unii. Mają jednak do czynienia z silną opozycją w postaci rządów w Berlinie i Wiedniu, które opowiadają się za zbliżeniem w relacjach gospodarczych z Rosją pomimo nierozstrzygnięcia sytuacji na Ukrainie, która zaledwie dwa lata temu stała się ofiarą agresji Kremla.

Jednak list Millera do Putina wyciekł nieprzypadkowo. W Rosji poufne informacje rzadko przedostają się do mediów w sposób niekontrolowany. Być może Gazprom sam dokonał przecieku, aby przekonać Kreml do porzucenia kontrowersyjnego projektu? Agencja Fitch nie ma złudzeń. W warunkach kryzysu cen ropy i sankcji ekonomicznych nałożonych na Rosję, gazociąg Nord Stream 2 będzie miał problem z finansowaniem.

Najnowsze artykuły