Jakóbik: Kto zapłaci za polskie Energiewende?

25 października 2013, 11:11 Energetyka

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl i ekspert Instytutu Jagiellońskiego

Z analizy niemieckich i polskich naukowców sporządzonej dla Greenpeace wynika, że realnym scenariuszem jest zmniejszenie zużycia węgla w Polsce o połowę (z 120 tys. MW obecnie do 60 tys. MW w 2030 roku). Zmiana wymagałaby inwestycji 264 mld dolarów w sektor odnawialny. Scenariusz zakłada wzrost zużycia energii odnawialnej w Polsce z 7,8 procent w 2010 roku do 26,8 procent w 2030 roku. Raport sporządziły Instytut Energii Odnawialnej, DLR, Europejska Rada Energii Odnawialnej, Światowa Rada Energetyki Wiatrowej i Greenpeace.

Z kolei Dr Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju podkreśla, że „w Polsce wciąż pięć razy więcej pieniędzy publicznych pompuje się w paliwa kopalniane niż w odnawialne”. Z raportu Komisji Europejskiej, rzekomo zablokowanego przez komisarza do spraw energetyki Gunthera Oettingera wynika, że jest to trend europejski. Przy czym w raporcie uwzględniono koszta zdrowotne. KE

Zwolennicy energetyki odnawialnej chcieliby najwyraźniej, by sektor energetyki odnawialnej był dotowany w stopniu równym połączonym wydatkom na sektory konwencjonalne: węglowy, gazowy i naftowy. Jednakże wrzucanie ich do jednego worka, czego dokonują zarówno polscy jak i zagraniczni promotorzy OZE w swoich wyliczeniach jest nieuczciwe. Emisyjność poszczególnych paliw kopalnych jest różna, podobnie jak stopień zaawansowania badań nad nowymi, czystszymi technologiami ich spalania. Jeżeli przeciwstawimy europejskie dotacje na sektor energetyki wiatrowej, dotacjom na sektor konwencjonalny przedstawione na załączonej grafice, okazuje się, że wydatki na poszczególne sektory z osobna są dużo mniejsze, niż na energetykę wiatrową (nie licząc słonecznej, wodnej, itp.). To już nie wygląda tak dobrze, dlatego porównanie zostało uzupełnione o koszty zdrowotne. Nie wchodząc w dywagację na temat możliwości ustalenia faktycznego wpływu poszczególnych sektorów energetyki na zdrowie, zgadzam się oczywiście, że energetyka powinna być jak najczystsza i najmniej szkodliwa dla ludzi. Właśnie dlatego powstają nowe technologie węglowe, gazowe i inne, które z tego względu zasługują na dofinansowanie rządów europejskich.

Wracając na polskie podwórko należy stwierdzić, że przedstawiony przez organizacje ekologiczne program polskiego Energiewende opiera się na podobnej manipulacji. Jak wspomina Kassenberg Polacy dotują energetykę konwencjonalną pięć razy szczodrzej od odnawialnej. Czekam na wyliczenia dla poszczególnych sektorów osobno. Spodziewam się także oceny oddziaływania na zdrowie, także dla każdej gałęzi energetyki. Liczę również na podobną ocenę oddziaływania odgórnie planowanego rozwoju OZE na gospodarkę. Pomocna byłaby także analiza kosztów poszczególnych subsydiów, jakie zostaną przeniesione na detalicznego konsumenta energii w rachunkach za prąd. Myślę, że moglibyśmy uzyskać tutaj ciekawe wyniki.

Na koniec chciałbym poznać wyliczenia, które uzasadniają dlaczego polski rząd powinien przekazać rzeczone 264 mld dolarów na dofinansowanie sektora odnawialnego, zamiast na rozwój czystych technologii dla energetyki konwencjonalnej, na której opiera się obecnie polski miks energetyczny. W tej materii jest zdecydowanie za dużo znaków zapytania. Jeżeli ekolodzy domagają się polskiego Energiewende, powinni odpowiedzieć na pytanie kto za to zapłaci i dlaczego powinien.